[Książki]


Silverberg, Robert - „Długa droga do domu”

[blok]„Długa droga do domu” (ang. „The Longest Way Home”) została wydana w 2002 roku. W Polsce nie jest ona aż tak znana jak na Zachodzie. Nie przebija popularnością „Umierając żyjemy”, cyklu „Kroniki Majipooru” czy chociażby „Człowieka w labiryncie”. Uważam jednak, że jest to ważna pozycja, z którą powinien zapoznać się każdy, kto choć trochę interesuje się takimi zagadnieniami jak historiozofia czy miejsce człowieka w otaczającym go wszechświecie.

Bohaterem powieści jest piętnastoletni Joseph Pan Keilloran, który - obudzony pewnej nocy przez „serie oddalonych, stłumionych huków, uderzeń i łupnięć” - musi dokonać czegoś naprawdę niezwykłego. A mianowicie dorosnąć, w parę chwil przeistoczyć się z dziecka w mężczyznę, który będzie w stanie sprostać czekającym go problemom. Ze swojej strony mogę was zapewnić, że z całą pewnością mu ich nie zabraknie.
Planeta, na której rozgrywa się akcja powieści, jest bardzo podobna do Ziemi. Gdybyście postanowili nagle bez żadnego przygotowania wsiąść do samolotu i spenetrować lasy Amazonki, to podejrzewam, że poczulibyście się dokładnie jak nasz bohater, przemierzający swój rodzimy świat. Wszystko byłoby dla was zarazem znajome i tajemnicze. Niezwykłe i oczywiste. Rozwiązania strukturalno-społeczne oraz gospodarcze są niemalże żywcem zapożyczone z otaczającej nas rzeczywistości.
„Dawno temu na odległą planetę przybył Lud i podporządkował sobie tubylcze inteligentne rasy. Potem przybyli Panowie i podbili Lud. Przez tysiące lat trwała pozorna harmonia, do czasu, gdy Lud postanowił się zbuntować”.
W jednej chwili porządek świata zostaje wywrócony do góry nogami, a wszystko dzieje się na oczach Josepha. Rozpoczyna się powstanie Ludu przeciwko Panom, z których wywodzi się nasz bohater. Trup ściele się gęsto, krew leje obficie, a wszystko to w imię bardzo dobrze znanego nam hasła równości. Klasa panująca i wszystko, co się z nią wiąże, zostaje rozerwane na strzępy w dosłownym tego słowa znaczeniu. Naszego bohatera poznajemy w momencie, gdy jest świadkiem śmierci kuzynostwa, u którego przebywa w chwili wybuchu buntu. Uratowany przez lojalną służkę, ucieka do pobliskiego lasu, w którym rozpoczyna się jego długa droga do rodzinnego domu.
Od tego czasu jesteśmy świadkiem przemian, które zachodzą w duszy Josepha. Z każdą godziną staje się on coraz bardziej mężczyzną. Uczy się, jak przetrwać w niesprzyjających warunkach, jak podejmować trudne, ale ważne decyzje. Czytając jego przygody odnosiłem wrażenie, że mam do czynienia ze Stasiem Tarkowskim. Tak samo jak bohater powieści Henryka Sienkiewicza, Joseph dorasta szybciej, niż powinien. Niezależne wydarzenia zaczynają kierować jego poczynaniami, kształtują charakter, ukazują na nowo świat w kolorach, których do momentu rewolucji nie dostrzegał.

Jak już wcześniej wspomniałem, Silverberg po raz kolejny kieruje myśli czytelników w stronę zagadnień historiozoficznych. Analizuje człowieka, a właściwie ‘to’, czego dokonał. I nie mówię w tym momencie o jakichś konkretnych wynalazkach, odkryciach, itd. Chodzi mi o ‘dzieje historyczne’, o naszą przeszłość. Czytając „Długą drogę do domu” od razu pomyślałem sobie, że ta książka została skonstruowana jakby specjalnie na życzenie Jacka Dukaja. Zapoznając się z jej treścią, z pewnością poczułby się jak w domu. Rozważania historiozoficzne występują w dziele Silverberga niemalże na każdym kroku. Od czasu do czasu przerywane są fragmentami związanymi z wędrówką Josepha, ale w gruncie rzeczy jest to książka bardziej o posmaku filozoficznym niż stricte przygodowym.
Patrząc na nienawiść Ludu do Panów oraz na to, do czego doprowadziła, bardzo łatwo można doszukać się analogi do rewolucji październikowej. W „Długiej drodze do domu” bardzo dokładnie ukazane są przyczyny społeczno-polityczne buntu oraz idea powrotu do równości. Wiele miejsca poświęcono rozważaniom na temat władzy jednych ludzi nad drugimi. Pytanie „Jakie prawo, poza Podbojem, zezwala wam rządzić innymi ludźmi?” jest chyba najbardziej kluczowym dla całej powieści. Ponadto autor wyraźnie wytyka błędy czy raczej wskazuje na specyfikę każdej rewolucji. Zadawane ustami Josepha pytania o cele buntu czy konieczność niszczenia wszystkiego, co miało cokolwiek wspólnego ze ‘starym porządkiem’, są jak najbardziej odzwierciedleniem wieloletnich dociekań filozofów i historyków.
Silverberg umiejętnie ukazuje także, jak niewiele trzeba, aby cały porządek, który przyjmowany jest przez większość społeczeństw za wieczny, uległ zniszczeniu bądź też wyraźnym przeobrażeniom. Ludzie, którzy żyli obok siebie przez tysiące lat, z dnia na dzień stają się dla siebie krwiożerczymi wrogami. Jeżeli dokładnie przyjrzymy się obozom założonym przez buntowników, zrozumiemy, jak niewiele brakuje im do tego, aby słowa Zofii Nałkowskiej „ludzie ludziom zgotowali ten los”, odnosiły się także do nich.

Robert Silverberg funduje czytelnikom powieść niezwykle barwną.
Przedzierając się przez kolejne rozdziały książki, niemalże na każdym kroku jesteśmy świadkami odkrywania przez Josepha na nowo fauny i flory planety, na której żyje. Poznajemy zwyczaje wielu ciekawych ras, kojarzących się chwilami z amerykańskimi Indianami, jednak na tyle odmiennych, byśmy nie poczuli się znużeni. Są ukazane w sposób niejednolity, można powiedzieć, że od wewnętrznej strony swej natury. Prezentują zaskakujące poglądy na temat świata, a ich mędrców można spokojnie określić jako braci mistrza Yody.

Podsumowując, powieść Roberta Silverberga „Długa droga do domu” jest z pewnością książką godną uwagi. Autor pod płaszczem przygód młodego Josepha bardzo sprytnie przemyca różnorakie spostrzeżenia natury historiozoficznej. I choć momentami możemy odczuwać znużenie powtarzającymi się oczywistościami, to jednak ogólna atrakcyjność powieści rekompensuje te drobne niedociągnięcia.
Zapraszam do lektury![/blok]##edit_byatak 2008-12-18 22:39:18##ed_end##


Autor: 5300


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności