Stroud, Jonathan "Trylogia Bartimaeusa"

[blok]Książka, którą tu opiszę, trafiła w moje ręce za pośrednictwem młodszej siostry. Po przeczytaniu pierwszej części zapragnęła mieć pozostałe - i tak się stało. Z początku byłam sceptyczna wobec „fantasy dla dzieci”, ale szybko zmieniłam zdanie.
Części trylogii to „Amulet z Samarkandy”, „Oko golema” oraz „Wrota Ptolemeusza”. Już pierwszy tom przenosi nas w świat magii – a raczej w alternatywną wersję tego świata, gdzie rząd stanowią magowie, zyskujący moc za pośrednictwem istot przyzywanych z innego świata, natomiast zwykli ludzie to plebejusze. Zbliżają się jednak wydarzenia, które zachwieją tym porządkiem. Większość akcji rozgrywa się w Londynie. Ale odwiedzamy także uliczki alternatywnej Pragi oraz, w retrospekcji, starożytnego Egiptu.
Główni bohaterowie budzą mieszane odczucia. Oczywiście największą rolę odgrywa tutaj Bartimaeus, dżin o średniej sile (w większości przypadków wywija się sprytem i inteligencją), za to o niepowtarzalnym humorze. Fragmenty, w których jest narratorem, należą do moich ulubionych i właściwie tylko dla nich warto przeczytać te książki. Bartimaeus zostaje przyzwany przez młodego maga – Nathaniela, który jako mag przybrał imię John Mandrake. Ten to w ogóle niezłe ziółko... O ile w pierwszej części jest jeszcze znośny, to później staje się naprawdę wrednym typem. Obserwujemy go od dzieciństwa prawie do dorosłości, jak uczy się przywoływać demony, zadziera z silniejszymi od siebie (co jest domeną głównych bohaterów) i wreszcie staje się magiem jak inni, aroganckim i obłudnym, z Nathaniela staje się Mandrakiem. Dopiero pod koniec rehabilituje się w moich oczach. Dopełnieniem dla nich jest dziewczyna z plebsu, Kitty Jones, członkini ruchu oporu przeciwnego rządom magów.
Nie będę tu streszczać fabuły żadnej z książek, bo właśnie poznawanie jej sprawia największą przyjemność. Osobiście najbardziej lubię pierwszą część (z największym udziałem Bartimaeusa w narracji), druga jest na średnim poziomie, natomiast trzecią, pomimo niektórych nudnawych fragmentów, przeczytałam w jedną noc, chcąc wiedzieć jak się skończy. Czy to wystarczająca rekomendacja?
Wadą książek jest zbyt duża różnica pomiędzy rozdziałami Barty'ego, Nathaniela i Kitty. Przez większą część czekałam niecierpliwie na fragmenty opowieści dżinna – szczere do bólu, dowcipne, czasem ironiczne. To on właśnie staje się najbliższą czytelnikowi postacią – i to jego najlepiej rozumiemy, gdy odkrywamy jego przeszłość.
Szczerze polecam „Trylogię Bartimaeusa” wszystkim miłośnikom fantastyki. Argumenty? Z pewnością narracja Bartimaeusa. Świat magiczny, ale tak rzeczywisty, że mógłby istnieć naprawdę. Oraz zakończenie, które nikogo nie pozostawi obojętnym.[/blok]##edit_byfrija 2006-02-23 19:44:15##ed_end####edit_bycuruni_nadira 2006-03-02 13:00:51##ed_end####edit_bycuruni_nadira 2006-04-28 19:02:49##ed_end##

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności