Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Bajka...

[blok]Bohaterowie:
Piękna Księżniczka (Eol)
Szlachetny Rycerz (Terreos)
Straszliwy Smok (Tixon)
Wierny Giermek (Revenant)
Osiołek (osiołek)
Autorka / Czarująca Wiedźma (Autorka)
Ktoś (sami wymyślcie)
Matka Pięknej Księżniczki (jak wyżej)

Dawno, dawno temu żyła sobie Piękna Księżniczka. Jeśli pominąć fakt, że często plotkowała i należała do osób niecierpliwych , to była idealna kandydatką na żonę. Miała jednak strasznego pecha. Jej matka – niezrównoważona psychiczne królowa, zamknęła ja w wieży. Na domiar złego wieży miał strzec Straszliwy Smok. W ten sposób kobieta chciała chronić córkę przed okropnym światem zewnętrznym. Wielu rycerzy chciało uratować Piękną Księżniczkę, lecz Straszliwy Smok niejednokrotnie udowadniał kto jest silniejszy. Kości rycerzy bielały w słońcu i straszyły przychodniów.

_________________________
Tixon: Nie ma mowy!
Autorka: O co ci chodzi?
Tix: Po pierwsze gram jakiegoś Straszliwego Smoka, po drugie zrobiłaś ze mnie maniakalnego mordercę! To były kości kurczaków z mojego obiadu.
Autorka: Masz fakt.... Zmieni się.
_________________________
Więc... przechodniów straszyły kości kurczaków, które bardzo przypominały ludzkie. Widząc je, większość uciekała z krzykiem, równie wielką zgrozę wywoływały tabliczki z napisami: „uwaga – zły smok”, „Ja tu pilnuję. Straszliwy Smok” lub „nie bój się smoka, księżniczka straszniejsza”. Jednak wszystko to było za mało dla Szlachetnego Rycerza. Uwolnienie Pięknej Księżniczki było jego życiowym celem i żaden jakiś tam smok go nie powstrzyma. Już nie takie stwory się zabijało.
Gdy wreszcie udało mu się odgonić tłumy wielbicielek, które biegły za nim od wioski, pogonił konia i kłusem podążył w stronę wieży.

_________________________
Ender: Nie zgadzam się!
Autorka: Ale na co?
Ender: Nie będę koniem.
Autorka: Ale nie mam nikogo innego na to miejsce.
Ender: Ale nie będę grał.
Autorka: To Ci nie zapłacę, i w bohaterach też cię nie wymienię.
Ender: Nie zagram.
Autorka: Nie możesz mi tego zrobić!
Ender: Mogę, mogę.
_________________________
Yyyy.... Rycerz poszedł w stronę wieży pieszo. Było gorąco, na niebie ani jednaj chmurki, a rycerz szedł w zbroi. Zmęczył się wiec niesamowicie. Postanowił usiąść przed zamkiem. Zdjął hełm (odsłaniając swoje czarne lśniące włosy) i z jednego z worków, który był przyczepiony do siodła (koń zostawił je gdy zrezygnował z posady), wyjął butelkę soku marchewkowego i się napił. Obok niego usiadł Wierny Giermek, niski tłuścioszek jadący za Szlachetnym Rycerzem na osiołku.
_________________________
Tixon: To słoneczko faktycznie przygrzało, ale chyba autorce. On pasuje na Szlachetnego Rycerza jak Aszka na księżniczkę.
Autorka: Racja, księżniczkę zagra Eol.
Ford: A dlaczego opisujesz mnie jakbym był hobbitem? A tak w ogóle to nie chcę być Wiernym Giermkiem.
Autorka: *po cichu* Z nimi się nie da pracować. *normalnie* Oki, Możesz iść Ford. *Pstryka palcami i pojawia się Revenant* Ty zagrasz Giermka.
Revenant: Że jak??
Autorka: Poradzisz sobie.
Eol: A może damy sobie spokój z tą bajką?
Autorka: Nie ma mowy. Ja jestem autorem tej bajki i to ja decyduję co zrobimy! Eol, wracaj do wieży, Tix, ty wracaj ją pilnować. Rev! Marsz na osiołka. * patrząc na Terreosa* A ty odstaw ta butelkę i idź walczyć ze smokiem! MIGIEM!!
_________________________
Mamrocząc coś pod nosem Szlachetny Rycerz kopniakiem rozwalił drzwi, które nie dały się otworzyć w cywilizowany sposób. W środku zastał kurz i bród. Piękna Księżniczka najwyraźniej nie była utalentowana jeśli chodzi o sprzątanie. Miał jednak nadzieję, że bynajmniej dobrze gotuje. Za Rycerzem do środka wtoczył się Giermek, który cały czas drżał ze strachu przed smokiem, lecz wiedział, że jego pan go w razie czego obroni.
Przedzierając się przez wielkie, zakurzone pajęczyny natrafił na kolejne drzwi. Tym razem pancerne, bez śladu po klamce, czy zamku. Wyjaśniało to, czemu panuje tu taki... emmm... nieporządek.
Drzwi nie chciały ruszyć się o choćby milimetr. Szlachetny Rycerz nie wiedział co ma zrobić. Rozglądał się niepewnie, nagle wpadła na pewien pomysł. Otworzył swój worek i wyjął... scenariusz (!?)

_________________________
Autorka: Terr, co ty wyprawiasz?
Terreos: No co? Zapomniałem, co miałem zrobić.
Autorka: Rozwalić je mieczem, ty długouchy kretynie!
Terreos: Ej! Tylko ta parszywa jaszczurka mnie tak nazywa.
Autorka: Ma rację...
_________________________
Po kilku próbach otworzenia drzwi w sposób humanitarny, kilkunastu kopnięciach, i paru próbach podpalenia ich chwycił swój miecz i zniszczył je.
Po pokonaniu pierwszej przeszkody do Pięknej Księżniczki Szlachetny Rycerz zaczął wchodzić po schodach. Wspinał się, wspinał i wspinał... wydawało mu się, że stopnie nigdy się nie skończą. Był tym już bardzo znudzony, chciał zrezygnować. Wtem poczuł siarkę, co wskazywało, że smok jest w pobliżu. Ruszył do przodu z bojowym okrzykiem na ustach. To chwili oczom Rycerza ukazała się ogromna komnata z Straszliwym Smokiem w środku. Właściwie to Straszliwy Smok wcale nie przypominał smoka. Miał w prawdzie ogromnie błękitne skrzydła i niesamowite oczy w tym samym kolorze, ale tu podobieństwa się kończyły. Poza tym Straszliwy Smok był przystojnym mężczyzną. Dziwne, ale w końcu smok, to smok. I tak się go zabije. Szlachetny Rycerz obejrzał się za siebie Wierny Giermek zawiał, zostawiając go za samego. Wyciągnął miecz i zaatakował Smoka, ale ten tylko niedbale odsunął się z drogi Rycerza. Ten drugi natomiast wpadł na ścianę, złamał miecz i nabił sobie guza. Chwycił wtedy łuk i wystrzelił strzałę w kierunku smoka.

_________________________
Autorka: Co to ma być??
Tixon: No właśnie! W umowie jest napisane: miecz i tarcza, a ty mi łuku używasz?
Terreos: Nie pasuje Ci to, bo mogę z Tobą wygrać.
Tixon: Tak, w marzeniach chyba.
Autorka: CISZA!
_________________________
Szlachetny Rycerz, który nagle stracił swój łuk i strzały wziął z podłogi kawałek swojego złamanego miecza i spróbował nim przebić Smoka. Nie udało się - Smok złapał Rycerza za nadgarstek i rzucił nim o ścianę. Rycerz wkurzył się niesamowicie - w końcu niejednego smoka już pokonał i jakiś odmieniec nie da mu rady! Szybkim ruchem złapał swoją tarczę - która ma bardzo ostre brzegi - i cisnął nią w Smoka. Odniósł sukces - smocza głowa potoczyła się po posadzce.
_________________________
Tixon: AUTORKA!!
Autorka: Oki, oki.
_________________________
Smok w porę schylił się przed tarczą i spojrzał za wściekłością na Szlachetnego Rycerza. Zmienił się w prawdziwego smoka i spróbował spalić Rycerza.
_________________________
Terreos: Tego nie było w scenariuszu! To ja miałem wygrać.
Autorka: Ja o tym wiem, ale on chyba nie bardzo.
Terreos: Jesteś Autorką, musisz coś zrobić?
Autorka: Muszę? Dobra, ale jak ja wejdę do bajki, to kto będzie narratorem?
Terreos: Nie wiem, załatw kogoś:
Autorka: *Pstryka palcami i pojawia się Ktoś.* Będziesz narratorem, ja muszę przeniknąć do bajki.
Ktoś: Jasne, ale jak się nazywasz, Autorko?
Autorka: Virginne.
Ktoś: Numer telefonu?
Autorka: Nie przeginaj...
_________________________
Nagle przez drzwi weszła Autorka. Smok natychmiast wrócił do poprzedniej postaci i rzekł: „V... Virginne? A co ty tu robisz?... I kto jest teraz narratorem?”
Czarująca Wiedźma spojrzała na niego groźnie i powiedziała: „Jak śmiałeś, nie przyjść wczoraj spróbować mojego biszkoptu?!” Straszliwy smok zmieszał się „Bo ja... zapomniałem, jak chcesz to możemy iść teraz.” I wyszedł za wiedźmą do jej domu.
Szlachetny Rycerz nie tracąc czasu ruszył do komnaty Pięknej Księżniczki. Otworzył je powoli (bo były wyjątkowo ciężkie) i wszedł do środka. Znalazł się w różowej komnacie, gdzie wszystko było udekorowane kremowymi kokardkami i kwiatami. Na środku stało wielkie białe łóżko, na którym spała Piękna Księżniczka. I rzeczywiście - była najcudowniejszym stworzeniem, jakie Rycerz widział w całym swoim życiu.
Gdy ten zbliżał się do Księżniczki przed niego wyskoczyła Królowa i pogoniła go miotłą.

_________________________
Terreos: Autorka, co ty wyprawiasz?
Autorka: No co?! To jest moja bajka i będzie tak jak mi się spodoba. A teraz cisza!!
Terr, Eol, Tix, Rev: *nieprzyjemne uśmiechy*
_________________________
Szlachetny Rycerz zbliżył się do Księżniczki i pocałował – w końcu tak budzi się księżniczki. Wtedy ona zamrugała oczkami i przytuliła Szlachetnego Rycerza.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Czyli wiedli idealne życie.

_________________________
Autorka: *zakneblowana i związana* *myśli* Ale nudne zakończenie, a miało być tak pięknie.
_________________________
Podziękowania dla Kogoś za pożyczenie osiołka.
[/blok]


Autor: 25


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności