Mity, Legendy, Baśnie


[Mity, Legendy, Baśnie]


Pieśń o Arvidzie

[blok]Na krańcu świata, gdzie dysk słoneczny za ziemię się chowa
Gdzie co wieczór wschodzi utęsknionej luny srebrna głowa
Tam znajdziesz słupów bramę , gdzieś wedle kurhanu
Kryjącego milczące prochy legend Fallathanu
Zaiste od słupów tych Fallathan swój początek bierze
Od niebotycznych gór Krańca Świata , po morza wybrzeże
Azaliż Lorgia, Beltere, Nemey, Narni lasy
Zdradzić mogą tajemnych dziejów dawne czasy?
…………………………………………………………………

Posłuchajcież o bohaterskim Arvidzie legendy
Rycerzu prawym, odważnym , znanym wówczas wszędy….

……………………………………………………………….

Zdarzyło się z pięćset chyba już lat temu
Że zapłonął gniew bogów przeciwko stworzeniu
Jaka była przyczyna ? dziś nikt o tym nie wie
gdy błyskawica kary zabłysła na bezchmurnym niebie
I Nieprzebyte Morze w ataku swej niezmiernej złości
Wypluło na ziemię poczwarę obleśnej szpetności
Gad ziemię niszczący panoszył się srodze
Na nic ku niemu najtężsi wyruszali wodze
Na nic stal kuta w krasnoludzkim płomieniu
Na nic elfie strzały godzące przeciw jej istnieniu
Zadrżał był Fallathan męką swych dzieci dręczony
Przez ucisk plugawej potwory okrutnie zhańbiony
Dalyanny, Rathammel rzeki krystaliczne wody
Zmącone krwią toczoną przez wszystkie narody
Czyż nie ma już ratunku, czyż to końca chwila…?
Jako podcięte drzewo coraz się pochyla,
Kiedy zawziętych drwali mocne twarde ręce
Uderzeniem toporów biją jakby w serce
Tak król Fallathanu wraz ze swą dziedziną
Chylił swój majestat przed szpetną gadziną
Zdało się wszem i wobec – historia skończona
Kraj wszelkim dobrem płynący lada chwila skona
Niczym ostatnie drgania targające truchełko gołębie
Kiedy znienacka rozedrą je szpony jastrzębie
Lecz oto niespodzianie promień nadziei jaśnieje ,
Jak blask słońca złocący ciemnych lasów knieje
Sam to Arvid szlachetny na wieść o potworze
kalającej dom ojców, wrócił się przez morze
On to bezlitośnie gromił orków wstrętne tłumy
Wolności pragnąc tylko , a nie swojej dumy
Porzucił kraje Callanthu gdzie, od przeszło roku
Zażywał wypoczynku u małżonki boku
I choć rany zadane przez orków watahy
Jątrzyły się jeszcze czasem trąc o zbroi blachy
Krzyknął : „Za nic utrudzenie, za nic ciała rany
Gdy w pożodze zniszczenia ojców dom kochany
Dość już wypoczynku ! Czas w pole wyruszyć
by swawolę potwora okrutnego skruszyć”
Pospieszył rycerz ojczyźnie swojej na ratunek
By wyrównać krzywd srogich z gadziną rachunek.
Dni trzydzieści minęło niczym jedna chwila
Nim łódź z mężnym herosem do brzegów przybiła.
Zaczem wypełzł był z chaszczy potwór obrzydliwy
Tocząc wokół, mgły fetor zabójczo smrodliwy
I natychmiast cny Arvid z korabia wyskoczył
I do wstrętnej gadziny z mieczem swym doskoczył
Zaiste godna pieśni było to gigantów zwarcie
Arvid sprawiedliwy szedł naprzód uparcie
Za nic mu były gadzie opary trujące
Za nic jad złośliwy , ognie buchające
Jako fala przyboju znosi piasku wydmy
Takie spustoszenia czynił szermierz niedościgły
Siekąc, tnąc z sił wszystkich ostrzem bohatersko
Nim żeleźce po jelec wraził w gadzie cielsko.
Padł martwy na koniec potwór trojjardowy
Brocząc z rozsiekanej przez rycerza głowy
Lecz zwycięstwo nad gadem mąci radość ludu
Śmierć bohaterskiego Arvida z nadmiernego trudu
Oto rany stare zadane niecną orków ręką
Krwawiąc dzielne życie kończą swą udręką
Uniósł nasz wojownik głowę ku rannej jutrzence
I z uśmiechem triumfu bohaterskiego ducha złożył na jej ręce.

…………………………………………………………………………..


Wdzięczność mu zatem wsze ludy dajcie jak i poważanie
Pamięć nieśmiertelną , tu na tym kurhanie
A gdy zgroza i przerażenie pod strzechy zawita
Wspomnijcie na bohaterskie czyny mężnego Arvida
I gdy niebezpieczeństwo okrąży nasz Fallathan wszędzie
Duch obrońcy na zew ojczyzny walczyć wraz przybędzie[/blok]


Autor: 259


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności