Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Polowanie naTanryda

[blok] Fragment dziennika szeryfa z Luth Damhent
16 października
Dzisiaj do aresztu trafił młody Fernsów, oskarżony o kradzież bukłaka wina ze spiżarni karczmy. Ojciec obiecał mu, że jak wyjdzie nie usiądzie na rzyć przez cały miesiąc, więc chłopak za nic w świecie nie chce wyjść z celi.

17 października
Do wioski przyjechało dziesięciu podróżnych. Byli uzbrojeni po zęby, więc wyjaśniłem im zasady panujące w Luth Damhent. Celem ich wyprawy, jak mi powiedzieli, jest schwytanie stworzenia zwanego tanrydem. Według nich, kilka tych stworzeń chowa się w jaskiniach żeby przeczekać zimę. Mają wyjechać następnego ranka, zaraz po uzupełnieniu zapasów.

18 październik
W nocy musiałem zamknąć Bilena i Marię Strafick. Staruszek upił się i zaczął zaczepiać elfkę, która była z podróżnymi. Elfka walnęła mu w twarz, za co mag próbował spalić ją zaklęciem. Jakoż, że był pijany trafił w stodołę Hendrego. Stodołę uratował jeden z podróżnych, zaklęciem przenosząc wodę ze studni nad zapalony dach. Z stodoły wybiegli nadzy i mokrzy Braian Qer i Vea Strafick. Jak to zobaczyła to jej matka, rzuciła się z widłami na chłopaka. Pięć osób musiało ją zaprowadzić do aresztu.
Nad ranem podróżni wyruszyli na wschód, w kierunku jaskiń.
Bilen, był trochę skacowany, więc wyszedł po południu, a Maria będąc cały dzień niepoczytalna, musiała spędzić całą noc.

23 październik
Pasterze znaleźli kilka zagubionych owieczek, a raczej to, co z nich zostało. Zwierzęta były całkowicie rozszarpane i tylko kawałki wełny pozwoliły na identyfikacją szczątków.
Wysłałem uzbrojony oddział, żeby przeszukał pobliski teren. Ludzie obstawiają pomiędzy wilkami a niedźwiedziem
25 października
Oddział wrócił. Przynieśli ze sobą jednego z podróżnych, człowieka imieniem Far. Był cały poraniony i miał złamaną prawą nogę. Z jego opowieści wynika, że spotkali te istoty.
Jeden z nich pojawił się naprzeciwko nich, gdy ruszyli na niego, z krzaków o bokach wyskoczyło na nich z pięć stworów. Na niego i maga, stojących z tyłu skoczył ostatni ze stworów z zasadzki. Mag wyskandował zaklęcie paraliżujące, jednak bestia była na nie odporna. Ranger, widząc, co się dzieje zaczął uciekać, ale przewrócił się i wpadł do jakiejś jamy.
Według niego stwory te miały trzy i pół metra długości licząc z dwumetrowym ogonem.
Posiadały bardzo ciemną skórę, spod których widać kości i mięśnie. Były niesamowicie chude i miały trzy pary odnóży, dolne to silnie umięśnione nogi, na których wykonywały skoki, środkowe były cienkie, zakończone długimi szponami, którymi miały przeciąć kolczugę jednego z wojowników. Górna para służyła im do biegania (dokładnie jak pies).
Ich łeb wydawał się podłużny, zwężający się ku tyłowi, lekko wygięty w górę. Na końcu ogona znajduje się sierpowaty kostny wyrostek, którym tanryd może bez problemów przeciąć stalową zbroję.
Zdołał jeszcze zauważyć, że schroniły się w trzeciej od prawej licząc jaskini.
Zaraz po przesłuchaniu odwiedzili go Bilen i Rince, najlepszy myśliwy w wiosce.
Zamknęli się z nim na całą godzinę. Po wyjściu przedstawili mi swoją teorię.
Według nich, niedaleko wioski założyły gniazdo stworzenia zwane tanrydami, czymś na pograniczu jaszczurek i bazyliszków. Z opowieści łucznika wywnioskowali, że są to istoty żyjące w stadzie, potrafiące dobrze polować i odporne na magię. Zaproponowali zwołanie wieczorem rady wioski.

26 października
Rada zgodziła się zbudować palisadę wokoło wioski, wysłać informację do miasta i schwytać jedną z tych istot. Dwudziestu myśliwych pod przewodnictwem Rinca i Bilena wyruszyło w las przygotowywać pułapkę.
30 października
Zasadzka się udała. Zabili sześć stworzeń a siódme wzięli żywcem. Mag zabrał je do swego laboratorium.
Przyłapaliśmy Anarego jak podglądał młode dziewczyny w kąpieli. Ojcowie dziewcząt zgodzili się na piętnaście batów (w grę wchodziła także kastracja).

31 października
Bilen przedstawił mi wyniki badań nad tanrydem. Sekcja wykazała że jest to stwór pochodzenia naturalnego, potrafiący wykonywać skoki do piętnastu metrów. Szczęki ich mogą otworzyć się na dwadzieścia centymetrów i są wyposażone w olbrzymie białe kły.
Potrafią przyczepić się do każdej powierzchni, i przebywać w niewygodnym położeniu przez długi czas. Są odporne na magię, lecz nie znoszą zimna.
Nie posiadają oczu i uszu, lecz mają niebywały węch i dotyk, tak że potrafią wyczuć drgania powietrza. Porozumiewają się charakterystycznym świergotem, który wywołuje drgania.
Po tym jak odczytał to radzie, palisada została postawiona nadspodziewanie szybko.

2 listopada
Tanrydy zaatakowały grupkę pastuchów pasących owce. Trójka dzieci i dorosły mężczyzna zostali rozszarpani. Jedno dziecko zdołało uciec do wioski.
Rada postanowiła wysłać trzydziestu mężczyzn do ich jaskini.

3 listopada
Z wycieczki wróciło siedemnastu chłopów.
W jaskini dotarli do wielkiej groty, gdzie znajdowało się lęgowisko tanrydów. Zniszczyli wszystkie jaja i podczas wycofywania, napadły na nich matki. Cztery stwory rzuciły się w sam środek grupy, rozrywając ludzi, pozostali przebili je włóczniami, lecz z każdej dziury wyłaziły nowe bestie. Kilku chłopów posiadających zbroje płytowe zatrzymało stwory przy wyjściu z jaskini pozwalając reszcie uciec.

4 listopada
W nocy zaginęło kilku mieszkańców wioski, mieszkających na obrzeżach. Czterech chłopów poszło obejść wioskę po zewnętrznej części palisady. Do tej pory nie wrócili...
5 listopada
Przed świtaniem zostaliśmy zaatakowani przez około setkę tanrydów. Przeskakiwały palisadę, z dziecięcą łatwością. Bilen rozdał ludziom jakieś alchemickie mikstury, które pod wpływem uderzenia wybuchały. Bestie napotkały silny opór w centrum wioski, lecz na obrzeżach rozpoczęły prawdziwą rzeź, zwłaszcza wśród dzieci i bab.
Atak trwał z pół godziny, lecz potwory zdołały zabić z pięćdziesiąt mieszkańców, my ubiliśmy ze dwa tuziny, zanim się wycofały. Kilka domów się zapaliło, lecz do rana nikt ich nie gasił. Przez cały dzień rada zastanawiała się nad sytuacją. Ustanowili, że następnego dnia każdy kto będzie w stanie nosić broń, ruszy do ich jaskini. Kobiety z dziećmi zostaną w wiosce pod eskortą maga i kilku wojów.

6 listopada
Tragedia. Wyruszyliśmy w stu chłopów do ich jaskini. Jednak już po drodze Rinc stwierdził, że nie widzi świeżych śladów przy wejściu do jaskini. Tak jak przypuszczał, jaskinia okazała się pusta. Kiedy wróciliśmy do wioski, zastaliśmy makabryczny widok. Pomiędzy chatami leżały zwłoki. Wojowników, kobiet, dzieci, maga i Fara. Zwłoki Bilena były tak zmasakrowane, że udała się nam go rozpoznać tylko po szacie. Do wieczora paliliśmy naszych bliskich.
7 listopada
Rozpoczęliśmy intensywne poszukiwania nowego siedliska tanrydów.

8 listopada
Cały czas szukamy.
9 listopada
Znaleźliśmy nowe siedlisko. Wyruszamy za godzinę.
Dziennik zostawiam w areszcie.
Bestie zostały pokonane, lecz prawie wszyscy nasi ludzie zginęli. Postanowiliśmy wyruszyć na północ, szukając miejsca gdzie znajdziemy ukojenie...
Rinc

na podstawie 37 numeru Tawerny RPG
[/blok]


Autor: 26


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności