Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Latawice

[blok]Latawica wcale nie obyczajów lekkich panną jest, jak wielu sądzi, lecz diablicą prawdziwą, niebezpieczną takoż dla ciała jak i duszy człeka poczciwego. Demonica ta, z powietrza żywiołem nierozerwalnie związana, z gwiazdami czasem bywa utożsamiana, co z niebioś spadają, przez Boga za grzechy różne na ziemię rzucone, albo kometami - znaczy się tymi światłami niebieskimi, co ogon mają i nieszczęście wielkie nieodmiennie zwiastują.
Wygląd ma niczym ten succubus, boć pod postacią pięknej niezwykle a takoż powabnej, zawsze młodej kobiety się ukazuje, by mężów, co już w święty związek małżeński wstąpili, zwodzić i do grzechu rozpusty a zdrady namawiać. Nieletko jest takiej półnagiej, złotowłosej kusicielce odpowiedź dać odmowną, więc by chronić się przed urokiem, główkę czosnku przy sobie mieć należy, boć ona nie tylko na wąpierze działa, ale i na insze plugastwo. Ale, ale, wybaczta mnie, bom się rozochocił i opisu nie skończył. Charakterystycznymi dla latawicy cechami są, oprócz długich, jak już powiedzieć mi było dane - złotych i rozplecionych warkoczy, także widmowe, świecące delikatnie skrzydła widmowe, oraz oczy maleńkie, gwiaździste, czaru pełne, któryż to serca męskie usidla i zniewala.
A moc latawicy wielką jest i straszną. Przychodzi taka w nocy do chałupy, nic sobie z magicznych czy świętych znaków nie robiąc, i rozkochuje w sobie nieszczęśnika śpiącego, pierwiej już upatrzonego, aż do szaleństwa kompletnego, które wieloma symptomami się objawia, takimiż jak od spraw świata bożego ucieczka, od ludzi stronienie, a na zabawy żadne czy spotkania nie uczęszczanie. Zaklęty mąż, pieszczotami demonimi na skraj obłędu doprowadzon, ciągleć tylko ponownego spotkania ze swoją kochanicą wygląda, na nic innego nie mając baczenia ni względu. Człek taki późnej starości nie dożywa, gdyż pożądaniem i miłością nienaturalną gorejący prędko siły traci i umiera.
Spod takiegoż uroku, niełatwo jest się wyzwolić, oj niełatwo, ale jest sposób pewien, w młodości jeszcze mojej przez wiedźmę mi polecony. A wiedzieć musicie, że w czasach owych urodny jeszcze byłem, zmarszczki żadnej na twarzy nie miałem, choć wam, młokosy, niemożliwe może się to wydawać, wtedyż to jeszcze panny za mną szalały, a raz to nawet szlachecka córa uśmiechnęła się do mnie miło, choć... khem... o czym to ja? A tak, by uwolnić się spod czaru latawicy, sposób jest tylko jeden, niepewny dość, ale na bezrybiu i rak ryba. Otóż należy ciało dymem z łajna krowiego okadzać oraz wywar z woniei, stulika i lastowniczka pić, tudzieć w skórę wsmarowywać. Zdarza się co prawda czasem, że demonica sama kochanka dla jego własnego dobra porzuci, urok pierwiej zdjąłszy, aleć zdaża ci się to nieczęsto i nie ma co liczyć na taki traf szczęśliwy, boć to prawda, że strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Zniszczyć latawicę również można. Trza przetrzymać ją do świtu na padole ziemskim i nie pozwolić jej do świata duchów odejść. Wtedy to skrzydła i warkocz traci ona, a po dniach siedmiu i godzinach trzech - równo, co do minuty - z tego świata odchodzi, jak zwykły śmiertelnik przez Śmierć zabrana. Ryzykowna to jednak gra, bo kochanek diablicy wciąż pod działaniem mocy piekielnych pozostaje i z żalu szybko umiera jeśli odczarowan nie zostanie.
Męskie latawice, czyli latawce również istnieją i niewiasty kuszą, choć mniej ich jest, bo wiadomo, że moce piekielne bardziej baby się boją pyskatej niż Lucyfera samego. Urodni to młodzieniaszkowie o długich, złotych włosach, skrzydłach widmowych i oczach gwiaździstych zupełnie jako u latawic to bywa.
Rodzaj ten diabli tym się jeszcze charakteryzuje, iż ludziom dokuczyć lubi w sposób następujący: postać zwierza różnego przyjmując - czy to pięknego koguta, czy znowuż konia lub owieczki potulnej i czekając gdzie pode drogą, tak by człek chciwy zoczył je i złapać próbował. Gdy który rzeczywiście się połakomił, zaczynała się świetna dla czortów zabawa, boć co mężczyzna, za wygraną nie dając, podchodził to one uciekały kawałeczek, wodząc biedaka po wertepach i bezdrożach bezludnych a strasznych zostawiając w końcu całkowicie wyczerpanego w znacznej od swego domostwa odległości. W szczególności zaś grajków z wesel wracających upodobały, co mogę poświadczyć na święty krzyż się zaklinając i rany chrystusowe, boć to gdyśmy z Antonem, po jednym weselisku do chałupy wracali, to nam się jedna takowa bestyja ukazała. My jednak zawczasu byli przygotowani i najpierw my w nią czosnykiem rzucili, potem jeszcze fletem i skrzypeczkami przez łeb daliśmy, tak że ono dziwo za siódme góry, siódmą rzekę i siódmy las uciekło, krzyknąwszy pierwiej tak straszliwie, żeśmy bez ducha na ziemie padli i dopiero nas rano w rowie przydrożnym znaleziono! Oto dowód, że siły nieczyste człeka prawego, choćby i podchmielonego w żaden sposób zmóc nie mogą.[/blok]


Autor: 601


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności