[Książki]


Elliot, Kate - \"Królewski Smok\"

[blok]Dawno tu nie pisałem... trzeba o sobie przypomnieć. A opis tej książki wydaje się najbardziej odpowiedni po temu.
„Królewski smok” mimo że nie ma żadnej wzmianki o tym jest pierwszą częścią cyklu „korona Gwiazd” pozostałych części nie czytałem. Ale przeczytam. Bo warto.

Ta książka, jest najbardziej feministyczną wersją Świata jaką widziałem. Mimo że w większości fabuły rzeczywistość średniowiecza ( wczesnego- stawiałbym na okres schyłku Karolingów) ta rzeczywistość odwzorowana jest dosyć wiernie i można się wiele dowiedzieć. ( ot kilka smaczków dla pasjonatów historii jak np. sposób dziedziczenia, czy skoposa- postać z naszej historii, ale jakże w innym kontekście- ale dość wywodów maniaka czasów minionych) ogólnie można powiedzieć że mamy nawet książkę będącą czymś w rodzaju „fantastyki historycznej”.
Tym niemniej, jak już wspomniałem, jest kilka wymysłów autorki które wypaczają obraz. Feminizm- co ja przez to rozumiem? Może użyłem złego słowa , ale w książce nie ma funkcji łącznie z kościelnymi (pełno wręcz Biskupin i skopos- czyli Papierzyc – a mężczyzn na tych stołkach wręcz nie ma).
Poza tym całość nieodparcie przypomina powieść historyczną. I to nie najwyższych lotów. Całość nieco sztampowa: znane i oklepane motywy : młody bohater- bohaterka (taki schemat kopciuszka) przeżywa przygody i stopniowo staje się kimś innym, przeżywa różne dobre i złe przygody... dorasta.

Trochę o fabule może: główni bohaterowie książki to Alain i Liath (Liathano). Dwoje dzieciaków. Alain urodził się na północy – nie zna ojca a matka umarła w połogu. Opiekę nad nim przejął jego wuj- który był kupcem. Powieść rozpoczyna się sceną w której chłopak dowiaduje się, że nie popłynie z przybranym ojcem w podróż (ojciec był kupcem w rozumieniu normańskim zapewne). W tym momencie myślałem że nic ciekawego już się nie wydarzy, i chciałem odłożyć książkę- ale zostałem. I słusznie. Bo ten nieciekawy wstęp okazuje się być zupełnie uzasadniony. Alain ma zostać przeznaczony do stanu duchownego- odchodzi właśnie w stronę klasztoru, kiedy najeźdźcy urządzają desant i palą klasztor. Zbieg okoliczności oczywiście. W międzyczasie spotyka Panią Bitew - niby widmo , niezrozumiała dla mnie mieszanka pogańskich wierzeń z chrześcijańską świętą. I w końcu kończy się tym że idzie do woja.. oczywiście chłopak się cieszy. No i w sumie na dobre mu to nawet wyjdzie...
Liath jest w bardziej pogmatwanej sytuacji.. wraz z ojcem – magiem amatorem - a jednocześnie byłym zakonnikiem muszą uciekać przed mordercami jej matki. Podróżują incognito, z rzadka zatrzymując się gdzieniegdzie. W jednej z takich wiosek zatrzymali się już na pół roku. Liath mogła trochę odetchnąć – po raz pierwszy w życiu miała przyjaciółkę i kolegów. Niestety sielankę zakłócił frater Hugo (i nieczyste siły -zapewne- ścigające Liath). Jej ojciec umiera a cały jej dobytek wraz z nią samą idzie do sprzedaży za długi ojca. Kupuje ją frater Hugo- jak się okazuje od dawna pożądał on wiedzy Liath (i pewnej magicznej książki, która posiada) jak i jej samej. Kupuje ją i sprowadza do siebie. Gdy ona nie chce z nim dzielić łoża wywala ja do świń. Póki jest lato Liath śpi w nocy w chlewie, a w dzień wykonuje gospodarskie prace u Hugona. Skrzętnie ukrywa przed nim wszelką wiedzę i ową tajemną książkę. I opiera mu się, wciąż go nienawidząc (mimo że braciszek jest przystojny i wysokiego rodu.. no i inteligentny niemożebnie- ale z drugiej strony brutal i ogólnie sukinsyn). Śledząc te poczynania, ze zdumieniem odkryłem, że się zaczynam przejmować.. Narracja nie jest zbyt wartka za to wierna i szczegółowa. Można się wczuć. Gdy w końcu.. w zimie Hugo przyniósł wpół zamarzniętą dziewczynę do ciepłej izby zaczął ją delikatnie leczyć ...nóż sam otwierał mi się w kieszeni... a zęby zgrzytały tak , że aż współpasażerowie z autobusu się oglądali. Dostał ją.. a ja w proteście porzuciłem książkę na 2 tygodnie. Wiem, że to głupie. Ale tak było. Nie pytać mnie czemu.

Drugą część fabuły stanowi szerszy opis zmagań. Wielki konflikt feudalny miedzy królem a jego siostrą oraz najazd ludów (nieludów) północy stanowią godne tło. Poza tym, wprowadzając postacie takie jak król Henryk, jego syn, czy też inne poboczne – powieść zyskuje. Należy tu wspomnieć o tym jak solidne podłoże ma opisywany świat. Oprócz pogmatwanej genealogii władców obu krajów i wyższych rodów (dostępnej z tyłu książki) mamy jeszcze mapę (do złudzenia przypomina pewien wycinek europy ale nazwy są inne).
Jeśli mówię już o kreacji świata- warto wspomnieć o wyznawanej oficjalnie wierze. Otóż jest to zasadniczo średniowieczne chrześcijaństwo- z tym że mamy Boga w 2 nie trzech osobach ( PANA I PANIĄ) a Chrystusem jest niejaki Daisan. Ten właśnie system wierzeń w połączeniu z licznymi kobietami na ważnych stanowiskach przesądza o tym, że nazwałem tę powieść feministyczną...

Podsumowując podsumowanie: książka jest dosyć nudna, ale wciągająca. Zamiast wartkich dialogów mamy tu długie wywody i niekoniecznie najlepsze opisy. Ale ma bardzo poważną zaletę. Jest inne niż większość powieści jakie czytałem. Polecam.[/blok]##edit_bycuruni_nadira 2006-04-07 21:37:28##ed_end##


Autor: 323


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności