Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Żmij Gorynycz

[blok]Zmiejem takoż zwany. Bestyja to okropna, ze wszem bestyj chyba najokropniejsza. Smok to jest straszliwy, trójgłowy, a każdy łeb inny: Zielony, Czerwony i Złoty. Żmij na milę jedną jest długi, korpus jego wężowy łuską jest pokryty brązową. Ma Gorynycz wiele postaci. Mieniać się może w młodzieńca mężnego, babę staruszkę, aleć najpotężniejszą jego postacią jest wir powietrzny, w której to postaci Zmiej jest nieśmiertelny. Towarzyszą mu często małe Żmijewki, syny jego i córy. Żmij jest strażnikiem Trzydziesiątego Carstwa za trzydziewięcioma ziemiami. Do carstwa owego dostać się można bory mroczne pokonując, szczyty górskie forsując i przez dziewięć kościanych mostów nad ognistymi czeluściami zawieszonych przechodząc. Tuż przy Bramie czeka Żmij. Kto dotrze doń ładnie, grzecznie ukłonić się musi, a zapytać, czy li nie może owej bramy przekroczyć. Tedy Zmiej Gorynycz zaryczy, zasyczy i żywym ogniem z trzech paszczy w śmiałka rzygnie.
By Zmieja zabić, trza najpierw ostrze miecza, topora swego w wodze martwej umoczyć, po czym w Chramie Peruna poświęcić. Owym ostrzem trza jednym cięciem wszystkie trzy głowy ściąć, a zewłok podpalić, a uciekać gdzie pieprz rośnie, bo zabijając Gorynycza gniew na się ściągnąłeś bękartów jego i rodzeństwa, z których najsilniejszy jest Wij, u Czernoboga na służbie będący.
Żmij, jeżeli chce, może rozdzielać się na dwoje i swą drugą część w świat wysyłać, bo sam z siebie nijak ruszyć się nie może, bo do Bramy Trzydziesiątego Carstwa srebrnym łańcuchem jest przykuty, a czarami potężnymi związan. Ową drugą część, gdy nadchodzi, zwiastuje nagły podmuch lodowatego wichru, zasię podmuch wichru gorącego, zapadające nagle ciemności i okrutne ziemi trzęsienie, a jęczenie.
Ale Żmija dawno już nie ma między żywymi. Pokonał go i zabił nieznany rycerz ruski, a zasię pokonał w krwawej walce jego rodzeństwo i dzieci, wyłączając Wija, który zbyt wielki i zbyt potężny był dla owego śmiałka. Wij pożarł mężnego woja wraz ze zbroicą i mieczem, które jednak dały się mocno we znaki jego trzewiom, tak, że Wij w męczarniach skonał, a ruchy jego konwulsyjne utworzyły góry Karpatami zwane. Zostawił jednak Wij jajo po sobie, z którego już dawno coś się wylęgło i do Nawii, Kraju Mroku, ruszyło precz. Mówią, że Wij to we własnej osobie, jeno w ciało syna swego przyobleczony. A Zmiej Gorynycz? On córę po sobie zostawił, w jaju będącą, gdy został zabity. Ale teraz dorosła jest już, krasna dziewka jak na smoka. Z nowym Wijem się pobrali i Czernobogowi służą. A niech służą, byleby jeno na nasz świat więcej nie zawitali.[/blok]


Autor: 844


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności