Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Gwiazdy w akcji

[blok]Była sobie pewnego razu próżna Lafirynda Pears, która uwielbiała mizdrzyć się przed lustrem. Pewnego razu do jej pokoju wtargnął zły Nardo Pikapio (-Nie Nardo Pikapio, tylko Rycerz Ciemności…! Grr…- Jasne, dobrze już, dobrze, tylko nie „grykaj”!.). No więc… wtargnął zły Rycerz Ciemności ze swoją słynną kulą na patyku. Poraził nią próżną Lafiryndę Pears, po czym związał i zabrał ze sobą. (-Wżyciu nie wezmę jej ze sobą, tylko pociągnę ZA sobą! Grr… -Spokojnie, spokojnie… nie gorączkuj się…) a więc tak… po czym pociągnął ją za sobą.
Nie za włosy! Tylko nie za włosy! – panikowała Lafirynda. „Moje uszy”, pomyślał zmartwiony (-Ja NIGDY nie jestem zmartwiony!- Ehh…) ehm… zdegustowany.
Jednak złoczyńcom nie poszło tak łatwo, jak myśleli. Zza rogu obserwował ich uważnie Lando Boom. (-Lol! Nie Lando Boom, tylko LOL! -No jasne…) well… zza rogu obserwował ich Lol. Ujrzawszy porwanie Pears, co sił w nogach popędził do Ari Runen… Tfu, Princess Vampire… sorki… Ale powracając do tematu: Lol popędził do Princess Vampire i od progu zaczął się wydzierać:
Princess Vampire! Zły Rycerz Ciemności porwał Pears!
Tą lafiryndę? – Princess Vampire spojrzała nań lodowato. – I cóż, drogi Lolu, ja mam według ciebie zrobić?
Jesteś naszą władczynią, musisz dbać o poddanych – wypalił z powagą (-Sorka autor, czy ja kiedykolwiek byłem poważny?!- Dobra, wybacz, wybacz… )… wypalił gorączkowo Lol.
Hmm… No dobra, zastanowię się nad tym.

TYMCZASEM W ZAKMU DIEGA, ZŁEGO WŁADCY CIEMNOŚCI

[wredny śmiech]. Ciekawe, jak sprawuje się mój Rycerz Ciemności!
Już jestem! Po co ci ta lafirynda? – spytał oschle Na… Rycerz Ciemności, wkraczając do komnaty.
Princess Vampire wiele odda, by odzyskać Pears! [śmiech]. Może wreszcie zostanie moją ŻONĄ!

PONOWNIE U PRINCESS VAMPIRE (PO 2 GODZINACH)

Lolu, Lolu, Lolu. Pomyśl… czy mnie się opłaca ją ratować? Przecież ona zadaje tylko 1-2 punktów obrażeń!
Eee, Princess Vampire… czy wasza wysokość nie grywa ostatnio trochę zbyt często w Heroes of Might and Magic?
[Princess Vampire dyskretnie wyłączyła grę]
Nie, wcale… Może kawy? – spytała niewinnie (-Ja nigdy nie odzywam się niewinnie!!!- Przepraszam, tego nie było…) hmm… spytała ozięble.
Tak, oczywiście. A jak z akcją ratowania Pears?
Tutaj należy sprowadzić specjalny oddział Milk Ninja! Hmm… przemyślę to. – stwierdziła zwięźle.

W SIEDZIBIE DIEGA

No i kiedy Princess Vampire przyjdzie po tą lafiryndę?! – krzyknął rozzłoszczony Diego. Podszedł do klatki, w której zamknięta była Lafirynda.
Na pewno za chwilę przyjdzie, błagając o litość, panie – odparł spokojnie ( -Ja NIGDY nie jestem spokojny!!!- Tak, oczywiście… ) odparł… ponuro Rycerz Ciemności.
Ale jeśli nie… to będzie WOJNA! Porażę ją moim Goblinowym Łukiem, Ogrowymi Strzałami i… TYM! – wyciągnął zza pasa miniaturową statuetkę Kucyka Pony, która po postawieniu na ziemię zaczęła rosnąć, aż osiągnęła rozmiary zwykłego kucyka.
Nie! Wielki Mistrzu Diego, tylko nie to! – krzyknął Rycerz Ciemności w oślepiającym blasku Kucyka Pony.

I ZNÓW U PRONCESS VAMPIRE

Skoro, drogi Lolu, tak nalegasz… dobrze… wezwę oddział Milk Ninja – westchnęła zrezy… (-grr…!) chłodno Princess Vampire.
Czy mogę jakoś pomóc? – zapytał ożywiony Lol.
Och… niech się zastanowię… możesz przynieść kubek ze starożytnym świętym mlekiem. – rozkazała władczyni. Lol w okamgnieniu wrócił ze złotym kubkiem z mlekiem. Princess Vampire stanęła przed kubkiem i uniosła ręce do góry.
Niech mleko będzie z nami! – zakrzyknęła donośnym głosem. Wtem z sufitu strzelił czarny grom (-no co? Wampiry nie lubią światła ). Pojawiły się trzy małe, również czarne, trąby powietrzne. Po chwili przed Princess Vampire stanęły trzy dziewczyny.
Jak możemy ci pomóc, o Proncess Vampire? – spytały.
Milk Ninja… Rycerz Ciemności z rozkazu Diega porwał Lafiryndę Pears. Czy mogłybyście ją uratować? – rzuciła jak zwykle swym oziębłym głosem.
Ale po kiego grzyba mamy ratować tą lafiryndę? – zapytała lekko poirytowana, czarnowłosa Etna.
Ponieważ… no… bo… jest ukochaną Lola! – wyjąkała ( -Ja nigdy się nie jąkam!!!-Jasne… Ok.…) eee… powiedziała po namyśle władczyni.
Lol otworzył szeroko oczy i jeszcze bardziej rozdziawił wiecznie uśmiechniętą gębę, o ile było to możliwe.
Ale… ale… - zaczął biedak, próbując się wysłowić.
Cicho tam! Powiedziałam, że jest twoją ukochaną, więc JEST TWOJĄ UKOCHANĄ! A teraz milcz! – syknęła na niego Princess Vampire.
No więc… gdzie mamy iść? – zapytała po chwili jasnowłosa Karin.
Do siedziby Diega, Wielkiego Władcy Ciemności [w tle dudniąca, ponura muzyka].
Aaa! Do tego małego gostka! – skapnęła się ruda Piren, po czym wzbiła się w powietrze w ślad za Etną i Karin, pozostawiając za sobą mleczny ślad [w tle muzyka z „Atomówek”].

U DIEGA

Diego chodził zirytowany tam i z powrotem, obgryzając paznokcie. (-Ja nie obgryżam pażnokci!!! -Dobra, a co w takim razie żujesz? Ej, sorki, to był żart! ) Chodził… eee… marszcząc groźnie brwi.
No i gdzie ta <cenzura> Princess Vampire!? – wrzasnął nagle głośno.
Na pewno zaraz przyjdzie – odparł lekko znudzony Rycerz Ciemności.
To samo mówisz od czterech godzin, dwudziestu trzech minut, pięćdziesięciu czterech sekund i piętnastu setnych sekundy!!
Cóż za wyczucie czasu! – rzekł z podziwem Rycerz Ciemności.
No przecież w końcu jestem Władcą Ciemności – odparł dumnie Diego, kiedy nagle…
BUUM!!!!!!!!
Cóż to do diaska?!
To my! Milk Ninja! Niech mleko będzie z nami! – odparły chórem Milk Ninja.
Połamałam paznokieć! – zaczęła użalać się Karin.
Cicho, to kwestia końcowa – szepnęła Piren.
No to co mam mówić?
Przyszłyśmy… [cichy szept]
Aha! Kochany sufler! Przyszłyśmy, by ciebie pokonać, zły Diego, i odebrać ci Pears!
Tą lafiryndę? – zainteresował się nagle Rycerz Ciemności. – Ha, nigdy nas nie pokonacie! – zawołał po chwili, gdy dotarło do niego, co się dzieje, i stanął przed Diegiem.
Ale… ale miała być Princess Vampire… - jęknął żałośnie Diego głosem pięciolatka ( -Grr! Ja nigdy nie mówię takim głosem! ) powiedział… rozwścieczonym głosem Diego.
Tymczasem Milk Ninja zaczęły walkę. Rycerz Ciemności, używając swej znamienitej kuli na patyku, rozbił Mleczny Mur Etny na tysiąc kropelek i szybko pozbawił ją przytomności. Chełpiąc się swym zwycięstwem, nie dostrzegł Mlecznego Młota Piren, który trzasnął go w hełm i powalił na podłogę.
Ha! Może i zwyciężyłyście Rycerza Ciemności, ale ja wam nie ulegnę! – zaryczał Diego niczym raniony ork1. Wyciągnął Goblinowy Łuk, po czym zaczął strzelać do Piren i Karin Ogrowymi Strzałami. Dziewczęta poradziły sobie szybko, łamiąc Łuk i Strzały Mlecznym Ostrzem.
Niech was licho porwie! Jestem tak niegodziwy…
Wcale nie aż tak – zaoponowała Piren.
Do diabła, czemu ja nie mogę być tak niegodziwy, jak Zick? – jęknął Diego.
Bo nim nie jesteś – rozsądnie zauważyła Karin.
Taa, i nawet nie jesteś szamanem. – dodała Piren.
I nie masz Ducha Ognia, panie – Rycerz Ciemności ocknął się na chwilę, rzucił swą kwestię i ponownie zemdlał.
Przebrzydłe Milk Ninja, i ty, Nardo, contra me2? Może nie mam Ducha Czegośtam, ale mam TO!!!
Do sali wbiegł różowy Kucyk Pony z tatuażem w kształcie motylka na zadku. Diego z wrednym uśmiechem przypatrywał się, jak dziewczęta badają wzrokiem Kucyka.
Łiii! Kucyk Pony! – pisnęła rozbawiona Karin, po czym zaczęła tulić kucyka i przeczesywać jego grzywę palcami.
Diego stanął naprzeciwko Piren.
I co teraz zrobisz? – wykręcił jej ręce.
Oddaj Pears! – wrzasnęła Piren. Zły Władca Ciemności zaśmiał się jej tylko w twarz.
Jeśli przyjdzie tu Princess Vampire! – dodał, wciąż chichocząc ( -To nie był CHICHOT, tylko groźny śmiech złego złoczyńcy! -Przepraszam, panie Zły Złoczyńco…) dodał, wciąż się groźnie śmiejąc.
Mówisz i masz! – usłyszał za sobą.
Wszyscy szybko się odwrócili i ujrzeli Princess Vampire, która mrużyła oczy, oślepiona blaskiem Kucyka Pony. Wyciągnęła ku zwierzęciu palec, z którego wystrzeliła cieniutka błyskawica. Różowy kolor Kucyka zamienił się w głęboką czerń, a motylek stał się trupią czaszką.
Od razu lepiej – zza Princess Vampire wyszedł Lol.
Oddaj nam Pears! – powiedziała groźnie dumna władczyni.
Jeśli zostaniesz moją żoną! – parsknął Diego.
Chciałbyś…
Bez dalszych komentarzy matrymonialnej propozycji Władcy Ciemności, zamieniła go w żabę ( brechee… brechee… breech… a tak, mój błąd) zamieniła go w ropuchę. Lol otworzył klatkę, w której siedziała sponiewierana Pears.
Znów mnie ominęła jakaś zabawa? – usłyszeli za sobą. Za nimi stał Ratt Bitt (litości! Ok.) stał Stworek z Kamienia, z Którego Kapało Błoto.
Noo… jak zawsze – odparła Piren.
Wkrótce potem Princess Vampire przywróciła do przytomności Etnę i Rycerza Ciemności, który zgodził się oddać służbie u niej. ( I podobała mi się perspektywa posiadania nowej wersji Kucyka Pony jako wierzchowca. Taa… pozwolisz, że nie będę tego cytować? ). I tak wszyscy żyli długo i szczęśliwie/ (nie)szczęśliwie.

Patronem i hasłem tego opowiadania jest zdanie
„Pij mleko – będziesz bohaterem”.[/blok]


Autor: 407


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności