Niewidzialny Uniwersytet


[Artykuły]


1666: Mesjasz szarlatan

[blok]Kiedy podczas wakacji zwiedzałem Izmir, nie byłem świadom, jak ciekawe historie są związane z tym niezwykłym miejscem. To przecież tuż obok cofające się morze spowodowało powolną agonię Efezu, najwspanialszego miasta starożytnego świata, jedynego w ówczesnym świecie oświetlonego ulicznymi latarniami nocą. To także tuż obok na zielonym wzgórzu stał niewielki, kamienny domek, w którym dokonała żywota Maria, matka Jezusa z Nazaretu. To właśnie to miasto było głównym bastionem Greków w walce z Tureckim rządem młodej republiki. Ale nie wiedziałem, że to właśnie tu przyszedł na świat mesjasz, który ogłosił koniec świata na rok 1666. Zaiste, diaboliczna data!
Owym fałszywym prorokiem był niejaki Sabataj Cwi, lub jak podają inni, Sabbataj Zewi, który przyszedł na świat w Smyrnie (obecna, turecka nazwa Izmir) w roku 1626. Nie muszę ukrywać, że był Żydem, który wpadł na to, czego nie może odkryć nasz rodzimy Ferdek Kiepski od kilku lat, mianowicie – jak trzepać kasiorę. Turcja była krajem islamskim, gdzie mniejszości narodowe, w tym Żydzi, cieszyły się specjalnymi względami. Miało to na celu przyciągnięcie obcego kapitału – co w przypadku Żydów było jak najbardziej uzasadnione oraz ludzi światłych, którzy gwarantowali postęp i rozwój wszelkich sztuk. To właśnie dzięki temu do Turcji – która nigdy przez ponad sto lat nie uznała rozbiorów Polski – ściągali wszyscy znamienici Polacy, którzy musieli uciekać z kraju przed represjami zaborców. Powróćmy jednak do Sabbataja, który w młodości żywo interesował się mistycyzmem. Studiował namiętnie zarówno kabałę, której poświęcę następny artykuł, jak także pisma Lurii i Widala. Nie bez znaczenia była ogromna inteligencja, charyzma i temperament młodzieńca, który w niedługim czasie zgromadził wokół siebie grono zwolenników podzielających jego poglądy. Chcąc, nie chcąc, młody Zewi stworzył pierwszy, masowy ruch żydowski o podłożu mistycznym. Potem wypadki potoczyły się lawinowo. Sabbataj począł przewodzić bardzo kontrowersyjnym, wspólnym praktykom mistycznym, przy czym godnym uwagi jest fakt, że wśród wyznawców młodego Żyda były także kobiety. Mniej więcej w tym samym czasie jeden z fragmentów Zoharu zapowiadający przyjście mesjasza na rok 1648 staje się obsesją wielu środowisk w całej Europie. Popularność tej teorii dorównuje obecnej popularności trzeciej tajemnicy fatimskiej, nic więc dziwnego, że obsesja wyczekiwania mesjasza ogarnia pół ówczesnego świata. Oprócz tego kręgi mistyków chrześcijańskich przepowiadają koniec świata, zaś niektórzy twierdzą, że w roku 1666 wszyscy Żydzi przejdą na chrześcijaństwo i nastąpi początek królestwa Bożego na ziemi.
Rok 1648 doskonale znamy dzięki Sienkiewiczowi. To właśnie wtedy pułkownik Wołodyjowski do spółki z opojem Zagłobą usiekli Bohuna, pan Skrzetuski porwał piękną Helenę i zdarł z niej Scorupcę, a pan Podbipieta skończył jako tatarski szaszłyk. Nie wyprzedzajmy jednak wypadków!
W 1648 roku dochodzi do niespotykanych dotąd rzezi ludności żydowskiej w czasie powstania Chmielnickiego. Ponieważ ówczesna Ukraina przynależała do Rzeczypospolitej, po raz pierwszy w historii świata zaczęto rozprawiać o polskim antysemityzmie. Dla młodego Sabbataja jest to sygnał, że oto nadszedł długo wyczekiwany dzień i rozpoczął się ogólnoświatowy chaos będący bezpośrednią zapowiedzią przyjścia mesjasza. I co zrobił nasz młody mistyk? Ogłosił się mesjaszem! Dał temu publicznie wyraz wymawiając imię Boże – JHWH (w zapisie hebrajskim jod-heh-waw-heh, co czyta się jako Jahwe; znana jest także grecka nazwa – tetragramaton). Nie trafił go żaden boski piorun, niebo też mu nie runęło na głowę, lecz wśród starszyzny żydowskiej złamanie biblijnego zakazu wymawiania imienia Bożego spotkało się ze znacznym sprzeciwem. Wszak było to bluźnierstwo, a imię Boga mógł wymawiać tylko najwyższy kapłan podczas najważniejszego święta żydowskiego – Jom Kipur. Po tym incydencie rabini odsunęli się od Sabbataja obkładając go klątwą, co uczynił w roku 1651 nawet jego własny nauczyciel, Josef Eskap. Zrażony tym mistyk ucieka z Izmiru i przenosi się do Thessalonik (po naszemu: Saloniki), gdzie ruch kabalistów ma się świetnie i rozkwita, zaś samo miasto zyskało sławę jako centrum światowej kabalistyki. Jednakże miejscowi przywódcy duchowi uznają Zewi za osobę zagrażającą ich strefie wpływów, więc przegnany z Salonik udaje się do Konstantynopola (Istambuł), gdzie od niedawna obok Topkapi Saraj strzelają w niebo wieżyczki sześciu minaretów Sultanahmet Camii (Błękitny Meczet). Dopiero tam jego grupa rośnie w siłę i zdobywa coraz większe wpływy wśród członków miejscowej gminy, cieszącej się sporym poparciem sułtana. Sam Sabbataj – niby to przypadkiem – odkrywa jakiś tajemniczy dokument apokryficzny zwierający przepowiednię narodzin i odkupienia Izraela przez mesjasza Sabbataja. Obrastając legendą, którą sam zapoczątkował, udaje się do „kolebki” – do Palestyny, a następnie do Kairu, gdzie podejmuje go sam skarbnik gubernatora osmańskiego, znany kabalista, Josef Halewi. Tutaj też Sabbataj spotyka się po raz pierwszy z hochsztaplerem Samuelem Primo, który wkrótce potem zostaje jego sekretarzem. Oprócz tego, do grona jego ścisłych wyznawców dołącza Natan Halewi, który przyjmuje imię Natan Ghazaiti i będzie uważany za kolejne wcielenie proroka Eliasza, który przecież mesjaszowi towarzyszyć powinien. Tak silna i zjednoczona grupa udaje się na powrót do Jerozolimy, gdzie dzięki ascezie i wsparciu ze strony Chelebiego zdobywa coraz większe poparcie wśród ludności. Podczas podróży Zewi poślubia swoją trzecią żonę, Sarę, która rzekomo cudem uszła przed kozackim pogromem, następnie przed okrutnikami z klasztoru, gdzie była przymuszana do praktyk chrześcijańskich. Poprzez Amsterdam i Livorno, raz jako cudownie ocalona, raz jako zwykła ladacznica, Sara udała się do Kairu, gdzie ogłosiła się wybraną dla mesjasza przyszłą żoną – po czym faktycznie omotała go i wyszła zań za mąż. Tymczasem domniemany Eliasz i Samuel Primo wzięli się za organizowanie pozyskania całej społeczności Żydów europejskich, a co za tym idzie, kasiory, rozsyłając gdzie się tylko dało specjalne manifesty głoszące rychłe nadejście mesjasza. Ruch rozwijał się i zataczał coraz szersze kręgi. W roku 1665 w Izmirze, wyrzucony z Palestyny przez rabinat miasta Jerozolimy Sabbataj organizuje ogromną manifestację, podczas której najbliżsi współpracownicy okrzyknęli go mesjaszem i królem żydowskim. Mało tego – dzięki tak hucznej oprawie, do Izmiru poczęli zjeżdżać delegaci gmin żydowskich z całej Europy rozpoznając w Sabbataju mesjasza i króla w jednej osobie. Pierwsza demonstracja pociągnęła za sobą kolejne, a popularność Zewi jako nowego idola rosła w takim tempie, że gdyby w jego czasach żył Michael Jackson, to zapewne byłby tylko pucybutem trzeciego sekretarza mesjasza. Tymczasem Zewi wpada na pomysł przybliżenia dnia ostatecznego odkupienia, który ma nadejść, gdy wszystkie dusze przeznaczone do wcielenia w tym stuleciu wcielą się w nowonarodzone dzieci. Udziela więc ponad siedmiuset ślubów młodym parom nastolatków, co ma przecież zaowocować większą ilością poczęć i urodzeń. Tymczasem machina propagandy ruszyła pełną parą. W Europie nastąpił wysyp proroków płci obojga, głoszących rychłe nadejście zagłady i proklamujące mesjaszem naszego dobrego znajomego, Sabbataja. On sam zresztą zaczyna chyba coraz bardziej wierzyć w swoją boskość, bo zaczyna wydawać dekrety w sprawach religijnych, stojące otwarcie w sprzeczności z Talmudem.
Wojna Trzydziestoletnia i pogromy kozackie przyczyniły się do błyskawicznego rozwoju ruchu w całej Europie, gdyż osłabiły diasporę i stanowiły perfekcyjną pożywkę dla wszelkich ruchów mesjanistycznych. Emisariuszy mesjasza powitał z należnymi honorami Amsterdam, będący w rękach maranów, gdzie zgromadzony tłum ruszył na synagogę i usunął zwoje Tory z Arki Przymierza tańcząc przy tym radośnie w rytm muzyki. Emisariuszy Sabbataja powitano także entuzjastycznie w Awinionie, Awinionie Londynie, Livorno, Wenecji, Hamburgu, także w Czechach, Polsce, na Węgrzech, Morawach, a nawet w odległym Maroku. Z początkiem roku 1666 entuzjazm i poparcie dla mesjasza urosło do takiego stopnia, że zaślepiony wiarą w rychłe i ostateczne zwycięstwo Zewi popełnił dwa niewybaczalne błędy: podzielił 26 królestw ziemskich i nadał je swoim najbardziej oddanym zwolennikom oraz ruszył na Konstantynopol.
Nasza historia wspomina tureckiego wezyra Kara Mustafę, który wsławił się tym, że dostał łupnia pod Wiedniem z rąk genialnego wodza, Jana III Sobieskiego, potem zaś stracił głowę z woli sułtana, lecz nie wspomina jego znakomitego poprzednika, wspaniałego dyplomaty i zdolnego organizatora, Achmeda Kopruli. Na polecenie tegoż wezyra, oczywiście z woli samego sułtana, który zwykł podsłuchiwać i kontrolować obrady swoich urzędników, Sabbataj został aresztowany, zakuty w kajdany i wywieziony do twierdzy w Obidos. Ruch mistyczny wokół osoby fałszywego mesjasza odczytał ten fakt jako kolejny znak jego boskości, zaś sam Zewi twierdził, że więzienie to jego cierpienie za grzechy Izraela.
Wielka popularność Sabbataja spowodowała, że z całej Europy zaczęły napływać do więzienia dary dla mesjasza. W krótkim czasie jego więzienie przekształciło się w luksusową rezydencję, gdzie rezydował dwór, dziesiątki nałożnic, gdzie przyjmowane były poselstwa z obcych krajów, sam zaś mesjasz pławił się w luksusie. Akcja propagandowa poprzez setki rozesłanych po całym świecie emisariuszy przedstawiała w tym czasie wiernym na całym świecie obraz cierpiącego za grzechy żydów mesjasza.
Pozostaje pytanie – dlaczego Sułtan nie kazał zgładzić niewygodnego karierowicza? Być może Zewi zawdzięczał życie dalekowzroczności wezyra Achmeda Kopruli, który postanowił tylko uwięzić rzekomego mesjasza, natomiast zgładzenie Sabbataja przez Turków mogłoby mieć fatalne następstwa. Poza tym ówczesna Turcja borykała się z wieloma problemami wewnętrznymi, kończył się okres wielkich podbojów imperium Osmańskiego, nadchodził czas zepsucia i nadmiernego rozpasania mieszczaństwa, który w efekcie dał kres imperium dwieście pięćdzisiąt lat później. Od tego czasu wojska imperium nie wygrały żadnej większej bitwy, natomiast samo państwo – schorowane i pogrążające się w powolnym marazmie, powoli się rozpadało, by w latach dwudziestych XX wieku przekształcić się w Republike Turecką pod wodzą paszy Mustafy Kemala zwanego Ataturkiem. Ale to już inna bajka.
Co się stało z Sabbatajem Zewi, samozwańczym mesjaszem? Nic. Koniec świata nie nastąpił, królestwo Boże na ziemi nie nastało, zaś „luksusowo uwięziony” Sabbataj tak zdenerwował sułtana, że ten wydał w końcu na niego wyrok śmierci. Oczywiście luksusy się skończyły. Mesjasz, aby uratować skórę przeszedł na islam, jednak do końca życia pozostał więźniem twierdzy w Ulcinyj. Zmarł w więzieniu w roku 1676.[/blok]


Autor: 2454


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności