Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Płanetnicy

[blok]Obłocznikami, Deszczownikami, a Płaneciarzami takoż zwani. Są oni napowietrznym ludem, co chmurami włada. Mają Płanetnicy wygląd człeka postawnego, wysokiego, a umięśnionego silnie, aleć miast uszu mają oni skrzydła ptasie, w zależności od wieku: czarne, brązowe, płowe, a na starość białe. Noszą się zgrzebnie, ot koszulina skąpa i płócienne portki. Na łbach częstokroć kapelusze z wielkim pionowym szpicem noszą, coby chmury przeżgać i deszcz na pola uprawne sprowadzać, bo mus wiedzieć, że owi Płaneciarze to stworzenia dobre, ludziom życzliwe i pomocne. Rodzą się Deszczownicy z jaja bocianiego, które do kolebki podrzucone zostanie. Z jaja wykluwa się chłopczyk, boć zawsze męskiej są oni postaci, który zawszeć nad wiek dojrzały będzie, a gdy jeno dojrzeje, to skrzydła ze skroni mu zaczną wyrastać. Opuści wtenczas nasz ziemski padół, by wśród chmur zamieszkać i rządzić nimi, jak suzeren swymi wasalami.
Jeśli susza dokucza tobie, a twojemu polu takoż uczyń:
Wejdź na wrótnię obejścia swego, a na zachód patrząc trzy razy zapiej niczym kogut. Następnie zleź na dół i wypowiedz tę modlitwę:

„Płaneciarze, wy od deszczu, i wy od chmur, i wy od wiatrów wszelakich, ulitujcie się nad biednym człekiem, rolnikiem, któremu susza dokuczyła. Sprowadźcie deszcz na me pole, a wdzięczność moją i wszelkiej żywej gadziny mieć będziecie, ja to wam mówię (tu imię swoje i nazwisko rodowe trza wymienić), syn ziemi, a choć człek lichy ze mnie jeno, to przypominam wam, żeście i wy kiedyś takimi samymi ludźmi byli.”

Na takie wezwanie Płanetnik czym prędzej przyleci, deszczem chluśnie, a gdy jeno się przejaśni wyjdź na dwór, zasię zbierz trochę ziół wszelakich i spal je w ogniu w podzięce za suszy odgonienie.
Jednak nie wszyscy Deszczownicy dobrzy i przychylni są rodzajowi ludzkiemu. Grupka osobna istnieje, Chmurnikami zwana, którzy to dla igrów, a zabawy wszelkiej zbiory gradem sieką i niszczą, burze i sztormy sprowadzają, wiry powietrzne, a żmijewki na świat przywołują… Jedna jest jeno rzecz, którą można ich odgonić. Dzwon kościelny się zowie. Trza nim tak długo dzwonić, aż Chmurniki w popłochu pierzchną za góry i lasy, a wtenczas należy nowym nożem żelaznym krwi rocznej owcy popuścić, a juszką tą próg obejścia pokropić i nóż w klepisko wbić, coby Chmurniki przez rok nie mogły wrócić, a jeśli za rok wrócą, to znów trza w dzwon bić, byle jak najmocniej. Chmurniki takoż wyglądem od Obłoczników się różnią, bo skrzydła ich spod pach wyrastają, a skóra ich ciemną jest, jako u południowych barbarzyńców, Murzynami zwanych, a rodzą się tacy nie z jaja bocianiego, jeno z ludzi, którzy w czasie zawieruchy, a trąby powietrznej w chmury zostają wciągnięci.
Aleć teraz i Płanetników i Chmurników mało. Chmury same się pędzą, jako chcą, częste burze i kataklizmy wywołując. Ale jeszcze paru Płanetników na straży czuwa, ale jeśli i oni odejdą, to bieda nam nastanie. Jeśli nawet świat przetrwa, to ludzkość zanurzy się w barbarzyństwie. Nastanie płacz, zgrzytanie zębów i mrok rozjaśniany jeno łyskaniem błyskawic.[/blok]


Autor: 844


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności