[Książki]


Białołęcka, Ewa - "Tkacz iluzji"

Uff... właśnie skończyłem... całą niedziele siedziałem prawie. Rano nie chcąc wstawać zbyt gwałtownie sięgnąłem po nią... by odłożyć ją dopiero koło 16. daje mi to 6h czytania. Czytałem przy obiedzie, podczas śniadania, oglądając wiadomości odpisując na esemesy... Dawno nic mnie tak nie wciągnęło... podzielę się z wami.. Chcecie? Zakładam, że tak..
O czym jest, zatem ta książka tak zachwalana we wstępie?? Hm napis na okładce wskazuje, że o tkaczu iluzji...Cokolwiek to jest. A tytułowym tkaczem iluzji jest chłopiec. Młody sierota wychowany przez Maga i smoka. Ale głównym bohaterem Kamyk, (bo takie jest imię owego chłopca) staje się dopiero mniej więcej od połowy książki. Kto jest bohaterem wcześniej? Wydaje mi się, że smok. A raczej smoki. I magowie. Na początku książki zostajemy dosyć dokładnie wprowadzeni w stosunki, jakie panują na tym uniwersum, dużo słyszymy o potędze Kręgu Magów ? kręgu, przed którym nasz bohater ostatecznie musi stanąć by zostać magiem. A zostanie Magiem to nie jest taka prosta sprawa, (bo nie wiem czy już wspomniałem), ale Kamyk jest głuchoniemy. Za to jest magiem. I to prawdopodobnie najpotężniejszym z żyjących. Potrafi tworzyć iluzje. Dokładne, materialne- obdarzone ciężarem oraz fakturą. To najrzadsza z magicznych profesji, choć wcale nie najpotężniejsza. Są inne magiczne profesje; najpotężniejszymi są Stworzyciele ? potrafią kształtować Materię i wytwarzać przedmioty z niczego, inne profesje to Iskra- pan ognia, Wędrowiec ?ze zdolnościami teleportacji.


Ale jakem rzekł wcześniej, opowieść o losach młodego adepta zdaje się być jedynie pretekstem do zaprezentowania właściwości i zwyczajów najciekawszych zwierząt(sic!) w każdym razie stworzeń tego uniwersum. Ale stworzenia te są zasadniczo różne od wyobrażeń imć Sapkowskiego, tudzież od szanownego pana Tixona z naszej Gildii. Otóż smoki u pani Białołęckiej mają.. futro. Najlepszym przyjacielem naszego Kamyka zostaje smok właśnie. Biały futrzasty, z wysuwanymi na koci sposób pazurami, i możliwościami wszystkich magicznych profesji naraz ?może porozumiewać się z kamykiem dzięki telepatii a nawet zamienić się w człowieka. Jest dosyć inteligentny ale często zachowuje się jak zwierze- mamy okazje w dalszej części książki obserwować smoczą rodzinę, smoczy skarb, narodziny smoka nawet. Mimo że groźne- stworzenia to nie mają wiele właściwego im majestatu.

Druga część książki jest ciekawsza nawet. Opowiada o losach młodego adepta w Kręgu. Zamku i szkole Magów. Nieco przypomina tutaj Harrego Pottera. Nasz głuchoniemy bohater szybko zadziwia innych swoimi zdolnościami i zostaje wodzem w grupie rówieśników. Razem muszą przeciwstawić się Kręgowi, aby.. właśnie... w tym miejscu nabieram wody w usta. Wątek nie jest dokończony a ja go dalej ciągnął nie będę aby nie psuć zabawy..

Czas na analizę bardziej szczegółową. Motyw bohatera- nieco podobnego do Pottera jest dość oklepany ale..wciąga. szkoła Magów, latanie na smokach to również już gdzieś widziałem. Ale bardzo spodobało mi się przesłanie. Kamyk wyrusza z domu by odzyskać słuch u maga, dowiaduje się że to niemożliwe ale odkrywa że nie jest mu to w ogóle potrzebne... wzruszająca jest czasami przyjaźń chłopca ze smokiem który podziwia go do tego stopnie że chce zostać człowiekiem. Przeżywają wiele przygód razem czysta męsko-smocza przyjaźń. Miłość też się pojawia. Miłość i seks, ? choć bez wulgarnych i nachalnych opisów. Akurat na granicy niedomówienia. Ale wynika to z wieku bohatera, który pod koniec książki nie ma jeszcze 18lat... rażą nieco (tak bohatera jak i czytelnika dość częste homofobiczne scenki. Jak to Kamyk obraża się na najlepszego kolegę z klasy tylko dlatego że ten wyjawia mu że jego ulubiony nauczyciel zadaje się też z chłopcami. Cóż tolerancja się czasem przydaje, ale przecież nie jest konieczna....

Razi nieco narracja. Głównie pierwszoosobowa ? z zastrzeżeniem, że często opowiadają inne postacie niż Kamyk- a to jego przybrany ojciec, a to smok. Ten sposób narracji ma swoje zalety ale nadaje się głównie do bajek. Choć pozwala dokładnie poznać bohatera. Kolejną sprawą jest dość nielogiczny system Magii. Magia opiera się niemal wyłącznie na zdolnościach i dzierżą ją tylko chłopcy. (jest jednak wyjątek potwierdzający regułę). Po co zatem szkoła Magii? Wychodzi na to że poszczególne talenty nie łączą się ze sobą ani nie uzupełniają. Nie można być jednocześnie Tkaczem Iluzji i Mówcą, ale Kamyk dowodzi że tylko teoretycznie. Nieścisłości jest więcej, ale nie utrudniają one ogólnego odbioru.

Podsumowując. Tkacz iluzji to piękna opowieść o Przyjaźni, Magii i Smokach. Jest niesamowicie wciągająca i potrafi kraść czas. Ma dość ciekawe zakończenie. Choć trzeba doczytać do końca by odkryć, że sprawia wrażenie niedokończonej. Autorka chyba planuje drugą cześć (o ile już jej nie wydała). Ciekawą sprawą jest też że główny wróg okazuje się na końcu dopiero. I jest to pewnego rodzaju zaskoczeniem, choć również podobne rozwiązania widziałem np.. u Pottera. Niemal nie ma bitew, potyczek, elfów, krasnoludów, wojen. Jest krótka. 350 stron daje się przeczytać w kilka godzin- ale gwarantuje wam że jak raz weźmiecie tę książkę to przez owe kilka godzin nie będzie was dla nikogo. A potem obudzicie się i zapragniecie napisać recke. Ale nic z tego ?Ja byłem pierwszy


Autor: 323


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności