Kroniki Fantastyczne


[Krainy]


Wędrówka Głupców - Dobra Decyzja (III)

[blok]Bezkresne pustynie Płonącego Świata niczym ocean ognia otaczały oazy, w których my, władcy piasków znaleźliśmy schronienie... Przed tyranią, niewolą i wyzyskiem... Nigdy nawet nie przypuszczałem, że opuszczę ojczyznę... Chciałem odejść... Już dawno, ale nie w ten sposób...
- Nawet nie próbujcie zwalniać! – nie miałem najmniejszego zamiaru zatrzymać się na odpoczynek. Chciałem już dotrzeć do ostatniej ze znanych mi oaz, by jak najszybciej nacieszyć oczy krainami wschodu... Jeszcze jedna spokojna przystań na drodze w nieznane... Pędziliśmy pod zwierzęcymi kształtami, by czym prędzej osiągnąć wyznaczony cel – Oazę Końca. Rozumiałem, że moi towarzysze są wyczerpani, nie bardziej niż ja sam, ale przecież już tak niedaleko. Quadam, młody zwiadowca prowadził pochód, ja zaś zamykałem, bacząc, by nikt nas nie opóźniał. Ponaglałem zmęczonych i niechętnych dalszej wędrówce. Nagle ni z stąd ni zowąd zatrzymaliśmy się. Prowadzący obrócił się w moją stronę, przyjmując ludzką postać. Przysłonił oczy obiema rękoma, zsuwając je w stronę podbródka i rozkładając na zewnątrz w poddańczym geście. Zrozumiałem od razu. Droga odcięta. Przyczołgałem się na wierzchołek wydmy.
- Ilu? - spytałem
- Pięciu na koniach, drugie tyle rozbiegło się po oazie.
- Skąd?
- Nie wiem – odparł zaniepokojony – Nigdy nie spotkałem takich wojowników.
- Ja też nie.
- Co robimy?
- Śmierć
- Niech tak będzie
Spokojnie skierowaliśmy się w stronę oazy. Nie wiem co zaprzątało myśli nieznanych jeźdźców, jednak widok kilkunastu pieszych wędrowców, nie zrobił na nich najmniejszego wrażenia. Dałem znak ręką siostrze, wskazując wojownika wymachującego buławą. Pędząca strzała nie chybiła, zwalając postać z wierzchowca. Spanikowali.
- Dobra dziewczynki, postrzelajcie trochu! – byłem w swoim żywiole.
Cztery kobiety poczęły szyć z łuków do niezbyt rozgarniętych przeciwników. Padły kolejne dwa trupy. Jeźdźcy rzucili się do ucieczki.
- Bogowie cóż za idioci! – krzyknąłem rozsierdzony. Miałem ochotę na krwawą jatkę, tymczasem ci kretyni po prostu pierzchli.
- Dać się czterem babom! – Quadam najwyraźniej był w dobrym humorze.
- Ej ty mądrala! Weź uważaj sobie! – odparły baby, nie dostrzegając żartu w słowach młodego wojownika.
- Dobra, dobra – Altor nasza dusza towarzystwa, przerwał wymianę zdań – kto ostatni przy oazie ten największa dupa, kto najwięcej nosi sadła będzie macał trupa – roześmiał się i pod postacią kota popędził w stronę oazy. Rzuciliśmy się za nim. Obmacywanie poległych wcale nie jest wdzięcznym zadaniem. Darisne nie dała nam szans i mimo iż Altor wystartował pierwszy, szybko go dogoniła, wpadając jako pierwsza na teren oazy. Quadamowi tym razem się nie poszczęściło.
- Ha ha! Dać się czterem babom i pozostałej garstce! – Altor nie odpuszczał, chcąc zdołować dzisiejszego obmacywacza. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Podczas gdy przegrany wziął się za obszukiwanie zwłok. Patrzyła na niego cała dwunastka.
- Znalazłeś coś? – spytałem.
- No ten ma coś cennego!
- Zgaduję, że dwa klejnoty – wtrącił się Altor. Znów wszyscy w śmiech.
- Bardzo śmieszne, naprawdę bardzo. Wiesz co znawco, choć sam pomacaj, bo nie wiem co to za cudo znalazłem między klejnotami. Znawca zgłupiał, podczas, gdy reszta dosłownie kładła się z radości. Przy zwłokach odnaleźliśmy kilka dziwnych złotych monet. Nic ponadto szczególnego. Pod wieczór zebraliśmy się, by omówić ważną kwestię.
- Jak dobrze wiecie jest nas trzynastka – rozpocząłem – niektórzy mówią, że to liczba przeklęta przez bogów. Więc by nie kusić zbytnio losu zdecydowałem, że podzielimy się na trzy grupy. – zamilkłem czekając reakcji braci.
- Od kiedyś ty taki pobożny? – zażartowała moja siostra.
- No właśnie kapłanie! - odezwały się rozweselone głosy. Myślałem, że nie przyjmą tego radośnie. Jednak ta wiadomość nie zrobiła na nikim wrażenia. Chyba spodziewali się jej.
- Morwista ma rację – Enom wstał z chłodnego już piasku – jest nas zbyt wielu by podróżować jako jedność. Musimy się podzielić. Tak będzie bezpieczniej i wygodniej.
- Jednak będziemy jakoś utrzymywać między sobą kontakt – dodałem nie chcąc niepokoić współbraci.
- No to jasne – odparli niemalże chórem.
Lewą dłonią dotknąłem podbródka, chcąc nadać sobie powagi.
- Zatem słuchajcie! Pierwsza grupa. Ja, Darisne, Altor, Quadam.
- Wiedziałem – rzucił ktoś ze zgromadzonych.
- Jak wiedziałeś, to po co się odzywasz – zganił go Altor.
- Uciszcie się do jasnej cholery! – zdenerwowałem się. – Druga grupa Enom, Falesz, Xaria, Woton. Trzecia. Lomar, Yania, Janrod, Auzecia i Kidal. Mamy trzy wierzchowce, a więc na każdą z grup wypada po jednym koniu. Wszyscy zmierzamy do wioski wskazanej przez mojego ojca, ale nie ruszymy kupą, tylko w czasowych odstępach. Jakieś pytania?
- Kto dowodzi grupami?
- Bogowie, no ja Enom i Lomar.
- Co potem jak już dotrzemy do tej wiochy? – rzucił ktoś.
- Potem to nogi śmierdzą – zażartowałem – dobra kładźcie się spać. Moja grupa rusza pierwsza, później w kolejności Lomara i Enoma. Wszystko już jasne?
- No pewnie.
- To zjeżdżajcie już.
Rozeszli się. Zostałem sam z Enomem.
- To była słuszna decyzja – zagadnął.
- Mam taką nadzieję.
- Nie przejmuj się Mori, damy radę! Jak zwykle zresztą.
- No pewnie – przytaknąłem, choć nie byłem tego taki pewien.
- Wyruszam jako ostatni, więc jeśli was dogonimy to oznacza, że wasze spasłe cielska zasłużą na nauczkę – roześmiał się.
- Ha co masz na myśli?
- Wychędożymy was bez litości – roześmiał się.
- Mówiłeś o karze, a nie o nagrodzie.
- Hahahahaha, chciałbyś. Wiesz co, to może nie będziemy się za wami specjalnie śpieszyć. Wole nie ryzykować – dobry humor dopisywał tego dnia wszystkim. Taki żartobliwy dzień rozweselił kwaśne miny, widoczne podczas wędrówki bez wytchnienia, przez tą zakichaną pustynię.
- Tylko żebyś w końcu dodarł tam gdzie trzeba.
- Nie bój się. Poradzę sobie – tego byłem pewien. I dlatego właśnie Enom zamykał pochód naszej wędrówki. Był dobrym wojownikiem i jeszcze lepszym przyjacielem. W razie kłopotów, mogłem na niego liczyć.[/blok]


Autor: 574


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności