Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Świnek morski...

[blok]na początku była świnka morska. a raczej świnek.
później na niebie pojawił się avriel w białych ciuszkach. Kiedy tak stali, zauważyli obok siebie nieumarłego. Nieumarły był brzydki i nazywał się Kleszczoo.
w związku z jego wyglądem pojawiło się stado dzikich zwierząt i go rozszarpało.
świnek i avriel zauważyli chatkę, do której po krótkim zastanowieniu zajrzeli.
ciemno, a w zasadzie półmrok.
na środku stał drewniany stół, a wszędzie (poza miejsca pod stołem, bo by się spalił) stały zapalone świece.
po inteligentnej wymianie zdań (\"świnia co robisz?\" \"nic\") świnek mordki, zwany Luciem, wszedł między świece. przez przypadek potrącił jedną z nich. na szczęście była to magiczna świeca, więc po jej naciśnięciu odsunął się stół i ukazał przejście. Z owej dziury w podłodze słychać było wrzaski jakiejś dziwnej istoty, której nie było widać.
uuuuuuf. weszli. szli tunelem, który kiedyś był kanalizacją, szli, szli, wciąż inteligentnie rozmawiając (\"świnia co robisz?\" \"nic\").
po jakimś czasie weszli do jakiegoś wielkiego, białego pomieszczenia, które wyglądało na świątynię.
kiedy wdrapali się (klapa była w suficie, a avriel inteligentnie ją rozwalił, mimo, że była otwarta)....

***

w tym samym czasie pewien bogaty elf zabawiał się z dziewczynkami w swoim haremie.
wszystkie były śliczne, a każda lepsza od drugiej.
znam imię siódmej, bo to ona jest dla mnie najważniejsza. znana tylko pod imieniem drowka uciekała od swego pana, mimo tego, że go kochała.
ach jej.
kiedy znudziły się już jej te wszystkie jego durne zabawy, znalazła wyjście stamtąd. wyszła. poszła do swojej śwątyni i tam...
SPOTKAŁA ŚWINKA MORSKIEGO I AVRIELA, KTÓRZY NAWZAJEM USIŁOWALI SIĘ ZABIĆ. z czego avriel chciał rozmiażdżyć Lucia na ścianie.
haha ale śmieszne.

avriel wytrzeszczył oczy na elfa. znała ją. tylko skąd?
świnek wykorzystał chwilę nieuwagi avriela i zwiał za elfkę, gdzie skakał z radości, że ma 5 minut wolnego.
elfka podeszła do ołtarza, zdjęła dzban z winem i wypełniła nim (winem) fiolkę ze swojej torby. westchnęła. ci barbarzyńcy zbeszcześcili jej świątynię i musiała ich przepędzić. uch... spojrzała na avriela i powiedziała \'eadies djo\' - odejdźcie stąd. ... stłumiła przekleństwo ... onie nie znali elfiego. następne westchnienie.

-o rany, to ty! - avriel krzyknął do elfki...
-co? - ... która wydawała się lekko przytomna.
-no, kiedyś mieszkałaś w mieście, o rany, jak ono się nazywało?...
-oais althin - elfka ewidentnie się obudziła.
-no właśnie. widzisz? pamiętasz mnie?
-ciebie? nie. odejdźcie już. to święte miejsce. nie macie prawa tu być. to kaplica boga centaurów...
-to co TY tu robisz? - spytał centaur, który właśnie wszedł do kaplicy.
-jestem jego kapłanką.
-jakie mam podstawy, by ci wierzyć?
tu centaur zobaczył widzenie (dla niewtajemniczonych - coś jak objawienie). młoda kobieta zeszła z ołtarza i podeszła do elfki; dotknęła jej ramienia i to wystarczyło centaurowi. elfka uśmiechnęła się do niego, jednak on nie odwzajemnił uśmiechu.
kobieta z ołtarza nakazała Kapłance, by udali się do jej rodzinnego miasta, gdzie stanie się coś ważnego. musieli iść wszyscy: Nadęty Centaur, elfka (Drowka), zwana miejscami Kapłanką, avriel i Świnek Morski, tj. Lucio.
nie dostali żadnego ekwipunku, gdyż bóg centaurów nie lubi wojen ani bitew.

(ale to nie znaczy, że autorka tej powieści nie lubi. naiwny ten bóg...)

***

tuptali, tuptali, tuptali, aż im się znudziło i stanęli. centaur napierdział na drewno, aż się zapaliło i mogli się ogrzać. chociaż na początku trochę śmierdziało, jednak później smród rozszedł się po okolicznych wsiach i wszyscy w promili stu kilometrów umarli na miejscu.
wszyscy? nie. ostał się tylko wielki, paskudny i obrzydliwaisto obrzydliwie nieprzystojny elf leśny, który był bardem.
Co ciekawsze, był znany z tego, że sam produkował minibomby gazowe. na serio własnej produkcji. dosłownie.
tymczasem w obozie świnek morski zasnął, avriel przez przypadek wpadł na niego i się wyglebił (upadły avriel = ))) )
świnek się wkurzył i zawinął się w koc drowki, która z lekkim rozbawieniem patrzyła na to wszystko.
a centaur się wkur..zył i stał z boku. bo nie chcieli podziękować za rozpalenie ogniska...

***

rano było strasznie zimno.kiedy świnek morski się obudził, dziwił się, że jeszcze może machać pazurkami.
nagle zobaczył w oddali faceta w żółtej czapce i czerwonym szlafroku. kiedy podszedł, okazał się młodzieńcem z karykaturą korony na głowie, który non stop czegoś szukał, przy czym krzyczał: \"KROWA\"...
świnek popatrzył uważnie, wytrzeszczył oczy i zaczął skakać z przerażenia. książę, kiedy tylko zobaczył jakieś dziwne zwierzę, które na prawdę było dziwne. przypominało z daleka krowę, która jest fioletowa.
świnek pomyślał:\'zoofil\' i schował się za najbliżej leżące coś, tzn. Drowkę.
obóz powoli zaczął się budzić, jednak królewicz zniknął za zakrętem ze swoją ukochaną krową, więc nikt nie mógł uwierzyć świnkowi. świnek znów miał doła, jednak nie takiego, jak centaur, który wciąż się oduwał. Lucio skakał i wszystkim wstawiał kit, że widział idiotę, który leciał na krowę.
jednak to na niego patrzyli jak na ciężkiego idiotę i postanowili isć dalej.

***

iszedli iszedli iszedli...
nagle z krzaków wyskoczył tamten obrzydliwiasto obrzydliwie nieprzystojny. był jednak lekko zmieszany, kiedy zobaczył, na kogo wyskoczył.
nastąpiła krótka wymiana inteligentnych okrzyków w stylu \'aaaaaaa!!!!!!\', po czym leśny elf powiedział \'oooooooooops\' i usiłował udawać, że go tam nie ma. był jednak zbyt szeroki, by mu się to udało.

***

w pewnym wielkim mieście był król. lubił się ubierać na różowo, więc wszyscy myśleli, że jest pedałem. nikt jednak nie mógł powiedzieć tego głośno, bo... bo nie byłoby zbyt fajnie...
pewnego szaroburopochmurnogburzliwego dnia pewien idiota-półelf upił się w sztok. uważał, że świat jest do dupy. kiedy był już tak pijany, że nie wiedział, co robi, rozebrał się i wybiegł z karczmy na ulicę, gdzie biegał krzycząc: \'król jest pedałem!!!!\'

oj, ta dzisiejsza młodzież... =P

król, kiedy się o tym dowiedział, się wkur..zył. nie wiedział, co zrobić z takim przymółem zrobić.
zrobił więc to, co mu przyszło do głowy - wysłał go do Wielkiej Ropuchy, która każe na siebie wołać Jin Yang czy coś w ten deseń.
Jest to wielka, brzydka, gruba i spasiona ropucha, która udaje, że wszystko wie. często medytuje, jednak ma problemy z pozycją lotosu, bo ma tak wielki brzuch, że nie jest w stanie siąść nawet po turecku.

kiedy Wielka Ropucha zobaczyła półelfa, zaczęła go zadręczać idiotycznymi pytaniami, za każdym razem udawadniając mu, że jest od niego bilion razy mądrzejsza.
biedak na pytaniu \'ile wynosi pierwiastek z liczby pi?\' odpowiedział: \'dziękuję, chcę pić.\'

siedzieli tak przez wiele godzin. Ropucha dręczyła zadręczonego już półelfa, kiedy wszedł strażnik i zanim Jin Yang zdążyła mu zadać jakieś pytanie, wyciągnął stamtąd nieszczęśnika.
-teraz mnie słuchaj, bo nie powtórzę.
-al.. o.. co.. chdzi..?
-uciekaj. na tej drodze zaraz spotkasz dziwaczną grupę. przyłącz się do niej i mam cię tu więcej nie widzieć, jasne?
-al.. o.. co.. chdzi..?
-dobrze, że mnie zrozumiałeś. a teraz idź już.

strażnik kopniakiem odprowadził półelfa-debila do drzwi. pożegnał go pałką-przez-łeb (tradycyjne tam pożegnanie) i wrócił do szycia na szydełku.

***

w zupełnie innym mieście o zupełnie innej nazwie i władcy rozpoczął się Dzień Przyciętego Inaczej.
była to pradawna tradycja obchodzona tylko w tej mieścinie, a raczej zadupiu. tak na serio nikt nie wiedział o co chodzi, ale każdy w obawie, że zostanie nazwanym Przyciętym Inaczej, wolał się o to nie pytać.

u nas też by się coś takiego przydało.

w tym samym mieście, ale nie na tej samej ulicy, stał sobie Mysz. człowiek, ale wszyscy go nazwali Mysz. taka sama zasada, jak z Dniem Przyciętego Inaczej.
no więc sobie stał. uważnie się rozejrzał, powachlował ulicę uszami wielkści drzwi od kibelka i położył mały pakunek na samym środku drogi. położył to i zaczął uciekać ile tylko było sił w małych, grubych nogach.
nagle pakunek wybuchł, a Mysz skoczył do przodu uderzając o twardy bruk. kiedy podniósł głowę, zobaczył malutką, na oko mającą dziesięć lat dziewczynkę. była cała ubrana na różowo i ściskała w garści wielkiego, czerwonego lizaka, a drugą ręką ściskała za gardło białą myszkę.

po długiej chwili milczenia, wypełnionej odgłosem mlaskania i lizania lizaka, Mysza postanowił chrząknąć. właściwie nie wiedział czemu, ale to zrobił.
-cemu chsąkas?
-a czemu ty jesteś ciekawską dziewczynką, która wsadza swój mały, śliczny nosek w nieswoje sprawy?
-a cemu pan jest taki niegzecny?

O MÓJ BOŻE pomyślał Mysza, chociaż nie wierzył w żadnego boga, a przynajmniej nie takiego, który byłby wart wspomnienia.

***

a moi bohaterowie iszli itp itd etc i można tak długo wymieniać.
w pewnym momencie (jako że szli lasem) coś jebneło (sorr, łagodniej się tego nie da określić) w najbliże nich drzewo.
to coś było rude, małe, brzydkie i kochało się wydzierać piskliwym głosem. w zasadzie można to nazwać papugą, jednak \'nikt nie jest tym, za kogo się podaje\'
pomimo protestów tak inteligentnego i wyedukowanego stworzenia jak świanek morski papuga poszła (a raczej poleciała) z nimi.
co prawda avriel chciał zjeść ptaka w roli kurczaka na ciepło bo był głodny, jednak centaur okazał się kretynem i zaczął się przyjaźnić z gadułą.
świnek się obraził. tym razem na serio. odwrócił się od reszty grupy i jednym stanowczym skokiem schował się w krzaki. miał dosyć tych kretynów.
oczywiście, jak się tego spodziewał, nikt nawet nie zwrócił uwagi na jego nieobecność.
w odwecie postanowił nauczyć się smażyć befsztyki na podeszwy i częstować nimi każdego, kogo bliżej pozna.
od tej pory oczy Lucia były czerwone od nadmiaru czytania przepisów kulinarnych, gdyż nigdzie nie znalazł przepisu na ukochaną potrawę.

***

kiedy szli (wiem, zaczyna się robić nudne, ale co zrobić???), papuga nawijała pislkiwym głosikiem, centaur zaczął udawać, że myśli, avriel usiłował opluć krzaki, ale miał zeza i trafiał w ptaki na drzewach, elf leśny pierdział w rytm jakiejś jemu tylko znanej melodii... ogólnie im się nudziło.
nagle zobaczyli przed sobą wielkie miasto, które było wielkie.

tu niestety kończą się wspólne ich pseudoprzygody. rozeszli się bez płaczu i zbędnych szlochów.



NIE MARTWCIE SIĘ. BĘDĘ PISAŁA DALEJ, TYLKO O NICH OSOBNO.

***

świnek morski właśnie uznał, że mu się nudzi. siedział na kamieniu przy swojej chatce i medytował (pomimo swego ateizmu) i myślał.
dziwne, a jednak prawdziwe. świnek myślał. każdy popełnia błędy.
po jakimś czasie wstał i udał się do miasta, do którego wcześniej szedł ze swoją byłą pseudogrupą.
kiedy tak szedł, zobaczył małą dziewczynkę. miała najwyżej dziesięć lat, ubrana była w czarną, żałobną suknię i stała przy drodze.
była smutna, nie miała zbyt wiele powodów do szczęścia - jej ojciec i matka zginęli w wybuchu, do którego zupełnie-nie-wiadomo-jak-doszło.

myślicie, że wiecie co dalej? że pogoni ją okrutny facet, chcący zgarnąć jej kasę? otóż mylicie się. nie będzie żadnych zbrodniaży i potworów... chwilowo.

młoda wiedźma w czerni (mój ... jak to brzmi???) szła w idealnie odwrotnym kierunku niż świnek, który zatrzymał sie, by na nią spojrzeć. i koniec.

***

pewien bardzo zdenerwowany drow szedł ulicami Półmroku. miał ochotę rozwalić wszystko, co miał pod ręką, a tutejsze prawo mu na to pozwalało.
no więc szedł i się bardzo denerwował.
po drodze zobaczył jakiegoś ludka.
jako, że nie miał nic innego do roboty, walnął ludka półtoraręczniakiem. tak przez środek. gościa rozcięło, aż spadł. z tych dwóch połówek zrobiły się dwa następne Wkurzające Ludki.

***

koniec świata potencjalnie już nastąpił.
no więc wszystko zaczęło się w lesie, jak większość opowiadań. (a to jest kontynuacja, tylko inny wątek)
Chłopiec siedział na kamieniu i przeżuwał kawałek zasuszonego mięsa. był głodny, a demon przyniósł mu tylko to, co mógł. hm. cóż, jak nie ma wyboru...

PRZEDSTAWIONE SYTUACJE NIE ZDARZYŁY SIĘ NAPRAWDĘ. NIE PRÓBUJ ICH NAŚLADOWAĆ

przyleciał ptaszek, pobrudził demona, skonsumował (jak na poprawnego konsumenta przystało) Chłopca, który tak na serio mu nie smakował. eh, to durne życie...
demon się rozejrzał, pomyślał czemu tak mu nagle mokro w durny łebek i dopiero po tygodniu starł sobie \'maseczkę\' z czubka głowy i zdziwił się, że na kamieniu nikt nie siedzi.

no i co? i nic. ptaszysko dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo trawił chłopca, jednak w końcu postanawia go zwrócić, jednak ten utknął mu w gardle.

Chłopiec nieprzeżuty wciąż siedzi w gardle ptaszyska, które uschło z powodu braku wody i jedzenia oraz przez to, że Chłopiec, starając się wydostać, rozdrapał mu gardło.




w końcu, po wieeeelu godzinach medytacji w dziobie ptaszka Chłopiec, wyglądający jak mutant popromienny, wyszedł podbijać świat.

nawet szybko mu poszło, bo ludzie uciekali przed takim brzydkim brzydalem, który był brzydki.

***

no więc Chłopiec szedł, udając zombie. udawało mu się, bo jest lekko pogięty i jeszcze ten wygląd...
kiedy on szedł, pojawił się przed nim pojawił się....



ŚWINEK MORSKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


stali przed sobą, jak w jakimś starym westernie. nagle Świnek morski wyjął katanę z szybkością ćwierćmrugnięcia okiem. Chłopiec odpowiedział mu troszkę później (ach, ten refleks i te sprawy....) opluwając go kulą trującej śliny!

jednak nasz cudowny Świnek morski zrobił unik i uniknął tego śmiertelnego ciosu!

W skrócie: Świnek jak zwykle wygrał, Chłopiec R.I.P (chociaż ja za taki Rest-In-Peace, tzn spokój dziękuję. ale to tylko tak na marginesie)

***

te dwie połówki Chłopca się zrosły, jakim cudem - nikt nie wie. z równie niewiadomych powodów oddał się wolontariatowi i leczy biedne, chore dzieci na odległej pustyni w odległym kraju o wielu pustyniach.

***

Chłopiec zajmuje się wolontariatem, świnek na niego poluje myśląc, że tamten jest złym... no, negatywnym osobnikiem.

Avriel ma doła i się tnie, zastanawiając się, czemu leci taki czerwony płyn z miejsc przecięć na skórze.

Centaur znalazł sobie naiwnego zajączka pełci żeńskiej, który przypomina kawałek dobrej, dziadkowej, tłustej szynki.

drowka popełniła samobójstwo. niestety nieudane, bo uratował ją jej brat, z którym teraz się nie rozstaje (bez podtekstów. lubią ze sobą gadać i robić różne rzeczy, jak rzucanie w siebie popcornem podczas premiery filmu, siedząc na dwóch końcach sali)


K O N I E C!!!!![/blok]


Autor: 2073


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności