Fantastyczna rozrywka


[Filmy]


"Batman - Początek"

[blok]Zgodnie z sugestią pani opiekun, zdecydowałem napisać recke najnowszego „Batmana”. Poprzednie części wywarły na mnie różne wrażenie. Od klimatycznych lecz nieco dziecinnych potyczek z Jokerem ładnych parę lat temu ( boska rola Nicholsona), po przesycone efektami i akcją części ostatnie (lodowy terminator i te rzeczy..).
Ten film miał być powrotem do najlepszych lat serii. Mniej efekciarstwa a więcej treści. Miał również być swego rodzaju odwrotem od efektów komputerowych bez których, jak się wydaje nie ma współczesnego kina już...miał być bardziej filozoficzny i głębszy niż wszystkie poprzednie części.. miał.. a jaki był??
Najpierw fakty, obsada, reżysera itepe:

Reżyseria : Christopher Nolan
Scenariusz : David S. Goyer
Christopher Nolan
Obsada :
Christian Bale -Bruce Wayne/Batman
Michael Caine - Alfred Pennyworth (niezmiennie angielski i świetny)
Liam Neeson -Henri Ducard / Ra’s al ghul ( NO COMMENT;/)
Morgan Freeman -Lucius Fox ( za mało go było)
Gary Oldman -por. James Gordon (to chyba jedyna pozytywna rola w karierze aktora)
Katie Holmes - Rachel Dawes (i to ma być dziewczyna nietoperza??)
Cillian Murphy -Dr. Crane/The Scarecrow (mały aktor-mała rola)
Zdjęcia : Wally Pfister
Muzyka : David Julyan
Scenografia :Nathan Crowley
Producent : Benjamin Melniker
Michael E. Uslan

Tyle faktów. A teraz recenzja. Subiektywna jak zawsze choć aspirująca do obiektywizmu...zaczynam:
Naprawdę ciężko mnie wyciągnąć do kina, nawet gdy nie idę sam. A tym razem byłem sam. Trochę z nostalgii- bo z dzieciństwa pamiętam jak zaczytywałem się komiksami o człowieku-nietoperzu, trochę z przekory bo nie słyszałem nic dobrego o tym filmie ani o panu Bale, ale w końcu wybrałem się nie oczekując zbyt wiele. Ale też zbyt wiele nie dostałem...
Pierwsze sceny filmu mogą wywołać u widza zaznajomionego z poprzednią częścią nieodparte uczucie że pomylił sale – jakieś dzieciaki się bawią w ogrodzie i w ogóle sielanka... nawet jak młody Bruce wpada do dziury z nietoperzami to nadal wydaje się być nie ten film.. wrażenie to potęgują następne sceny w których nie widzimy – o dziwo! Batmobilu pomykającego ulicami Gotham w odwecie za to wpadnięcie do dziur;) – widzimy za to Azję. Bliżej nieokreślone azjatyckie obszary górskie- (zapewne Tybet, bo dogadywali się po rusku i po chińsku) gdzie niejaki Bruce Wayne jest więźniem i bije się z bandziorami w błocie... A potem , spotyka tajemniczego Mistrza, który uwalnia go z więzienia i zaczyna nauczać walki ninja. Okazuje się że uczy go wszystkich umiejętności Batmana. Zaprasza też Bruce’a do swojej organizacji cieni, która istnieje po to by strzec równowagi i sprawiedliwości. Nie dla zemsty. A czyni to w sposób najlepszy z możliwych bo na zasadzie odcinania chorej gałęzi społeczeństwa. ( w filmie są sugestie że właśnie przez nich, upadł Rzym, i Londyn itp.- no..ale w Rzymie nie mieli Batmana:D).
Bruce’owi jednak niezbyt podoba się ten pomysł więc zabija ich wszystkich i podpala ich chatę a na koniec ratuje swojego Mistrza... Ot tak- naiwnie myśląc że ten mu okaże wdzięczność jakąś.
Przenosimy się potem do Gotham gdzie panoszy się zło i występek. Bruce wraca do rodzinnego domu i zajmuje się firmą rodziców, którą to firmę w międzyczasie tak zwanym źli ludzie mu chcą odebrać.
Firma – założona i kierowana jeszcze przez Ojca Bruce’a wyciągnęła parędziesiąt lat temu miasto z kryzysu ( nie jest dokładnie powiedziane jak... wiadomo tylko że bardzo pomogło budowanie miejskiej kolejki- takiej napowietrznej, która może sporo rozwalić jak spadnie:P).
Pojawiają się też retrospekcje z życia młodego panicza – jak to przez niego rodzice wcześniej opuścili teatr i natknęli się na bandziora który ich zabił a młodziutki Bruce stal sparaliżowany strachem..
Strach jest zresztą myślą przewodnią tego filmu. Strach Bruce’a zaniósł go do Azji, zamienił go w Batmana. Strach Na Wróble- przeciwnik Batmana próbuje zniszczyć Gotham za pomocą narkotyku, wzmagającego -strach właśnie. Planowany plan rozpylania tego narkotyku przez działo wyprodukowane przez Wayne. Ent. (no bo innych firm w Gotham nie ma chyba). Plan ten oczywiście zostaje odkryty i powstrzymany przez Batmana- i wszyscy żyją długo i szczęśliwie, przynajmniej do następnej części ( w końcowej scenie Sierżant .. pardon-porucznik już Gordon, pokazuje Batmanowi kartę- Jokera – a on obiecuje „się rozejrzeć”).
To tyle o treści fabuły. Teraz uczona ocena. Najpierw ta uczona a później moje skromne zdanie.


Scenariusz- nie powala, choć napisany z pewnym polotem i można wyczuć klimat. Fabuła nie jest zbyt ciekawa i nieco infantylna.. ale to komiks w końcu. No i wszędobylski Freud, psychologię lubię ale w mniejszych dawkach- a przesłanie było tak czytelne że w zasadzie trzeba by było przespać cały film żeby go nie zrozumieć. No ale to jest komiks.
Aktorzy- wreszcie mogę z całą pewnością stwierdzić że Christiana Bale nie lubię. Zagrał bezbarwnie i był nudny. Nie poradził sobie z tą i tak łatwą rolą. I dobrze- mogę go pojechać. Liam Nesson takoż- to aktor o wiele lepszy od Bale, role miał nienajgorszą ale tez chyba nie do końca wiedział co z nią zrobić... Kate Holmes – największe rozczarowanie. A ja myślałem że ona jest ładną dziewczyną... i że jest aktorką. Nie jest. Do gry Michela Caine’a i Morgana Freemana nie można się przyczepić. Solidna marka. Ciekawą role i nawet dobrze zagraną miał Rutger Hauer – w garniaku mu lepiej niż ze spluwą ...
Muzyka- niezauważalna. Momentami dynamiczna ale nie wpada w ucho- ale ma korzystny wpływ na klimat( pan David Julyan nie jest może wirtuozem na miarę Johna Wiliamsa ale wie co robi.).
Scenografia- mało ją widać- bo ciemno.. dom Wayne'ów robi wrażenie –choć nie takie jak bym chciał. Gotham tradycyjnie mroczne i w stylu dawnego Chicago... Widać delikatny powrót do znanego dawniej stylu Art Deco.. i chwała im za to. Niesamowicie rażą mnie tylko gadżety. W pewnym momencie miałem wrażenie że to Bond a nie Batman. A nowy Batmobil wygląda jak Lamborghini przerobione na czołg –ale kupione przez rolnika który potrzebował traktora.. Kostium fajny.. tylko nieładne różki na głowie nietoperza ..

Ogólna ocena- (moja prywatna- można się z nią nie zgodzić i zbesztać mnie za nią – interesantów przyjmuję w każdy czw miedzy 18-19:P).
Film jest zrobiony na podstawie komiksu. Zatem głębszej treści nie powinniśmy się po nim spodziewać (podobnie jak w Spidermanie czy Hulku- główną maszynką do pieniędzy miały być efekty) –film ten jednak miał przypomnieć nam złote lata Hollywoodu, i być czymś w rodzaju „młócki z filozoficznym uzasadnieniem”. Moim zdaniem wyszło to średnio. Początek jest przegadany a widz idący na film, bądź co bądź akcji- nie spodziewa się raczej wykładów o strachu, czy bardzo licznych nawiązań do Freuda. Efektów nie było za dużo choć i tak raziły. Nie mówię o braku realizmu bo to oczywiste. Nawet moja wyobraźnia fantasty była zniesmaczona niektórymi scenami (jak finałowa walką w pociągu np.). Totalny brak wątku romantycznego tez był wpisany w koszty. Ale nie spodziewałem się że będę się nudził- w trakcie seansu dwa razy wyszedłem sobie po chipsy a jak wracałem to nie zauważyłem żadnych zmian...a poważnie.. film z wielkimi aspiracjami i plejadą w sumie dobrych aktorów. Według mnie wielki zawód. Oddajcie mi moje pieniądze...;/
[/blok]


Autor: 323


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności