Fantastyczna rozrywka


[Filmy]


Street fighter

[blok] Na początek informacja dla tych wszystkich którzy chcieliby wybrać się do USA i zlinczować głównego odpowiedzialnego za powstanie tego „dzieła”. Otóż zarówno reżyserem, jak i scenarzystą tego obrazu { jak już to bohomazu} jest Steven E. De Souza { przynajmniej nie będzie trzeba tak się najeździć po Stanach, bo za jednym zamachem załatwi się reżysera i scenarzystę}. W dalszej kolejności do zlikwidowania mamy aktorów. Tutaj drobnym problemem może być odtwórca roli pierwszoplanowej – Jean – Claude Van Damme, ponieważ facet podobno nieźle potrafi się bić { nie bójmy się jednak, ponieważ nawet on nie sprosta naszemu motłochowi, gdy tłumnie przybędziemy po sprawiedliwość}. Następni w kolejce to Raul Julia { czyżby ten facet był niepewny własnej płci?}, Kylie Minogue { chyba wkręcili tę piosenkarkę siłą. Prawdopodobnie nie uciekała zbyt szybko gdy organizowano łapankę do tego filmu} i niejaka Ming – Na Wen. Film wyprodukowano w roku 1994 { jakżeś biedny roku 1994! Jakże strasznie skalano twą datę, wpisując w nią produkcję tego czegoś!}.


Fabuła jest oparta na podstawie gry komputerowej i przedstawia się następująco: Pewien zły i nikczemny Generał Bison{ podejrzewa się, iż w młodości rodzice nie dawali mu na lody, dziewczyny nie chodziły z nim na randki, a koledzy szkolni wyzywali go od kujonów, co wywołało w nim kompleks niższości } postanawia przejąć pewne państwo i uczynić się jego przywódcą. W tym celu chwyta kilkadziesiąt osób{ podejrzewa się, że jego ludzie użyli podstępu polegającego na rozrzuceniu w państwie ulotek głoszących, iż w bazie Generała będą rozdawać podwójne zasiłki, na co ludzie dali się nabrać i tłumnie tam ruszyli}, których zamierza użyć jako karty przetargowej z rządem Shedaloo{ tak, to nie żart! Państwo w którym dzieje się akcja naprawdę tak się nazywa. Już głupszą nazwą jest chyba tylko kraina Tika – Tuka z Pipi Langstrum}. Bison chce aby rząd ustąpił, albo w ileś tam godzin załatwi zakładników{ siedzą u niego w bazie, zamknięci w jakimś rowie czy komorze}. Oczywiście rząd nie może sobie pozwolić na ustąpienie ze sceny politycznej{ wszak wszystkiego jeszcze nie rozkradli, a do wyborów daleko}, więc delegują swojego najlepszego człowieka, aby zrobił z tym porządek. Oczywiście William Guil nie traci czasu i natychmiastowo po dorwaniu się do kamery telewizyjnej nadającej program na żywo, gestem i słowem obraża oglądającego wiadomości dyktatora.
Później jest już coraz lepiej{ czyt. głupiej}. A to dwóch facecików noszących imiona{najpewniej przypadkowo zbieżne z imionami dwóch karateków z gry} Ken i Ryu starają się sprzedać felerną broń współpracownikowi Bisona – Vedze{ w grze facet był naprawdę umięśniony, natomiast w filmie z cech charakterystycznych pozostała mu tylko łysina i brak oka}, a to Guile wpadnie czołgiem do klubu nielegalnych walk i zarządzi masowe aresztowania. Słowem tego co się tam dzieje, to nawet Heyah by nie wymyśliła.
Omówmy dla przykładu grę aktorską Van Damma. Chłopak naprawdę pewny siebie i twardy{ wręcz zatwardzony}, zupełnie jakby od początku wiedział, iż to on będzie górą , nakopie Bisonowi, uratuje świat, spłodzi siedem córek i siedmiu synów, wybuduje dom i zasadzi drzewo. Oczywiście sama gra aktorska byłaby niczym gdyby nie starannie obmyślone, wstrząsające sceny, które mają uwydatnić okrucieństwo czarnego charakteru, a tymczasem efekt jest zupełnie inny{komiczny}. Na myśl przychodzą mi tutaj projekt realizowany przez naukowców dyktatora. Przeprowadzają oni eksperymenty mające na celu stworzenie potężnego wojownika. W tym celu podłączają pod pewnego nieszczęśnika jakieś rurki, pompują mu do ciała jakieś substancje i puszczają mu przed oczami jakieś straszliwe sceny{ istnieje podejrzenie iż były to materiały przedstawiające sceny z konfliktów zbrojnych, lecz równie dobrze mogły to być transmisje z meczów piłkarskich polskiej ligi, tuż po ogłoszeniu wyniku}.
Idiotycznie prezentują się także kostiumy, z Bisonowym na czele. Zły charakter odziany jest w czerwony gumowy strój, czarną czapkę z daszkiem i pelerynkę{ krążą pogłoski iż nie załapał się do roli trenera pokemonów, więc wzięli go tutaj}. W filmie nie zabraknie skrajnego, niczym nieuzasadnionego braku logiki. Szczególnie ukazują go kończące film sceny walki, które rozgrywają się w bazie Bisona, któż tam nie walczy! Ujrzysz tam zawodników sumo, karateków, komandosów, a nawet szukającą zemsty dziennikarkę!
Oczywiście wszystko dobrze się kończy, zło zostaje pokonane, w końcowej scenie bohaterowie wykonują znak będący symbolem gry komputerowej, a telewidz wreszcie może odetchnąć z ulgą , wyciągnąć zakurzony notes z numerami do znajomych i zacząć zbierać grupę z którą zamierza uderzać na ekipę realizatorską tego filmu. Na koniec zamierzam powiedzieć jedno zdanie: Żałuję każdego ampera prądu, który musiał wchłonąć mój telewizor podczas projekcji czegoś. Jednakże pociesza mnie myśl, że niektórzy mogli być na tym w kinie. Oni to dopiero żałują!

[/blok]


Autor: 150


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności