Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Pobudka

[blok]Zapraszam do mojego bardzo klimatycznego opowiadania. Bo ja bardzo fajnie i dobrze piszę. Poczytajcie, to zobaczycie. Hehe... Moje bardzo klimatyczne opowiadanie jest o takim ziomku, co się nazywał Maldenholm, czyli tak samo, jak ja, zresztą to nic dziwnego, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że jest to w ogóle bardzo klimatyczne opowiadanie o takim ziomku, co się nazywa Maldenholm i którym to ja jestem... Eee... Przejdźmy do rzeczy. Jest to bardzo klimatyczne opowiadanie.
No więc... Maldenholm grał se z Hayne w szachy. A nie! Miałem zacząć od tego, że było późno. No więc... Było bardzo późno. Jakaś jedenasta w nocy... Maldenholm grał se z Hayne w szachy... no właśnie, dopiero teraz miałem to powiedzieć. No ale wróćmy do rzeczy... Więc na czym skończyłem? Aha! Jedenasta w nocy gra w szachy. Dobiegła końca kolejna partia szachów.
- Następna partia – powiedział wesoło Maldenholm.
- To już siódma – powiedziała z zachwytem Hayne... yyy... w półśnie.
- Nieprawda, szósta! – wkurzył się Mald.
- Niech ci będzie, szósta – odparła zrelaksowana Hayne.
- Rozstawiaj pionki!
- No dobra, dobra, już rozstawiam – entuzjastycznie wzięła się do roboty, z trudem powstrzymując się od snu.
Nim zdążyła dokończyć tę czynność, Maldenholm zapadł w swój głęboki, jak Rów Mariański, sen. Zmartwiona Hayne, z trudem powstrzymując się od okrzyku radości, na palcach wyszła z pokoju.

***

REKLAMA
Serdecznie zapraszamy do czytania i komentowania wspaniałego opowiadania Maldenholma pt. „Poniżej” w Krainach Fantazji!!! Emocje GWARANTOWANE!!!

***

Następny dzień. Poranek. Około czwartej po południu. Do pokoju zapukał Ender.
- Cham jak zwykle nie odpowiada – głośno mruknął pod nosem.
Wszedł więc grzecznie, nie czekając na odpowiedź.
- Hej, Mald, powiesz mi, jak to jest z tą energią potencjalną grawitacji sprężystej ciała oddalającego się od Ziemi z prędkości równą pierwiastek z trzech przez pięć razy prędkość światła, znajdującego się w algorytmicznej nieskończoności względem Ziemi?
Brak odpowiedzi.
- Ej, bo ci nie powiem, jak to jest z tym fajnym dowodem, że sinus kątów jest równy sumie cosinusów przyprostokątnych kwadratu równoramiennego.
Nadal milczenie.
- Jak chcesz! Ja wychodzę!
Po kilku minutach wrócił w towarzystwie wiedźmy Whisper, wkurzonej z powodu przerwanej pracy – przepędzania dzieci depczących trawniki. Whisper była żoną Maldenholma.
- Co jest?! – pytnęła wściekła wiedźma.
- Obudź go! On śpi! – odparł Ender.
Maldenholm zainkasował parę przecudownych uderzeń miotłą, ale na nic to się zdało. Przez chwilę tylko wydawało się, że jest efekt, albowiem na znaczną wysokość podskoczyła ręka starca (bo Mald w ogóle był stary okropnie), ale Ender stwierdził, że to wynika z zasady zachowania energii, czy jakoś tak.
- Wykonana przez ciebie praca została zamieniona na energię kinetyczną jego ręki – powiedział, zwracając się do Whisper... bo przecież nie do Maldenholma... hyhyhy... zabawne... mam poczucie humoru!
Wiedźma w końcu zmęczyła się praniem męża i stwierdziła, że sprawa jest nieco głębsza, niż głęboki sen.
- Sprawa jest nieco głębsza, niż głęboki sen – powiedziała dokładnie tak samo, jak ja teraz.
- Ano... – przyznał klasnorud.
- Trzeba coś sprowadzić – rzekła.
- Co takiego? – spytał Ender.
- Lekarza jakiegoś, na przykład.
Ender wybiegł z pokoju. Po kilku minutach wrócił w towarzystwie Sclavii.
- Rzeczywiście mizernie wyglądasz! – rzekła Sclavia, zwracając się do Whisper.
- Dziękuję, ale to ten pacan jest pacjent! – odparła wiedźma, wskazując na nieruchomego.
- A co jemu? – zagadnęła Sclavia.
- Śpi.
- To dosyć normalne – odpowiedziała medyczka.
- Ale on tak głupio śpi – stwierdziła Whisper.
- Było tak od razu... – lekarka dopiero teraz załapała powagę sytuacji. – Może trzeba poczekać, aż się obudzi?
- Eee tam – rzekła wiedźma. – Za mało oberwał leń patentowany! – dodała, wykonując kolejne trzy miotłołamki, jak to nazywała, lecz na pacjencie nie robiło to najmniejszego wrażenia.
Przez minutę wszyscy gapili się bez słowa na biednego Maldenholma. W końcu Sclavia podeszła do śpiącego i dotknęła ręką jego ramienia. Medyczka zbladła.
- Co jest?! – zdenerwował się Ender.
- Jego ciało jest... zimne – wydusiła z siebie Sclavia.
Milczenie. Wszyscy stanęli, jak wryci. Nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli.
- Chcesz powiedzieć, że... – odezwał się w końcu klasnorud, nie mogąc się zdobyć na dokończenie zdania.
- Tak, będzie musiał brać DROGIE leki na podwyższenie temperatury – odparła Sclavia.
- O kurde – przestraszył się Ender.
- Dziwne – wtrąciła się Whisper. – A zawsze miał trochę za wysoką temperaturę. Nigdy nie wiedziałam, dlaczego.
- Ale jak on te leki zażyje, skoro śpi? – spytał, bardzo mądrze zresztą, Ender.
- Racja! Mógłby się udławić – przyznała Sclavia.
- No, ale w tej sytuacji, to może i dobrze... – podrzuciła Whisper.
- Genialne! – wykrzyknął Ender. – Idźcie po pigułki!
- Jak już mamy go udławić, to weźmy coś lepszego – uznała wiedźma.
- Też racja – przyznał klasnorud. – Hayne ma ten Najdłuższy Sznurek Świata (nie wiem, po co, ale go ma). Będziemy go wkładać, a jak zacznie się chłopak dławić, to wyjmiemy.
- Doskonale! – odparły chórem Sclavia i Whisper.
Minuta milczenia.
- No dooobra, niech wam będzie – rzekł Ender. – Ostatni raz idę.
Po kilku minutach do pokoju w towarzystwie klasnoruda przyszła Hayne.
- O Matko Boska! – krzyknęła na widok Maldenholma i nie czekając na odpowiedź Matki Boskiej, podbiegła do nieprzytomnego. – Pobili go do nieprzytomności!
- Eee... co? – zdziwił się Ender.
- Jest nieprzytomny i cały posiniaczony – odpowiedziała Hayne.
- A nieeeee... – roześmiała się ze śmiechu wiedźma. – To od miotły! – dodała z uśmiechem.
- Dzięki Bogu – odetchnęła szachistka.
- Ma się te swoje niezawodne sposoby – pochwaliła się Whisper.
- Ale on nadal śpi.
- Eee... ale swoje oberwał i to się liczy – stwierdziła wiedźma.
- No, w sumie tak – uśmiechnęła się szachistka.
Zabieg medyczny rozpoczął się. Wykonywała go wiedźma, ponieważ, jak twierdziła, miała najlepszą rękę do „idiotycznych spraw tego pacana”. Sznurek zanurzał się coraz głębiej i głębiej, ale nic to nie dawało.
- Zaraz sznurka zabraknie – zaniepokoił się Ender.
- Wiem, co robię, krasnalu – wkurzyła się Whisper, a mówiąc to, wypuściła ten mały kawałek sznurka, który był jeszcze na zewnątrz. Rozpoczął się proces trawienia Najdłuższego Sznurka Świata. Nic z tego nie wynikło.
Znowu minuta ciszy.
- Ten kawałek sznurka jeszcze wystaje – zauważył Ender.
- Odwal się! – uciszyła go Whisper. – Ja tam łapy nie włożę!
Inni też nie mieli na to ochoty.
- No, to kto nam jeszcze został? – zastanawiał się klasnorud.
- Może Tixon? – podrzuciła Sclavia.
- A na co nam on? – spytała głosem takim wkurzonym, jak zawsze.
- Nie wiem, ale sami nic nie wymyślimy – słusznie stwierdziła Sclavia.
- To trza iść po Tixona – podsumował Ender.
Dwadzieścia pięć minut ciszy.
- No dooobra, ostatni raz idę! – wkurzył się klasnorud.
Po pięciu minutach błękitny łeb Tixona ukazał się już w małym okienku... no... teraz to już trochę większym... i z tej wielkiej paszczy dobył się przeraźliwie głośny dźwięk, od którego to powstało pierwsze częsieńe żemy (czy jakoś tak).
- Nie wyj tak, ośle dardanelski! – wrzasnęła Whisper, gdy Tixon skończył koncert.
- Chcę go obudzić – odpowiedział spokojnym tonem błękitny smok.
- Wyłeś tak, że umarłego byś z grobu podniósł – oznajmiła Sclavia.
- Znaczy się, że ten pacan jeszcze żyje – uznała wiedźma, wskazując na leżącego Maldenholma.
Maldenholm rzeczywiście nie palił się do pobudki, jak ten umarły, o którym wspomniała lekarka.
- A gdzie Ender? – nieobecność klasnoruda zauważyła Hayne.
W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się.
- Możecie mi powiedzieć, przed czym uciekałem przez pół grodu? – spytał zziajany Ender.
- Przed rykiem Tixona – odparła Whisper. – Ale nie podziałało.
- O kurde fiks – skwitował Ender. – Wiecie co, ja już nie mam siły na tę zabawę...
- Ja też – powiedziała Whisper.
- Ja też – powiedziała Hayne.
- Ja też – powiedziała Sclavia.
- Nic nie mów! – krzyknął Ender do Tixona, obawiając się o stratę słuchu, który – jak się klasnorud spodziewał, jeszcze pewnie miał się mu do czegoś przydać.
Gromadka poszła do Korytarza Złudzeń pograć w Naszą Forumową Grę w Trzy Słowa.

***

REKLAMA
Natychmiast po przeczytaniu tego opowiadania zajrzyj do działu Gildianie i kliknij na „Tajemnice Maldenholma”!!! Następnie przeczytaj zamieszczony tam tekst i skomentuj go!!! Z góry dziękujemy.

***

W tym czasie Maldenholm zwiedzał sobie sąd – rajski sąd, oczywiście. „Cholernie długa ta kolejka” – mówił do siebie.
- Nie możecie się tam pośpieszyć?! – zawołał arogancko.
Po chwili dotarł do niego głos anioła z końca kolejki, stojącego przy drzwiach:
- Spadaj, kretynie! Nie widzisz, że przed tobą są jeszcze inne zdechlaki!
Chyba tylko słaby słuch Maldenholma utrzymał anioła przy życiu – jeżeli w ogóle w niebie można mówić o przypadku straty życia. Starzec bardzo się niecierpliwił i pewnie długo by nie wytrzymał, gdyby znów nie zasnął.
Po jakiejś godzinie snu obudził go anioł.
- Wstawaj, leniu patentowany! – krzyknął.
- No już idę, idę, cholera jasna! – odkrzyknął Mald, przecierając oczy.
Poszedł za aniołem do sali, w której miał być przesłuchiwany.
- Idziemy do sali, w której masz być przesłuchiwany.
- No dobra, dobra, niech to się szybko skończy, bo chce mi się spać.
Dotarli na miejsce. Była to zwykła sala sądowa. Jacyś tam świadkowie, tylko że w postaci aniołów, no i na honorowym miejscu, rzecz jasna, sędzia. Maldenholm zajął swoje miejsce. Sędzia ucieszył... eeee... uciszył wszystkich młotkiem.
- Co mnie tu sprowadza? – spytał Mald.
- Pewnie to, co każdego – odparł znudzony całym dniem sądów sędzia. – Mamy ustalić, czy idziesz do nieba, do piekła, do czyśćca, czy może jeszcze gdzie indziej. No wiesz, różnie może być.
- A ty jesteś Bóg? – zagadnął zaciekawiony Maldenholm.
- Szef odpoczywa... dzisiaj niedziela.
- Ahaaa... A wy pracujecie??? – kolejne pytanie starca.
- Szef nam płaci za pracę w święta – odparł sędzia.
- Łamie przykazania? – zdziwił się Maldenholm.
- Zamknij się! Za dużo chciałbyś wiedzieć! Zaczynam odpytywać!
- Słucham.
Sędzia był wyraźnie znudzony, w zasadzie mówił przez półsen, co działało raczej na korzyść przesłuchiwanego.
- Eee... od czego by tu zacząć – mruczał pod nosem sędzia, podpierając brodę ręką. – Jadłeś mięso w piątki?
- Regularnie – odparł zadowolony starzec.
- W porządku... co by tu teraz... Aha, i jak skłamiesz, to kiedyś wyjdzie to na jaw. Musisz o tym wiedzieć. Lucyfer będzie cię wtedy gotował w jeszcze gorętszej zupie, niż wszystkich.
- Spoko.
- No dobra... co by tu teraz... – sędzia mówił już w półśnie. – To lećmy po kolei z przykazaniami... nie miałeś bogów cudzych przede mną?
- Eee... przed tobą?
- Następne... czy brałeś imię Pana Boga swego nadaremno?
Chwila milczenia.
- Że co?
- Lecimy dalej... pamiętałeś, aby dzień święty święcić?
- Hmm... – moment zastanowienia. – Jeśli chodzi o to, czy pamiętałem, to tak... w sumie pamiętałem.
- No to do przodu... Czciłeś ojca swego?
- Raczej tak.
- A matkę?
- Robiłem jej śniadania do łóżka.
- Okej... nie zabijałeś?
- Oooj, pary razy się zdarzyło.
- Nie cudzołożyłeś?
- Nie.
- O kurcze – przebudził się chwilowo sędzia. – Musisz jakiś poradnik chyba napisać.
- Że co?
- Nic, lecimy dalej – oznajmił, zasypiając ponownie. – Nie kradłeś?
- Nie.
- Nie fałszyłeś mówionego... nie mószyłeś fałszywnego... yyy... nie świadczyłaś mówionego fałszerstwa bliźniw przeciwnemu swemu?
- Yyy... yyy... nie – Maldenholm nie czuł potrzeby przedłużania sądu.
- No dooobra... – przerwał sędzia. – W sumie porządny chłop jesteś, w miarę się sprawujesz, możesz chyba iść se do tego nieba. Zaraz ci podstempluję tutaj.
Sędzia wziął jakieś papiery do podstemplowania i nagle zauważył coś dziwnego.
- Aaa, to pan Maldenholm, tak?! – zapytał, przebudzając się.
- No raczej...
- O kurde, to trochę się pomyliłem.
- Jak to?
- Pan nie umarł.
- No to proszę mnie zesłać na ziemię, albo dać do tego tam nieba, bo siedzę w tym sądzie prawie cały dzień, a tu nic nie ma. Nudy, jak nie wiem co! – zaczął się denerwować Maldenholm.
- Spokojnie, proszę pana...
- Co spokojnie? Co spokojnie? Jeszcze mnie na dodatek całe ciało boli, jakbym dostał dwadzieścia trzy ciosy miotłą od mojej żony – to przypuszczenie zbytnio nie odbiegało od prawdy. – Nie wiem, dlaczego, ale myślę, że to wszystko jest do niczego.
- Przepraszam pana najmocniej, ale to wszystko przez Szefa. Wie pan, od kiedy On już sobie odpoczywa? Myśli, że jak sześć dni w ciągu tych kilkudziesięciu miliardów lat popracował, to już może sobie odpoczywać do woli!
- Faktycznie, dziwna sprawa – potwierdził Maldenholm.
Wtem znad sufitu dobiegł rozmówców bardzo niski, basowy, gruby głos.
- Ty, a chcesz popracować sobie gdzie indziej? – to zdanie Bóg skierował do sędziego. – W piekle i tak jest za mało osób do pracy. Bandyci tam szaleją, za mało jest diabłów, aby nad tym zapanować! Więc lepiej siedź cicho!
Sędzia się więcej nie odezwał.
- Ej, Ty jesteś Bóg, tak? – zawołał Maldenholm.
- Tak jest – odparł bas. – Czym mogę służyć?
- Ja nie umarłem, więc chcę iść na dół.
- W porządku, musisz zażyć środki nasenne, które ci anioły dadzą.
- Spoko. Poczekam.
Administracja w niebie była kiepsko rozwinięta. Po dwóch godzinach Maldowi dostarczono pigułki, a starzec zasnął.

***

REKLAMA
- Jasiu, czy wiesz, że w Poezji znajduje się już dziesięć wierszy Maldenholma? – zapytała mama.
- Nie – odparł Jaś.
- To leć je czytać, GAMIONIU!!! I masz mi się ich nauczyć na pamięć!!!
Jaś z radością zajrzał do działu Poezja i z przyjemnością przeczytał wszystkie wiersze Maldenholma.

***

Był późny wieczór. Maldenholm otworzył oczy i zobaczył nad sobą całą gromadę, która miała go obudzić. W ciągu całego dnia zdążyła się ona znacznie poszerzyć. W pokoju, oprócz Endera, Hayne, Whisper i Sclavii, byli: Luna, Sammael, Kesseg, Hammer, Su, Eliss, Kovaal, Miranda, Anna (z Palarni?), Yennfri, Curuni Nadira, Diego (!), Abrafar i Nidhogg (?).
- O ku*** - zaklął Maldenholm – Moje kości! – nie wiadomo, jakich jeszcze sposobów Gildianie używali w celu obudzenia starca. – Coście się tutaj tak zebrali? Spieprzajcie stąd! Miałem dzisiaj ciężki dzień!
Te słowa zabrzmiały bardzo dziwnie. W każdym razie życie Gildii wróciło do normy, wszystko się dobrze skończyło i takie tam... tralala... koniec.[/blok]


Autor: 1581


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności