Fantastyczna rozrywka


[Komiksy]


Berserk

[blok]Dawno, dawno (czyli jakieś kilka lat) temu przeglądając bodajże najpopularniejsze polskie pismo traktujące o japońskiej kresce trafiłem na krótki opis pewnej mangi... Tamtego dnia postanowiłem, że kiedyś ją przeczytam. I całkiem niedawno temu owego czynu dokonałem (no... w sporej części, bo aktualnie zdobycie całości graniczy z cudem o ile w ogóle jest możliwe). Tak czy inaczej sądzę, że widziałem dość, by móc coś niecoś o tym napisać...
Autorzy zastosowali pewien wybieg, który niezbyt toleruję. Na początku poznajemy naszego bohatera: Dużego, dobrze zbudowanego wojownika, z sztuczną, metalową ręką, wiecznie zamkniętym prawym okiem i olbrzymim mieczem (miecz naprawdę jest niesamowity... wykonany z czarnego metalu, szerszy jak ekran waszego monitora i dłuższy niż sam bohater... a trzeba wam wiedzieć, że nasz Berserk do niziołków nie należy). Poznajemy tez kilka innych zabawek owego wojownika (np. działo ukryte w sztucznej ręce, automatyczna kusza), ale i tak najważniejsze jest owo ostrze. Tak czy inaczej człowiek ów wędruje po świecie zabijając demony (zwane apostołami) i szukając ich pięciu władców... a zwłaszcza jednego z nich. Da się wyczuć, że kieruje się zemstą, jednak jej powód jest dla nas kompletną tajemnicą...
Dopiero po jakimś czasie (i trzech martwych apostołach) widzimy naszego bohatera jako dopiero co narodzone niemowlę marznące na deszczu pod zwłokami swojej matki. Tam też znajduje je pewna kobieta, nieco obłąkana po stracie swojego maleństwa małżonka przywódcy najemników. Jak nietrudno się domyśleć bierze go pod swoją opiekę... niestety niedługo po tym umiera na jakąś chorobę, a kilkuletnim już wtedy chłopcem zaczyna zajmować się jej mąż. I tak oto Gatts, jako kilkuletni chłopiec zaczyna się uczyć władania mieczem... Po wielu przejściach musi uciekać od najemników, z którymi walczył ramie w ramie, by potem na własną rękę szukać śmierci na polach bitew służąc jako najemny żołnierz. I tak oto wędrując pewnego dnia napotyka na Bandę Jastrzębi i ich przywódcę: młodego, pięknego i świetnie walczącego wojownika imieniem Griffith... Przyłącza się do owej bandy (trochę wbrew swej woli... ale to tylko na początku) by potem stać się sławnym na cały świat „przywódcą grupy wypadowej Jastrzębi”, „zabójcą 100 ludzi” (dodam tylko, że w jednej bitwie) i najlepszym miecznikiem we wszystkich krainach... co się działo później, skąd demony i chęć zemsty...? Odpowiedzi na te pytania będziecie musieli znaleźć sami, ja ich nie zdradzę.
Co do samej mangi: jest rysowana bardzo dobrze, przykuwa wzrok. Co prawda momentami denerwujące są dość nietypowe sposoby przedstawienia pewnego elfa (który stanowi tu główny wątek humorystyczny... aha, pisząc elfa mam na myśli coś w rodzaju leśnego duszka ze skrzydełkami i tak dalej, a nie wysokiego smukłego osobnika znanego wam z powieści Tolkiena). Niby to fajnie wygląda ale gryzie się z ogólną kompozycją dzieła. Za to widok Gattsa stojącego w cieniu. z mieczem w rękach, ogarniętego szałem zabijania jest niezapomniany...
Wszystko jest rysowane dość szczegółowo, co wręcz zachęca do czytania, ale... ma tez pewne konsekwencje. „Berserk” na pewno nie jest mangą, którą moglibyście pokazać swoim rodzicom. Latające wszędzie flaki i inne strzępki ludzi (ulubiona broń Gattsa – „czarnego miecznika” tnie żołnierzy służących apostołom jakby były łodygami trzciny... niezależnie od tego, czy mają na sobie jakąś zbroję, czy nie), roznegliżowane kobiety (niekiedy całkiem nagie) no i sceny miłosne (w bardzo fizycznym tego słowa znaczeniu) oraz gwałtów na pewno nie spodobają się waszym opiekunom...
Czemu mam wrażenie, jakby właśnie zrobił tej mandze niezłą reklamę? To może teraz coś więcej na temat wad: poza nadmierną brutalnością i dość realistycznym ukazaniem wojennej rzeczywistości czytelnika mogą zrazić dość częste dłużyzny... przemyślenia bohaterów, ich rozciągnięte wypowiedzi, niby odnoszące się do fabuły, ale doprowadzające człowieka do nerwicy i myśli typu: „A co mnie obchodzi Ty (cenzura) co Ty sądzisz o religii?”. Niestety tytuł ten jest jak bagno o płaskim dnie: ciężko w nie wejść, choć jeszcze trudniej z niego wyjść.
W przeciwieństwie do niektórych komiksów nie ma tu czegoś takiego że każdy tom/kilka tomów opowiada jakąś osobną historię i jak się czytało początek to można spokojnie niektóre fragmenty pominąć, nawet się tego nie zauważy. Znaczy... tu też jest kilka fragmentów, bez których obejdziecie się spokojnie, tym niemniej większość tej historii jest mocno złączona z główną osią fabuły... A ta niczym solidny magnes przyciąga i nie puszcza.
Niestety przez wzgląd na swoją specyfikę nie w każde gusta ta manga trafi... Nie spodoba się na pewno komuś, kto liczy na czystą, bezmózgą rozwałkę... także tym, którzy lubią bardzo przemyślne intrygi nie przypadnie to do gustu. Jest tu dużo krwi i sexu, jak w wielu mangach... chwilami miewałem wrażenie, jakby było w tym wszystkim ukryte również jakieś przesłanie. Fabuła nie jest na „odczep się”, wykonanie też nie zawodzi. Jeśli nie ma się nic przeciwko temu wszystkiemu ani przeciw odrobinie przesady (może nawet więcej jak odrobinie) to sądzę, że powinien się tym tytułem zainteresować. Ogólnie polecam ją każdemu, pod warunkiem, że skończył te 15, 16 lat...[/blok]


Autor: 180


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności