Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


W karczmie

[blok] Ta opowieść działa się w zimną zimę, bardzo zimną zimę. W każdym razie było zimno. Młody brzydki, nieurodziwy chłopak, a na imię miał Tom, szedł leśną drogą. Przed nim szedł krasnolud. Nie znał go i nawet chciał, lecz krasnolud nie dawał się do siebie zbliżyć. A to dlatego że strasznie od Toma waliło spleśniałym serem, rybą i najróżniejszymi świństwami. Jednak nasz bohater nie dawał za wygraną. Podszedł do krasnoluda, a krasnolud czując odór Toma zemdlał.
-Biedak – pomyślał Tom – Pewnie za dużo wypił i mu się niedobrze zrobiło.
Tom ominął leżącego krasnoluda. Po niedługim czasie dotarł do karczmy ,,Pod nieżywym zaplutym przez orków i z gniecionym przez ogra którego dziewczyna rzuciła kurczakiem”.
Wszedł do karczmy w której była tylko trzech emerytowanych zbójów i pewien człek który gdy tylko powąchał Toma uciekł. Karczmarz oblał naszego bohatera zimną wodą. Cały brud z Toma zaczął lać się na podłogę, aż w końcu oczom karczmarza i starych zbójów ukazał się niezgorszy młodzieniec. Popatrzył na zbójów.
-Jak waz zwą? – powiedział
-Ja nazywam się A – odrzekł z poważną miną największy, największy bo był garbaty – a to są B i C, a ty przybyszu?
-Jam jest Tom z Gęsiowa.
Mniejszy starzec zaczął chichotać.
-Co was tak śmieszy panie? – spytał Tom.
-No bo wie pan panie Klon, klon to takie drzewo – odpowiedział po czym ryknął śmiechem.
-Wybacz, ale C nie dosłyszy – Powiedział B.
Tom podrapał się po głowie po czym zwrócił się do karczmarza. Chciał coś powiedzieć ale do karczmy wszedł krasnolud. Tak ten sam którego spotkał Tom.
-Piwo – Powiedział krasnolud.
-A co się mówi? – Odrzekł Tom.
Krasnolud popatrzył na niego z dziwną miną. Tom zauważając, że przybysz nie ma poczucia humoru, odwrócił się do karczmarza.
-Dla mnie też piwo – Rzekł, a raczej nie rzekł bo właśnie wszedł nowy gość.
Był to Elf.
-Witam, jestem Lego Luck, a was jak zwą?- spytał elf.
-Ja jestem Tom z Gęsiowa.
-Ja Borx, krasnolud z kopalni Teodilarikifila.
-A my jesteśmy emerytowanymi rozbójnikami, A, B i C.
-Aha - oznajmił Lego Luck.
-Widzę że jest pan rycerzem panie Tom – Powiedział A do Toma patrząc na rękojeść jego miecza.
-Ależ nie – zaśmiał się Tom, po czym wyjął (a przy tym nie chcący walnął Borxa który stracił przytomność) miecz który okazał się być wałkiem do ciasta – Jestem kucharzem, a ten wałek kupiłem na pchlim targu. Niezłe, nie?
Całe towarzystwo spojrzało na niego.
-Ekhmm to bardzo ciekawe Tom – Powiedział Lego Luck – A czy wiecie że mogę strzelić strzałą z kuszy, do celu, szybciej niż mój cień?
-To twój cień jest taki wolny?- Borx zaśmiał się.
-Ekhmm nie oczywiście że nie – Odpowiedział Lego Luck – Tylko że ja jestem szybszy.
Tom z niedowierzaniem przyjrzał się elfowi, zmarszczył brwi i zaciągnął łyk piwa, udając że jest dobre, ale trunek był ohydny. Smakował jak spocona skarpetka lub majtki i wywar z torfu którego tak nienawidził. Mimo to zawsze miał go przy sobie by wygonić wroga, żeby w spokoju mógł z tyłka drzazgi wyciągnąć. Lego Luck widząc że pozostali mu nie wieżą, postawił na głowie karczmarza jabłko.
I trafił w jabłko szybciej niż jego cień, tak szybko że żaden z obecnych i nie obecnych nie potrafił tego dostrzec. Kolejnie znów postawił jabłko na łbie karczmarza i zasłonił sobie oczy. Strzała strzeliła lecz zamiast trafić w jabłko trafiła w oko karczmarza.
-Auuu – krzyknął karczmarz.
-Oups muszę to jeszcze trochę dopracować.
-Trochę ? – Powiedział Borx – Ty lepiej z tego zrezygnuj hahaha.
-Gnój twój? – Powiedział C.
-Mój gnój? – Z oburzeniem powiedział krasnolud. – Jak ci tym młotem w łeb palnę to ci gały na wierzch wyjdą, cholera.
-Wybacz krasnoludzie ale C niedosłyszy – Powiedział B.
-Co to ma znaczyć Borx? – Krzyknął C – Jak ci tym kotem w hełm palnę to ci bęcwały na wiatr wyjadą, niedziela?
-C zamknij się – Krzyknął karczmarz.
-Przestańcie ! – Lego Luck próbował ich uciszyć.
-Ten C to @#%#@&*@ i *^$$@$@$#.
-Cicho Borx, lepiej dokończ to piwo - Krzyknął Lego Luck.
-A co mi zrobisz ty elfie za pięć dwunasta. Oh paczcie to ja Lego Luck i najszybciej strzelam z kuszy, ale nie do celu. Co ty nam tu ( CENZURA) chrzanisz.
-ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE !!!! –Wrzasnął Tom.
-O się odezwał kuchcik. – Powiedział A.
B i C ryknęli śmiechem.
-Zaczynasz A?
W końcu wszyscy zaczęli obrzucać się obelgami. Do karczmy wszedł pewien mag.
-Witałcie panowie, popłoszę piwa.
-Cicho być magu – Krasnolud tracił cierpliwość.
-Zacłny kłasnoludzie, nie widzę połwłodów byś mnie Hokusa pokusa ućłiszał.
-Jak nie widzisz to sobie pingle kup.
-Ah taki łesteś śłały, to czekła cię spotłanie z moją łóżdżką.
-Wybacz ale już jestem umówiony.
-Hahaha za i z kim?- Zapytał B.
-Miss krasnoludek mu się marzy – Odparł Lego Luck.
-No pewnie a ty z miss wieprzowiny. – Powiedział Borx.
-Ta zniewaga krasnoludzkiej krwi wymaga.
Lego Luck wyjął kusze, a Brox młot. Wybiło południe, przeciwnicy mierzyli się wzrokiem.
-Daj kciuk – Powiedział Lego Luck.
-Dam ale przedtem umyj rękę. – Powiedział drwiąco Borx.
-Już myłem.
Przeciwnicy zaczęli walczyć na kciuki. Walka była zażarta - podczas niej B zemdlał, gdyż było gorąco (wcześniej było zimno, ale atmosfera się bardzo ociepliła podczas kłótni). Szanse były mocno wyrównane. W jej trakcie do karczmy wszedł wielki Troll, gdyż po jego moście nikt nie chciał przejść więc z torbami poszedł.
-Witam grrr.
-CIHO! – Krzyknęli wszyscy chórem.
Brox się zapeszył a Lego Luck to wykorzystał i wygrał.
-Jest, wygrałem, naprzód Lego, Viktorja, Hiv Hiv Hura. Hura bura ksiądz wichura.
-Nie płodniecłaj się tak.
-Daj mu chwile radości Hokusie Pokusie – Powiedział Tom.
-Buuuu czemu nikt mnie nie kocha? – Ryknął Troll.
-Nie płacz szkoda łez- pocieszał go Tom – Co się stało?
-Zbudowałem piękny mostek tu nie opodal chlip, no bo wiecie trolle budują mosty i nie wiem czemu nikt nie chciał po nim iść.
-A po cholerę ci most? – Zapytał A.
-Nazywam się Abraham Linkoln i most był po to by frajerzy by przez most przejść płacili myto .....
-Myto? Bez przesady z tą higieną – Powiedział Borx.
-Higiena to podstawa – Oznajmił Tom.
-I kto to mówi... – Karczmarz spojrzał na Toma.
-Eee no co? Raz się zapomniałem umyć i co ?
-I pstro cały brudem zarosłeś a śmierdziałeś jak ryba która od lat siedziała w kieszeni.
-A masz karczmarzu coś do ryb w kieszeniach?
Tom pogmerał w kieszeni i wyjął złotą rybkę.
-Witam jestem rybka zwana Wańdzią – Odrzekła ryba.
-I widzicie aaa – odrzekł Tom i poślizgnął się na skórce od banana wypuszczając rybkę.
-Latająca rybka – Powiedział Lego Luck po czym złapał ją w locie lecz spadł przez okno o nabił sobie guza.
-Ziemio,, biorę cię w posiadanie! – Wykrzyknął Tom po czym spadł na ziemię.
-Mam ją – Powiedział Lego Luck.
-Buu czemu nikt mnie nie kocha – szlochał Abraham Linkoln.
-Masz trollu, wysmarkaj te gile – Powiedział A podając mu chusteczkę.
Troll obsmarkał całą chusteczkę po czym oddał ją A.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
Ręka A była cała w smarkach trolla. Próbował wyrzucić chusteczkę ale gluty przykleiły mu się do ręki. B i C przyglądali się temu ze śmiechem.
-Przydał by się łom – Powiedział B do A.
-Młoże włyczałuje ten łom przy płomocy mojej różdżki – Powiedział Hokus Pokus.
I tak zrobił, tyle że nie w odpowiednim miejscu bo nad głową Borxa. Łom uderzył krasnoluda, który stracił przytomność. Lego Luckowi zrobiło się nie dobrze od tych gili i uciekł.
-Hej on zabrał moją rybkę – Wykrzyknął Tom i pobiegł za nim.
Tom już nie wróci, kto więc zostanie bohaterem tego opowiadania? Może Hokus Pokus?
W tej chwili Borx zaczął coś bełkotać że zabije tego głupiego maga. Więc mag uciekł. A więc może Borx?
-Kto, ja ? No dobra.
Do karczmy weszła urodziwa dziewczyna, która tak naprawdę była smokiem pod ludzką postacią. I niebyła to pierwsza lepsza smoczyca - była to czarno-biała smoczyca. Najrzadszy rodzaj smoka, gdyż ta była jedynym okazem tego gatunku. Zmiana planów - to ona zostaje tu główną role.
-Co? Chyba nie dosłyszałem. To ja miałem być głównym bohaterem. To nie fair. Krasnoludy są lepsze od smoków.
-Ale są niższe – Oznajmiła smoczyca.
-Ta i co jeszcze, jak masz na imię?
-Kunegunda.
-Buhahaha.
-Jak ?
-Kunegunda.
-Buhahaha.
-Jak?
-Ale jesteś głupi.
-Buhaha eee co powiedziałaś?
-Kunegunda.
-Buhahaaha
-Co za debil.
-(bez komentarza) – Nie skomentowali A, B, C i Karczmarz.
-Dobra, dobra nie chce być główną bohaterką- mówi Kunegunda po czym wychodzi.
-Hehe one wszystkie tak reagują.
-Ha i co jestem głównym bohaterem jestem głównym bohaterem.
A więc główną rolę dostał Borx, więc można już zakończyć ten odcinek.
-Co? Kiedy jestem głównym bohaterem? Mowy nie ma.
Masz pecha. To wszystko w dzisiejszej opowieści dziwnej treści zapraszamy na kolejny odcinek pa.
-Nie!
Tak, pa.

[/blok]


Autor: 163


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności