Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Chobołd

[blok]Chobołdy, a chobołdowie, są to bestyje pokraczne, na pół stopy wysokie. Ręce dwie i dwie nogi mają jako i człek, ale łeb ich wielki, pomarszczony, a w nim trzy, nie dwa, żółte oczyska świecą. Skórę też ma chobołd od ludzkiej odmienną, szarą, twardą, pomarszczoną, guzowatą… W gębie chobołda nijakich zębów nie ma, a żarcie wszelakie nosem on wciąga, a ma ów nochal wielki ponad miarę wszelką. Chobołdy lubują się we wszelkich czerwonych strojach. Kraśne czapki noszą, przez co krasnoludkami zostały przezwane. Żyją one i w lesie i we wsiach ludzkich. Leśne chobołdy dzikoludkami są zwane, wiejskie zaś to domowniki. Dzikoludki są złośliwe, a wstrętne, człowiekowi wrogie. Domowniki są zaś ludziom pomocne, choć z natury złośliwe. Ulubioną ich psotą jest znane powszechnie szczanie do mleka, by się zsiadło, co ludzie nie mają im za złe, gdyż mleko zsiadłe ma wiele pożytecznych właściwości. Czasem jednak trafi się chobołd, co nie do mleka, a do piwa szczać zaczyna, a to już trudnym bywa do puszczenia płazem.
Chobołdy znają różnorakie czary, a gusła. Popularną sztuczką jest w ptaka, kruka czarnego się zamienić i nad ziemią latać, plotek słuchając i ludzi podpatrując. Inną to sroki postać przybrać i cacka różne, błyskotki kraść, w których chobołdy wielce się lubują.
Jeśli chobołd w obejściu zbyt śmiało sobie poczyna i wygnać go zamierzasz, tako uczyń:

Weź mandragory, a dziwowstętu korzeń, orzecha łupinę i wody odrobinę. Wlej wodę do łupiny, zaczekaj z trzy godziny. Wrzuć zasię część korzenia, zamieszaj, dodaj do jedzenia
chobołdowi i czekaj. Nie miną trzy pacierze, przyjdzie chobołd, poniucha, czy świeże, zaś pić pocznie. Zaczekaj chwilę krótką, a chobołd cichutko do nóg twoich pandnie, stało się to snadnie, że chobołd mandragorzą siłą nieprzytomny padł. Weź w garść takiego, a pójdź z nim do lasu, gdzie zawczasu musisz dół wykopać w ziemi. Wrzuć skrzata do dołu, zbierz chłopów, pospołu zasypcie otwór ładnie i wymówcie składnie modlitwę przeciw złemu.

Innym remedium na chobołda jest kot. Bo przecie krasnoludek jako mysz, szczur jest mały, no może nieco większy. Kot chobołda wraz ucapi i żreć go zacznie, co na przestrogę innym chobołdom będzie. Jednak z dzikoludkami sprawa jest gorsza. One ni kotu, ni mandragorze nie ulegną. Święcona woda takoż nic nie zdziała, gdyż stwory te nie diabłami, a szatanami są, lecz dawnymi duchami lasów i borów wszelakich. Można za to użyć przeciwko nim siekiery żelaznej, naostrzonej w niedzielę. Taka w mig chobołda przetnie, baczyć trza jeno, czy aby chobołd pali fajkę, czy jej nie pali. Jeśli nie pali – siecz spokojnie, zaś jeśli pali, to umykaj w te pędy. Bo jeśli takiego siekniesz, to fajka na ziem spadnie, a ściółka, lub trawa ogniem magicznym się zajmie, który wraz spali matecznik, w którymś go przydybał, a zasię weźmie się za twą wioskę.
Sami widzicie, ludkowie, że chobołda rozgniewać niebezpiecznie bardzo. Żyć trza z takim w mirze i zgodzie, na psoty jego oko przymykać, a nuż czym miłym może się odwdzięczyć.
Ja sam kiedyś w chałupie domownika przydybałem. Dałem mu jeść i pić, rozmową zabawiłem, pokładłem się spać, a na dzień następny patrzę, a na podłodze rubin leży. Jak paznokieć był wielki. Trzysta talarów za niego dostałem. Więc warto żyć z domownikiem pod jednym dachem, bo one przecie nie tyle pożyteczne bywają, a przypomnieniem są. Przypomnieniem o naszej słowiańskiej przeszłości.[/blok]


Autor: 844


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności