Fantastyczna rozrywka


[Filmy]


Przyczajony tygrys, ukryty smok

[blok] Na początek garść faktów: „Przyczajony tygrys, ukryty smok” to mitologiczna historia, opowiadająca wydarzenia, mające miejsce za czasów panowania dynastii Qin. Reżyserem jest Ang Lee, który ma na swym koncie taki szlagier filmowy, jak „Rozważna i romantyczna”.
Jest to piękna wizualnie bajka o wojownikach wuxia. Już na wstępie trzeba przestrzec widzów, że każdy sceptyczny realista będzie z tego filmu raczej niezadowolony. Aby obejrzeć go z pełną przyjemnością, nie wydziwiając na wydumane sceny walk, trzeba odrzucić wszelki sceptycyzm, jaki podpowiada nam rozum. Że tak powiem, nieco może infantylnie (ale ciężko mi znaleźć inne określenie) ten film ogląda się sercem.
Teraz pokrótce o fabule. Ang Lee w swych filmach zazwyczaj na pierwszy plan wysuwa postacie damskie. W tym przypadku są to : Yu Shu Lien, starsza wojowniczka Wuxia i Jen, młoda arystokratka, pragnąca niezależności. Są to kobiety zupełnie od siebie różne. Yu Shu Lien jest wyciszona, stonowana i pogodzona ze światem(w tej roli Michelle Yeoh). Jen jest nieopierzonym dzieckiem, znajdującym się na progu kobiecości. Shu Lien darzy niespełnioną miłością swego przyjaciela, mistrza Wuxia - Li Mu Baia. Jest to uczucie jak najbardziej odwzajemnione, ale (przyznam, że z przyczyn dla mnie nieco niezrozumiałych) niemożliwe do spełnienia. Li Mu Bai pragnie zakończyć „karierę” i pozostawia swój miecz, rzecz niezwykle cenną i ważną na przechowanie u swego znajomego pana Te. Niestety zostaje on skradziony. Okazuje się, że złodziejką jest Nefrytowa Lisica, odwieczny wróg Li Mu Baia, morderczyni jego mistrza. Wkrótce okaże się, że sprawy wyglądają nieco inaczej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Losy tej pary okażą się być złączone z dziejami drugiego miłosnego duetu. Młoda Jen ( w tej roli prześliczna młodziutka Zhang Ziyi) jest arystokratką.. Jej rodzina planuje wydać ją za mąż wbrew jej woli. Tymczasem dziewczyna jest zakochana w młodym rozbójniku, który porwał ją podczas podróży przez pustynię. Trzeba przyznać, że nawet wykazanie ogromnej ilości dobrej woli nie pomoże, nie da się nie zauważyć kiczowatości tej historii.
Młoda Jen ma ogromny potencjał, jest niezwykle utalentowaną adeptką sztuk walki. Ale ta siła, młodzieńcza nierozwaga, samolubstwo i brak pokory spowodują, iż Jen będzie się uważać za niepokonaną. Jej losy splotą się z losami Yu Shu Lien i Li Mu Baia, co spowoduje tragiczne wydarzenia.
Denerwujący jest sposób wypowiadania się postaci, które mówią zupełnie jakby cytowały mądrości z chińskich ciasteczek. Jeśli chodzi o sceny walk to spotkałam się z różnymi, diametralnie różnymi opiniami. Niektórzy to chodzenie po wodzie, gałązkach drzew itp. uważają za śmieszne. Innym to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie choreografia i układy walk (notabene opracowywane przez ludzi, którzy pracowali przy Matriksie) ich zachwycają. Ja uważam, że należy przyjąć stanowisko pośrednie. Walki te są naprawdę ładne ruchowo (na tyle, na ile się znam na choreografii scen walk) i plastycznie, ale jeśli chodzi o prawa fizyki, to myślę, że trochę zbyt mocno je zlekceważyli. Oczywiście taka, a nie inna forma tych scen jest oparta na chińskiej mitologii, ale uważam że można było zastosować złoty środek.
Niestety może z racji tego, że jesteśmy Europejczykami, wychowanymi w zupełnie innym kręgu kulturowym, zarówno sceny walk jak i te przesłania, okazujące się truizmami ubranymi w piękne słowa nas nie przekonują, a po pewnym czasie nużą.
W zamierzeniu ten film miał być opowieścią o konfrontacji rozwagi i doświadczenia z brawurą i brakiem zahamowań młodości. Czy udało się ten zamiar zrealizować, oceńcie sami.
Na pewno jest to przepiękna bajka z mocno nakreślonymi i skomplikowanymi psychologicznie postaciami kobiecymi. Twórcom udało się osiągnąć dość ciekawy efekt poprzez zestawienie dwóch odmiennych typów kobiecości, młodzieńczego, krzykliwego i przekonanego o swej racji oraz dojrzałego wyciszonego i mądrego. Na tym tle nieco negatywnie odstają role męskie. Jeśli jeszcze Li Mu Bai jest uosobieniem stereotypu mędrca-wojownika(i stąd pewne ramy kreacji aktorskiej poza które wyjść się po prostu nie dało), to pustynny kochanek Jen jest całkowicie bezbarwny i nieinteresujący.
Jak ocenić ten film? Na pewno ciężko wydać jednoznaczną decyzję... Mi samej podobał się bardzo, ale spotkałam się z wieloma zupełnie odmiennymi zdaniami. Myślę, że żeby w pełni się nam podobał i byśmy mogli go w zupełności docenić musimy po prostu lubić ten rodzaj kinematografii, ten sposób przekazywania myśli. I fakt oglądając go trzeba momentami wyłączać racjonalne myślenie (oczywiście nie w negatywnym znaczeniu) a odbierać jedynie zmysłowo. Ale my fantaści to potrafimy, prawda?
[/blok]


Autor: 75


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności