Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Kącik poezji frywolnej III

[blok]BALLADA O NUDNYM WYKŁADZIE

To już lekka jest przesada
Pan profesor dziś wykłada
Ciągnie gadkę jak kondoma
Każdy student z nudów kona

Każdy siedzi, każdy słucha
Bla-bla-bla leci do ucha
Wskroś przez mózg neurony pruje
Drugim uchem wylatuje

Audytorium wniebowzięte
Słucha, profesor z przejęciem
Z łaskawością jaśnie pana
Zdradza nam wiedzy arkana

Słowa rażą niczym gromy
Każdy słuchacz przerażony
Że on plecie te androny
Ciągnąc słowa jak kondomy

To jest straszne, to okropne
Ktoś właśnie wyskoczył oknem
Co ciekawsze dla badaczy
Adiunkt zesrał się z rozpaczy

Wieczór nadszedł, noc zapada
Miasto śpi, profesor gada
Skrzeczy tak, jak złe upiory
Śnią studentom się horrory

Śnią, że pan profesor gada
Freddy Krugger już wysiada
Biada, biada, biada, biada
Wszystkich czeka nas zagłada!


BALLADA O POMNIKU

W pięknym mieście Warszawowie
Ciemna nocą, pośród rynku
Trzech luzaków pomnik wzniosło
Naprzeciwko rajców szynku

Statua w kobiecych kształtach
Naga, piękna jak Wenera
(z tych kobietek nastoletnich
które z szatek się obdziera)

Ktoś zadzwonił do burmistrza:
\"Nowej ery rozpoczęcie,
Pomnik, prasa, telewizja,
Uroczyste odsłoniecie!\"...

Dumą tryskał, lecz przypadek
Sprowadził go do parteru;
Pomnik z gówna podpisany
„Wała chamy, my są pany!”



BALLADA O BRUDNYCH SKARPETKACH

Ach, cóż za fetor niespotykany
Brudne skarpetki w kącie stały
I z całej duszy, jak tylko mogły
Potwornie w całej dzielnicy śmierdziały

Każden z sąsiadów zielony na twarzy
Każden z klamerką na nosie chodzi
Bo bezustannie ze starych skarpet
Smród przeraźliwy wciąż się rozchodzi

Lecz ma zaletę sztywna materia
Co smrodem wypełnia nam w nozdrzach dziury
W całej dzielnicy od tego smrodu
Padły nieżywe prusaki i szczury

A i gdy gwoździa wbić w ścianę musisz
Możesz to zrobić taką skarpetą
Bo gdy zawieje zapachem od niej
Kruszeje nawet żelazobeton

Lecz czemu stoją ciągle pod ścianą
I czemu śmierdzą? To nie wiadomo
Podobno brudem obrosły strasznie
Że nie wypierze go nawet OMO

Z ostatniej chwili: mówi właściciel!
\"Skarpety i smród dostałem w spadku
Od swego dziadka, a on je dostał
W spadku po swoim pra, pra, pradziadku

Więc stoją pod ścianą w moim mieszkaniu
Śmierdzą, bo przecież nie są już nowe
Ale mam do nich duży sentyment
To moje jedyne dziedzictwo rodowe

Lecz większość z was, by ustrzec
Bliskich przed fetoru następstwami
Powinna raz na jakiś czas
Napalić w piecyku skarpetami\".



BALLADA O CUD DZIEWICY

Raz w piątkowe popołudnie
Przyjechało, zadźwięczało
Coś stanęło tuż przed knajpą
Pokazało swoje ciało

Jezu słodki ! Ale nogi !
Cóż to za widok prześliczny
Każda równiutko ciosana
Tak jak słup telegraficzny !

Wyżej, wyżej... coraz wyżej
Och, ta mini ! Co pod mini ?
Dwa pyszniutkie balerony
Tak jak u rasowej świni

Później piersi... Hmmm masywne
Fizjonomia godna cyca
Świński blond - zgadnijcie kto to ?
Panienka tłustego lica ...

Boże, jak mogłeś dopuścić
Że stworzenie jest tak głupie...
I ma ciało przetłuszczone...
...płaskostopie, płaskodupie ...



BALLADA O LUSTERECZKU

\"Lustereczko, powiedz przecie\"
Rzekła maszkara do lustra
\"Kto jest najpiękniejszy w świecie
Leży mi sukienka kusa ?\"

Na to lustro poczerniało
\"Czegóż babie się zachciewa
Dość, że nieszczególne ciało
Kształty ma jak klocek drzewa!\"

\"Lustereczko, ubrać mini ?\"
I przed lustrem tyłkiem kreci
\"Boże, kloc co kręci dupą
Miejcie nas w opiece Święci!\"

\"Może piersi swe osłonić ?
Bo jak chłopcom się podobać ?\"
Na to lustro pomyślało
\"Trzeba się ewakuować!

Tylko jak się ruszyć z miejsca
Gdy Bozia nóżek nie dała?\"
A dziewczyna już z rozpędu
Majtki przed lustrem ściągała

Lustro pękło w sto kawałków
Niech mu Pan Bóg to wybaczy
Widząc nagą tą szpetotę
Pękło lusterko z rozpaczy[/blok]


Autor: 2454


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności