[Książki]


Pawlak, Romuald - „Czarem i smokiem”

[blok]Na tą książkę czekałem od kiedy tylko miałem szansę przeczytać jej fragment. Wtedy już sobie postanowiłem, że będę ją miał. Dlaczego? Zadecydowały: niecodzienne podejście (nawet jak na dzisiejsze, dosyć oryginalne przy „Smoczych Duetach”) do smoków, mag, którego niesłusznie porównuje się do Ricewinda, a także, wnioskując z tytułu, prześmiewcze podejście do tematu. Nic więc dziwnego, że gdy tylko zobaczyłem ją, kupiłem (byłem w Toruniu z ograniczonymi zasobami finansowymi, jednak dzięki wielkim umiejętnością, za książkę zapłacili rodzice [do dziś o tym nie wiedzą :D]- sprzedaję ten numer po 20 zł od osoby :P).


Zanim opiszę świat i bohatera(!), podam pierwsze wrażenie.
A było ono złe. Można powiedzieć, że czułem się oszukany, ponieważ przez ponad pół książki nie było smoka!!! Z dystansu patrząc, to ma sens, ale wtedy czytałem tylko dla obecności łuskowców. Nic mnie nie satysfakcjonowało- ani bardzo dobry styl pisania, ani wyśmienity humor (Ale przy dwóch ostatnich „Smoczych Duetach” się chowa:P- nie ma jak skromność). Dopiero po 3 rozdziałach uznałem, że smok pojawi się w swoim czasie i dosłownie wpadłem. Czemu o tym wspominam? Ponieważ większość kieruje się pierwszym wrażeniem, a przez to może zupełnie niechcąco przepuścić to dzieło.

Początkowym (lecz nie głównym) bohaterem jest Rosselin- Mag Pogodowy trzeciej kategorii, który zaraz po ukończeniu Szkoły Magów, został „wypuszczony” na wolność, żeby radził sam sobie. Mówiąc otwarcie, był tak słabym magiem, że nauczyciele pozbyli się go przy pierwszej sposobności. Ale nie jest to ktoś na miarę Ricewinda- zna i potrafi znakomicie używać prostych zaklęć, ma „tylko” niesamowitego pecha przy tych dotyczących pogody (bo tym się zajmuje zawodowo) - słonko, deszczyk i te sprawy. W szkole nabył też umiejętności niezbędnej w życiu - szulerka i wkradanie się do cudzych szafek

Zaraz jak znalazł się na ulicy, trafiła mu się nie lada grata - sam malarz Astrogoniusz najmuje go do utrzymania słonecznej pogody... A kiedy ludzie najmują magów? Oczywiście, gdy wszystkie znaki na ziemi i niebie (a raczej tylko niebie) zapowiadają, że idzie deszcz... Pogodnik od razu ma szansę zabłysnąć... Nie zdradzę wiele, jeżeli powiem, iż skończy się to szybkim wywaleniem go z domu artysty, obietnicą zamordowania, jeżeli spotka go w mieście i użyciem zaklęcia Pierwszego Maga (100% skuteczności, można użyć raz na jakiś czas, a i Pierwszy Mag zażąda coś w zamian:P).
Dodać należy, że Rosselin ma „dar”- w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, potrafi wyczyniać z magią istne cuda... (heh, to tak jak ja :D), ale to tak zupełnie na marginesie.

Rosselin idzie się uchlać, a jak już sobie coś takiego postanawia, to choćby się waliło, paliło i błyskało, to się schleje... Budzi się na środku morza (słona woda, a raczej sól sprawia, że magowie nie mogą czarować) na statku, w charakterze napędzacza żagli w przypadku braku wiatru... U przemytników...

Trzeba przyznać, że bohatera prześladuje pech. Nawet jeżeli coś już mu się uda, wie się, że na następnej stronie już to straci. I to wcale nie jest naciągane. Sytuacja się zmienia, gdy spotyka smoka. A raczej SMOKA. Nic więcej na ten temat nie powiem. No dobrze, ale tak, żeby zaciekawić was tylko. Postać smoka jest jedną z najbardziej zabawnych (pomimo, że odbiega od znanych i utartych, a niekiedy logicznych schematów) w całej fantastyce!

Książka jest znakomita. Znakomita, to nawet mało powiedziane. Pełno w niej nawiązań do innych dzieł (o ile jest się bardzo oczytanym, lub widziało „Rękopis”:P), anegdotek, a najsłynniejszy filozof bardzo przypadł by do gustu Vivian...
Świat w którym toczy się akcja jest spójny i logiczny (nawet broń palna nie przeszkadza) - jak na tak humorystyczną opowieść. Opisane w miarę dokładnie jest główne miasto (i część jego historii), stworzenie świata, jego geografia, szkoła magów (wraz z uczniami wielu rodzajów - prawdziwkami, kserokopiarka... dobra żartuję).

Ponadto, wszelkie znaki na i w książce wskazują, że Pogodnik będzie starał się zmienić swą kategorię. Co z tego może wyniknąć, można się domyślać...

Rysunki są dziełem Andrzeja Łaski, lecz tym razem pasują do opowieści (chociaż mag wygląda jak głupek, ale co tam:P)
Arcydziełem to to może nie jest, ale trudno na Polskim (i nie tylko) rynku znaleźć coś równie dobrego i śmiesznego. Cena (27 zł) też nie wygórowana.[/blok]##edit_bycuruni_nadira 2006-04-08 19:57:21##ed_end##


Autor: 26


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności