Fantastyczna rozrywka


[Humor, dowcipy, zabawne historyjki]


Hymn o Henryku Heroicznym

[blok]Oto jest hymn o Henryku Heroicznym,
Co wroga siekł co niemiara
Miał dwa i pół bara,
Zwykłe spodnie sięgały mu do kolana.
Odważny, rozważny i romantyczny
Choć czasem troszkę pedantyczny

Idzie raz sobie Henryk
Drogą leśną, zwykłą, ciemną
A tu patrzy- dziewczę płacze
Dziewczę piękne i powabne,
Złote łzy roniące

Henryk pas poprawił,
Grzywę rozczesał, w modne dredy pozawijał
I śpieszy na ratunek ślicznej dziewicy

-„Czego płaczesz, piękna rusałko?
Ktoś cię skrzywdził, jakaś poczwara?
Czy może babcia ci się w lasku na grzybkach zgubiła
Opowiedz, o mój aniele”

-„Oj, dobry, mężny panie
Nikt z panem w zapasy nie stanie
Tylko jak mi tu samej wykonać zadanie?”

-„Jakież to zadanie, śliczna dzieweczko?”

-„Oj, dawno już mój Tacina, poczciwy człeczyna,
Obiecał mój wianek gburowi Rudemu.
Rudy majętny, interes więc zrozumiany,
Tylko że Rudy wcale nie chce panny.

Więc posłał mnie Tatko pan,
Szukać miłości eliksiru, na kram.
A że ten w międzyczasie zbankrutował,
Musiałam iść za nim gdzieś w dal.

Chodzę tak i błądzę już trzeci dzień,
Dwa wilki usiekłam, bom była głodna, ale mięsiwo że hej!
Wstrętne i chude są tutejsze wilki.
Więc odważny rycerzu, znajdziesz coś dla panny?

Tyś taki piękny, mądry i hardy,
Z pewnością nie zlękniesz się żadnej myśliwskiej bandy.
I przyniesiesz mi miodu dla piękna,
Sadła niedźwiadka na choroby, a skóry na szycie
I będę wtedy Twoją szczęśliwą.
Bom ja taka samotna
A jak tak myśle to ja wcale za Rudego nie chcę iść.

Przyjdziesz więc na ratunek biednej pannie?”

-„Ależ oczywiści, droga, najdrozsza,
Pójdę wszędzie na każde Twe wezwanie
Każdą prośbę przyjmę i wypełnię
Byle z Tobą być, o boska!

Idą wiec razem przez mroczny las,
Rycerz w lśniącej od łysej głowy zbroi,
A za nim bieży cudna Marysieńka,
Jak ją Tatko pan nazwał.

Idą i idą, lezą i lezą,
Aż dama się zmęczyła i nosić w ramionach kazała
Henryk spełnia swe męskie powinności
Choć z pewną dozą żałości
Bo panna dziwnie ciężka jest..!

Idą i patrzą, misiek w drzewo drapie,
Pazurami długości dobrych rzeźnickich noży
Z pyska mu cieknie ślina, w oczach dziki szał
Szturmuje już budowli pszczół bram.

Wtem Henryk swój pałasz zdejmuje,
Wygięte ostrze (ładniej źwiszczy, gdy tnem nim powietrze- przyp. Henryk) długie i nieposkromione
Groźne żelastwo ze stali zbliża się do miśka
Aż tamten drży

Henryk wznosi nad głowami Pogromcę Gromów, Piorunów i Burz Wszelakich
Prąd przepływa po ostrzu, zwijając się i kręcąc (koledzy mieli z płomieniami, więc ja oryginalny mam- przyp. Henryk)
Trzeszcząc przy tym złowrogo
Aż misiek do ziemi przypada

I krzyczy: -„Nie, mój panie!
Miśki teraz pod ochroną.
Chcesz mi grozić jej złamaniem?
Przecież to bohaterów sprawą niegodną”

Henryk się zamyślił, a panna Marysieńka go pogania
-„zabij, zabij, bo zwierz straszliwy”
Henryk patrzy w oczy miśka
I widzi strach straszliwy

Ulitował się wiec nad miśkiem
Pozwolił mu oddalić się w pokoju
I nawet miał w oczach łzy przy pożegnaniu

Na to panna w furię wpada
Klnie i tupie, miecz dobywa
-„ A skąd” pyta ździwion Henryk
„rusałko taki nożyk wzięłaś”

Rusałka nagle włosy ściąga
I skórę i twarz całą
Tam, gdzie śliczna mangowe oczęta były
Zielone ślepia nań spozierają

-„Co to? Choraś?”- dziwi się Henryk
„zzieleniałaś na twarzy, rozrosła ci się szczęka
Grzbiet wypchnął, teraz równy mojemu
A takich bicepsów nie widziałem nawet po dwóch wiadrach babcinego dżemu

Dziewczę chrypie, rzęzi, grzmi:
-„O, ty naiwnym być!
Ja być ogr, wielki ogr
Mi nie chcieć się chodzić za zwierzyna

Więc ja kiedyś zmęczon paść
Ustrudzon zdecydowan wymyślić plan
Jak tu bez wysiłku pokarm zdobyć
Część dla siebie, część dla rybek

I ja tak młodych ludzi w lasku obserwować,
Najpierw ci się co środy o wschodzie długo cmokać
Potem ona kazać za cmokanie podarki chłop mieć
I on przynosić, najpierw złoto, dalej diamenty
A w końcu ona znudzona nim rzecze: „Krokodyla daj mi luby”

On skacze do rzeki i się topi
A ona szuka następnego
Tak to działa”

„Więc ja, po zdobyciu na niej sukni,
Używając pasów odchudzających, pudru, cukru i lakieru
Zmieniłam się w nią, choć przyznaję, nie do końca
Bo miała przetłuszczone włosy i brwi za grube

No i patrzę, a tu idzie rycerzyk (czyli ty)
I wciskam mu dowolny kit
Dla twojego poprzednika byłam uciekającą z domu córką
A dla jeszcze innego rzucił mnie mąż
Ale ty tałes się złapać na kit najgłupszy
I niedopracowany
Jaki Rudy by się na mnie nie połakomił?”

Na to u Henryka grymas nastał zamyślenia
Po chwili rozpogadza się i krzyczy:
-„W obecnym stanie? Nikt!”
I śmieje się głośno.
Wkurzona ogrzyca rzuca weń mieczem
Który przybija go za przyłbicę do drzewa
Kask mu spada, odsłania łysą głowę
Którą ogrzyca rozbija swoim orkowskim toporem.

Z szelmowskim uśmiechem goni niedźwiadka,
Dopadając go przed domem jego dziadka
Misiek drży przed obawą,
Że mu od ogra futro zafarbuje

I będzie wyglądał jak ekologiczna ofiara,
A przecież on nie mógł sobie sztucznego futra zakupić.
Siedzą tak i myślą, każdy i każda do ataku gotowy,
A tu nagle smok się obudził i zżarł wszystkim głowy.
[/blok]


Autor: 316


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności