Kroniki Fantastyczne


[Krainy]


Podziemia Zamczyska Heltzgrot

[blok]Wy, którzy popijacie trunki w ciepłej gospodzie. Podróżni, którzy przybyliście do potężnej twierdzy lorda de Heltzgrot i myślicie, że jesteście bezpieczni za jej wysokimi murami. Pozwólcie, że opowiem wam o mrocznej historii tego przeklętego zamczyska. Może wtedy zrozumiecie, jakie czyha na was niebezpieczeństwo. Oto opowieść szaleńca.
Heltzgrot leży na północnym skraju królestwa Beltare i jest od niego oddzielone pasmem Skrzydlatych Gór, gdzie grasują brunatne roki. Ponieważ góry te są nieprzestępne, król Beltare mało interesuje się ziemiami na północ od nich. Lord de Heltzgrot musi samemu bronić się przed wrogami, lecz jako wierny poddany nie porzuca sztandaru swego władcy.
Heltzgrot jest potężną twierdzą, o którą postrzępiły sobie zęby zarówno gobliny z Mulkortain, jak i barbarzyńcy z północy oraz ogniste olbrzymy. Tak. Nikt nie jest w stanie skruszyć jej murów. Jednak po cóż to robić? Niebezpieczeństwo czyha wewnątrz. W podziemiach zamczyska. Są one ogromne i nikt właściwie nie wie, jak bardzo. Pierwotnie były to szerokie korytarze prowadzące na drugą stronę Skrzydlatych Gór. Jednak ich ściany zostały skruszone przez kilofy paskudnych koboldów. Korytarze zostały połączone z ich systemem jaskiń, ciągnących się głęboko. W mrok.
Doszło do licznych wypraw przeciw tej plugawej rasie. Podziemia stały się areną dla śmiałków chcących dokazać, czego potrafią. Wielcy wojownicy chlubili się swymi zwycięstwami. Do czasu.
Mijały lata, a ludzie posuwali się coraz głębiej, do niższych grot nieznanych nawet koboldom. Tam zaczął się horror. Wojownicy ginęli i nic po nich nie pozostawało. Krążyły opowieści o demonach, które zbudzili nieostrożni Beltarowie.
Pewnego razu do Podziem zszedł Hrodgar, znany na całym Wschodnim Wybrzeżu bohater, święty wojownik. Był z nim jego giermek. Wierząc w siłę swych ramion szli lekkomyślnie głęboko w paszczę podziemi. Drogę torowali sobie trupami koboldów. Dotarli dalej niż ktokolwiek inny. Do komnaty bez wyjścia, ślepej uliczki. W kącie tego pomieszczenia stał ponury ołtarz przedstawiający upadłego boga Madareth. Groźnego jak sama śmierć.
Wtedy w grocie pojawiły się upiory. Białe, pół-przezroczyste istoty. Było ich zbyt wiele. Otoczyły paladyna. Giermek skrył się za ołtarzem. Było ich zbyt wiele. Patrzyły się na świętego wojownika pełne nienawiści do światłości i bogów, za których walczył Hrodgar. Jednak nie atakowały. Rozstąpiły się tworząc przejście. Zza nich, do pomieszczenia wlazły inne, mroczne istoty. Były czarne, czarniejsze od nocy. Zdawały się być cieniami. Cieniami jakichś drapieżnych stworzeń. Poruszały się nadnaturalnie szybko, jakby w przyspieszonym tempie. Rzuciły się na paladyna. W mgnieniu oka pozostała po nim tylko plama krwi na podłodze.
Giermek słyszał tłumiony głos swego pana. Słyszał krzyk jego duszy. Duszy złożonej w ofierze upadłym bogom Madareth, przez czarne istoty. Duszy uwięzionej na wieki. Uwięzionej w cieniu.
Demony kręciły się jeszcze po pomieszczeniu, jakby wyczuwając obecność kogoś jeszcze. Jednak wróciły skąd przybyły, a giermkowi udało się opuścić Podziemie. Gdy zaś wrócił na powierzchnię, był zaledwie ruiną człowieka. Postradał rozum. Oto opowieść szaleńca, którego przepełnione trwogą chaotyczne słowa postarałem się ułożyć w logiczną całość.
Wy, którzy popijacie trunki w ciepłej gospodzie. Podróżni, którzy przybyliście do potężnej twierdzy lorda de Heltzgrot i myślicie, że jesteście bezpieczni za jej wysokimi murami. Strzeżcie się, bo zło czyha wewnątrz. I kiedyś opuści szerokie korytarze Podziemia, aby złożyć swym bogom w ofierze wasze dusze.
[/blok]


Autor: 33


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności