Kroniki Fantastyczne


[Bestiariusz]


Bazyliszek – poradnik w razie starcia

[blok]Chyba wszyscy fani Harry’ego Pottera znają bazyliszka jako gigantycznego węża – potwora, który zabijał (spojrzeniem w oczy) każdego kto go ujrzał, oraz petryfikował wszystkich, którzy spojrzeli na jego odbicie. Dla nie zapoznanych z terminem petryfikacja, wyjaśniam, iż oznaczało to całkowite „skostnienie” i „zesztywnienie” ciała danego pechowego osobnika. Ktokolwiek ujrzał potwora w lustrze, przez jakikolwiek aparat fotograficzny czy też w kałuży wody na środku korytarza, natychmiast zastygał w pozycji jaką przyjmował.
Bazyliszek znany był już w Grecji i Azji Mniejszej oraz Turcji, jako król jaszczurów i węży. Nazwa jego pochodzi od greckiego słowa „basileus”, co znaczy „najwyższy król, sędzia przelewu krwi”. Przedstawiamy jako potwór z zakończonym niemalże szpadą ogonem, pozbawiony kończyn, wyposażony za to w jadowite długie kły.
Bazyliszek wedle jednej z dwóch opowieści, miał się wykluć z jaja złożonego przez kurę, zaniesionego na brzeg bagniska przez koguta i wysiadywanego przez ropuchę (stąd miało się wsiąść wyobrażenie bazyliszka jako czarnego węża ze skrzydłami i kurzymi nogami). Druga wersja twierdzi, że jajo bazyliszka zostało złożone przez węża setki tysięcy lat temu, jednak nim się wykluło, zostało zagrzebane pod ziemią w lawie wulkanicznej. Bazyliszek miał zostać wykopany z doliny pełnej popiołów przez gady szukające pod ziemią schronienia.
Nazywany był królewskim, ze względu na złotobiałą plamę na czole. Miał on być w całości czarny z ciemnozielonym podbrzuszem, jednak nie miał on nigdzie, tak zwanych, „słabszych łusek”, czyli braku opancerzenia. Jedynym słabym punktem tych istot jest ich oko i podniebienie. Muszę tutaj rozszerzyć nieco jeden fakt dotyczący bazyliszków podany w książce pani Rowling, mianowicie Bazyliszek – mityczna istota szepcąca w języku węży nie lęka się tylko piania kogutów, ale śpiewu wszelkich ptaków. A właściwie wszystkich ptaków śpiewających w dzień! Kolejnym jego słabym punktem miała być krew łasicy. Gdyby potwór pokusił się i zjadł łasicę, nie przeżył by tego z pewnością. Jednak jej zapach jest mu dobrze znany.
Co je bazyliszek? Nie żywi się mięsem, jednak jest dość wszystkożerny. Umiłował sobie pożeranie ognia, kryształów, i szlachetnych metali. Kryształy w początkach ewolucji miały mu umożliwić zmienianie swoich ofiar w kamień. Albowiem jedynie młode bazyliszki nie będące w stanie zdobyć wyrafinowanego pożywienia, ze smakiem jedzą zwierzęta, czasem ludzi. Mógł zabijać na dwa sposoby: za pomocą spojrzenia, oraz za pomocą jadu. Nie musiał gryźć ofiary, aby ją uśmiercić, ponieważ posiadał zdolność plucia jadem, który był tak silny, że rozpuszczał jak kwas ludzkie ciało.
Co należy o bazyliszkach wiedzieć? Jeśli spotkasz wielką pokraczną kreaturę na swojej drodze, a w dodatku będzie miała zamknięte powieki i wystawiony język, to najpewniej znaczy, że to bazyliszek. To bardzo niecierpliwe istoty. Legenda głosi, że bazyliszki wbrew pozorom to inteligentne stworzenia i władają ludzkim językiem. Jeśli więc zapyta cię o złoto lub srebro, to szybko zdejmij cokolwiek masz z biżuterii (tylko nie jakąś plastykową tandetę, nie lubią być oszukiwane), rzuć w stronę potwora i biegnij nie oglądając się za siebie. Bazyliszek to istota porywcza, zdolna do wszystkiego i nie mająca w sobie za grosz zdolności do porozumienia. Nie radzę mówić mu „nie”. Zapewne żadnemu przechodniowi, który chciał odpowiedzieć bazyliszkowi „nie mam żadnej biżuterii”, nie udało się dokończyć zdania.
Gdzie żyją bazyliszki? Osobiście nie polecam przeszukiwania kanalizacji Hogwartu, bo to był chyba jedyny na świecie przypadek. Jak mówiłam wcześniej bazyliszek był już znany całe wieki temu w Grecji i Azji Mniejszej, więc, wbrew pozorom, nie żyje na pewno jedynie w gnijących bagnistych dziurach. Można je napotkać w dolinach pustynnych, w pobliżu oaz, w okolicach skalistych (w jaskiniach najpewniej), nie radzę też wchodzić w głąb wielkich dziur na żwirowiskach. Oczywiście można je też spotkać na starych rumowiskach, bagnach, jakichś mrocznych miejscach.
Co zrobić jeśli się potwora spotka? Jak wcześniej mówiłam, najlepiej uciekać! Ale jeśli zostaniemy z nim sam na sam i nie będzie gdzie uciec, a gadzina będzie się wkurzać i na nas wrzeszczeć, że mamy niedobre błyskotki, to marne szanse przeżycia. Można spróbować zamknąć oczy i biec po chamsku przed siebie (nie zapominając o jadzie), co dość jest niewykonalne, zacząć śpiewać jak ptak (faktycznie najlepiej się zmienić w koguta), lub opowiedzieć dobry kawał w ramach dygresji, żeby potwora sobie jednak zjednać. W nieprzewidzianym starciu z bazyliszkiem może nam pomóc jedynie odpowiednia profilaktyka. Mieszkając w pobliżu wyżej wymienionych miejsc:
- zawsze mieć pod ręką jakieś lusterko, coś czym można zrobić kałużę, aparat fotograficzny, czarne szkło, czy coś w tym stylu (jeśli gadzina spojrzy w swoje odbicie spetryfikuje sama siebie),
- zawsze mieć pod ręką klatkę z łasicami, albo przynajmniej baniak ich krwi i pistolet na wodę (można popsikać potwora z dość znacznej odległości)
- trochę kamieni, najlepiej ostrych (poranić oczy bazyliszka, UWAGA – trzeba mieć cela)
- smaczną biżuterię w kieszeniach (wiadomo po co)
- ptaszka na ramieniu, lub w klatce, albo przynajmniej nagranego na taśmie w walkmanie (w razie potrzeby puścić jak najgłośniej).
Pechowcom lub dzielnym rycerzom, którzy mogą mieć w najbliższym czasie spotkanie z bestią pozostaje życzyć szczęścia i dużych kieszeni ;).
[/blok]


Autor: 70


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności