[Książki]


Sapkowski, Andrzej - „Boży bojownicy”

[blok]***Wojny husyckie były to wojny religijne między husytami a Luksemburgami w Czechach w latach 1419-1434. Były one prowadzone przez czeskich husytów (głównie taborytów) przeciwko krucjatom organizowanym przez cesarza Zygmunta Luksemburskiego przy poparciu papiestwa. Początkiem wojen husyckich stało się powstanie przeciwko obwinionemu za śmierć Jana Husa Zygmuntowi Luksemburskiemu, który po Wacławie IV odziedziczył tron czeski. Wojskami husyckimi dowodził Jan Żiżka, a po jego śmierci w 1424 r. Prokop Wielki. Po odparciu 4 krucjat (1420, 1421, 1422, 1427) husyci podjęli wyprawy na Słowację, Śląsk i do Niemiec. W 1431 r. Prokop Wielki odniósł zwycięstwo nad piątą krucjatą pod Domažlicami. W wojnach husyckich brali udział ochotnicy polscy (mimo edyktu wieluńskiego), a po zawarciu porozumienia z Polską, w 1433 r. wyruszyła wyprawa polsko-husycka na ziemie zakonu krzyżackiego, docierając aż do wybrzeży Morza Bałtyckiego. Po ugodzie umiarkowanego odłamu husytów utrakwistów z katolikami doszło do otwartego konfliktu wewnątrz obozu husyckiego. W 1434 r. w bitwie pod Lipanami utrakwiści pokonali taborytów, co umożliwiło powrót Zygmunta Luksemburskiego na tron czeski w 1436 r. Wojny husyckie osłabiły pozycję Kościoła katolickiego i feudałów niemieckich w Czechach, przygotowały grunt dla idei reformacji w Europie.***
Z Wikipedii, wolnej i darmowej encyklopedii.



W tych oto realiach rozgrywa się historia Bożych bojowników, a wcześniej Narrenturmu.
Pomimo realiów historycznych, nie jest to powieść z zachowaniem faktów historycznych. Sapkowski, jak sam zaznaczył w przypisach, po prostu zmyśla. Używa, jak przyznaje, tekstów z ksiąg powstałych później, niż czas akcja, ale jego wola. Świat przedstawiony w trylogii (Lux Perpetua w drodze, opinia na podstawie 2 już wydanych) jest typowy dla Sapka. Magia, inkwizycja, potwory, a nawet intrygi polityczne, to Średniowiecze (a raczej jego koniec), lecz język (ech te przekleństwa:)) i ludzie myślący jak tylko sobie pochędożyć. Ba, nie tylko ludzie, nawet wilkołak korzysta z okazji, kiedy może:)

Warto przybliżyć tu treść drugiej części.
Jest rok 1427. Od wydarzeń z Narrenturmu minęły dwa lata. Dwa lata w których wiele zaszło zmian. Raynevan, młody medyk a także i mag, którego wciąż gonią kłopoty (na Śląsku ma na głowie Sterczów, Inkwizycję i Pomurnika) wykorzystał dany czas na naukę szermierki. A także zmądrzał. Szarlej walczy w armii Bożych bojowników, zbiera łupy i planuje wyjazd do Konstantynopolu, Samson Miodek zajmuje się skrobaniem kołków a także przesiadywaniem w aptece, Urban Horn przesiaduje w Wielkopolsce, Tybald Raabe siedzi w lochach, Katarzyna Biberstein wychowuje synka, a jej ojciec obiecuje, że Reinmarowi z Bielawy da prochu i to dosłownie. Do tego trzeba dodać, że biedak ma na karku szefa wywiadu husytów, posądzającego go o napad i kradzież 500 grzywien podatku (nie tylko on uważa, że Bielawa brał w tym udział). Tymczasem na Śląsku, w pewnym sekretnym laboratorium, przygotowywany jest czar mogący nawet zabić cel... O Raynevana pytają też tajemniczy czarny rycerz i pewien żelaznooki mnich... Wszyscy tymczasem poszukują tajemnej organizacji Vogelsang, będącej na początku wywiadem kacerzy. A czym jest teraz? Odkrycie tego jest właśnie zadaniem głównego bohatera, o ile uda mu się uniknąć Troski...

Książka napisana jest przyjemnym językiem i mimo, że ludzie porozumiewają się po polsku, niemiecku, czesku, łacinie, włosku, arabsku, czyta się łatwo i szybko (590 stron w trzy dni, czytane tylko z rana i w nocy). Pomimo tego, zawiera wiele mądrości i prawd życiowych, podanych w przyjaznej formie.

Jak nie ma elfa bez kości, tak i książka ma pewne momenty, do których mam pewne zastrzeżenia.
Po pierwsze argumenty wydają mi się mniej śmieszne niż w I tomie (a może już się przyzwyczaiłem do nich?); tylko rozdziały 8 i 13 mają argumenty zabójcze. Z całą smokoznacznością.

Drugą rzeczą są słowa rozpoczynające się od „nie rób tego(..)” (strona 573). Aluzja mi się nie podobała i już.
Trzecią i najważniejszą, jest, jak mi się zdaje, zakończenie, które tworzy trylogię, chociaż równie dobrze można było skończyć na dylogii (ale to się w pełni okaże przy III tomie).

Kończę, bo do mojej własnej, prywatnej i drogo kupionej (42.50) książki dobiera się już pewien elf, burakowaty elf swoją drogą:)

A i byłbym zapomniał, warto kupić, nawet jak na tak wysoką cenę. Za to otrzymujemy bonusowo 2 karteczki dzięki którym możemy kupić tandetne czytadła, a także bardzo użyteczne zakładki.[/blok]##edit_bycuruni_nadira 2006-04-08 19:47:56##ed_end##


Autor: 26


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności