[Książki]


Philip Kindred Dick - \"UBIK\"

[blok]„Rewelacyjny nowy sos do sałatek Ubik. (…) Nieszkodliwy po przyrządzeniu według instrukcji.”

Czym jest Ubik? Na pewno nie jest to sos do sałatek, choć w książce jest reklamowany również jako piwo, kawa, suszarka do włosów, może być w aerozolu, może być maścią itd. Jest tam cała masa rzeczy o tej nazwie, jednak nie jest to tytułowy „Ubik”, bo to jest czymś całkiem innym. Odpowiedź na to pytanie wydaje się banalna gdyż, co chwilę jest ona ukazywana w książce. Jednakże za każdym razem po kilku stronach teoria zostaje w większym lub mniejszym stopniu obalona albo tak przekręcona, że dalej nie jest wiadome, czym lub, kim jest ten Ubik. Wiemy jedynie, że z łaciny ubique znaczy wszędzie. No i wiemy oczywiście, do czego służy, ale tego wam nie zdradzę :P Za to napiszę wam coś niecoś o autorze.
Philip Kindred Dick był bardzo rozsławionym amerykańskim pisarzem science-fiction. Swój sukces zawdzięcza uzależnieniu od alkoholu i narkotyków oraz schizofrenii :). Tak, dobrze przeczytaliście to właśnie omamy spowodowane chorobą umysłową i uzależnienie na początku od lekarstw a później od mocniejszych narkotyków były inspiracją dla jego powieści. Pigułki oprócz twórczej kreatywności dawały również motywacje gdyż musiał jakoś na nie zarobić. Pod taką presją pisał swoje powieści jak komputer, w czasie największego uzależnienia udało mu się napisać aż 11 powieści i 60 opowiadań w czasie zaledwie 2 lat. Do tego dodajmy bogate życie osobiste: 5 małżeństw, 2 dzieci. Dobra a teraz do fabuły.
Akcja zaczyna się w odległej przyszłości, czyli w 1992 roku :) (biorąc pod uwagę rok wydania 1970 to całe 20 lat do przodu). Joe Chip żyje w zakręconym świecie pełnym „wrednych” maszyn (drzwi, które dyskutują odnośnie zapłaty za otworzenie), zaawansowanej sztucznej inteligenci i niewyobrażalnej nawet w 2005 roku techniki. Mam na myśli tutaj głównie powszechne jak telefony komórkowe zdolności pozazmysłowe oraz możliwość przechowywania swoich bliskich prawie zmarłych w tak zwanym stanie półżycia. Najciekawsze jest to, że z taką osobą można jeszcze porozmawiać jeszcze długo później. Nasz Joe pracuje w Agencji Runcitera. Jest to dość nietypowa firma gdyż zajmuje się neutralizacją zdolności nadprzyrodzonych „złodziejom myśli”. Czyli chronią firmy przed utratą tajemnic poprzez czytanie w myślach i inne ataki psychiczne. Runciter dostaje zlecenie wyeliminowania telepatów nękających pewną firmę. Razem z grupą agentów wyrusza na planetę Lunę i… no właśnie, i tu zaczyna się robić ciekawie. Autor ma niesamowity talent do zaskakujących zwrotów akcji. Kiedy już jesteśmy pewni, że książka skończy się tak, a nie inaczej fakty dostają kopa i następuje zwrot w akcji o całe 180 stopni i… i dalej nie wiemy, o co chodzi :). Bohaterowie zaczynają ginąć w niewytłumaczony sposób oraz są wystawiani na szereg nietypowych prób, co zmienia nastrój na bardziej filozoficzny i trzeba dokładnie czytać by się nie zgubić w faktach. Po wyprawie na Lunę bohaterowie nie wiedzą, co właściwie się stało, mogą jedynie wysuwać nietrafne sugestie. Nie są pewni czy to, co widzą jest prawdziwym światem czy jedynie omamem sennym półżycia. Świat wokół zaczyna się stopniowo zmieniać, niestety niezbyt zgodnie z prawem, bo tak jakby po części się cofał a po części płynął dalej. Ale co ja wam będę bredził przeczytacie to się dowiecie o co mi chodzi :)
Moim zdaniem autor pisze bardzo dobrze. Potrafi znakomicie stopniowo podnosić napięcie do punktu rozwiązania, tworzy wspaniały klimat w powieści, choć w niektórych momentach, szczególnie na początku jest trochę nudnawych fragmentów. Nie zrażajcie się jednak, bo akcja w pewnym momencie dostaje takiego rozpędu, że nie ma czasu na nudę. Uważam tę książkę za lekturę obowiązkową dla wszystkich fanów science-fiction i polecam ją wszystkim innym czytelnikom i czytelniczkom.
A teraz tak totalnie na marginesie. Swego czasu książka zrobiła wielką sławę, powstała nawet gra oparta na książce o tym samym tytule. Jednak teraz ksiązki Dicka zginęły w tłumie wydawanych obecnie powieści.

„Ja jestem Ubik. Zanim świat był, jam jest (…) Jestem słowem i nigdy nie bywa wypowiedziane moje imię – imię, którego nikt nie zna. Nazywają mnie Ubik, ale nie to jest moje imię…”[/blok]


Autor: 414


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności