Gry


[Gry]


Soul Reaver 2

[blok]„Drzwi do wielkiej komnaty czasu otworzyły się na oścież. Wreszcie sam na sam z NIM. Zemsta.”
O tak, wreszcie dopadliśmy Kaina – tego złego bajce, ale czy na pewno?
Pamiętacie zazdrosnego wampira, który połamał skrzydła swemu pierwszemu synowi strącił do w otchłań Jeziora Zmarłych? Od tamtej pory Raziel szukał zemsty na swym oprawcy Kainie – taki był schemat części pierwszej i jak na takową przystało miała „drugie dno”, które pozwala na sequel. Część druga zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia jedynki. Pojedynek głównych bohaterów. Kain jednak ucieka skacząc w portal, który przenosi do przeszłości Nosgoth. Nasz „błękitny assasyn” zaślepiony zemstą skacze za Kainem trafiając do siedziby Moebiusa – Strażnika Filaru Czasu, który opowiada mu o przepowiedni w której zawarta jest wizja uratowania Nosgoth od mrocznej zarazy, której ucieleśnieniem ma być Kain. Raziel ponownie wyrusza na wędrówkę w poszukiwaniu zemsty, lecz przede wszystkim odpowiedzi na wciąż nowe pytania i by odnaleźć siebie co okaże się…
Trochę o fabule i świecie od strony technicznej. Jest ciekawsza. Nie gonimy bezsensownie za Kainem, ba… nawet korzystamy z jego rad. Poruszamy się po Nosgoth w różnoraki sposób wracając kilkakrotnie do pewnych miejsc. Spotykamy ciekawych bohaterów (Vorador – wampir, Janos Audrun – również wampir ale wyjątkowy) i kilka łajz (Moebius). Interesująca jest również struktura płaszczyzn. Poza tymi nam już znanymi, czyli wymiarem materialnym i spektralnym, przemieszczamy się między czasami, raz przyszłość, raz wiele wyjaśniająca przeszłość i tak się to przeplata. Są też „klatki”, w których zamknięci musimy walczyć z krwiożerczymi kreaturami by się wyswobodzić. Ogólnie ilość lokacji, sposób ich przedstawienia i atmosfera jaka jest wokół nich budowana pozwalają wczuć się w grę i dają sporą zabawę. Mamy np. zaginione miasto łowców wampirów, siedzibę Prawdziwego Boga (swoją drogą ohydna istota, którą łatwo wkurzyć ale o tym póżniej) oraz kilka kuźni, w których to rozwijamy swego Łupieżcę Dusz.
Grywalność jest znośna. Tu skaczemy, tam zaatakujemy, nic specjalnego. Irytujące mogą być save’y, do których trzeba dojść, co jest raczej normalne dla tego typu gier. Właściwie sterowanie niczym się nie różni od części pierwszej poza faktem, że mamy mniej przycisków do zabawy (co jest konsekwencją słabszego rozwoju Raziela – o tym niżej).
Co do grafiki jest dobra. Przyjemnie stonowana. Co ma być przyjemnie takie właśnie jest. Co ma budzić napięcie, budzi je, choć to nie strach. I tak wędrujemy sobie po malowniczym zamku w stylu gotyckim oraz zwiedzamy piękną krainę Nosgoth, jej łąki i stawy (które nawet w swych głębinach zachwycają). Dla zachowania równowagi zaglądamy w mroczne i niechlubne zakamarki podziemi. Ciekawą sprawą i dużym plusem są pory roku. Gdy przenosimy się w czasie zazwyczaj się ona zmienia. Raz pływamy w lazurowej wodzie, następnym poszukujemy wyjścia spod grubej warstwy lodu. Minusem grafiki jest bruk który wygina się dziwacznie i kanciastość bohaterów (np. peleryna Kaina wzbudza dziki śmiech albo zmusza rękę by uderzyła gracza w twarz – taka porażka), ale to drobiazg ;)
Muzyka nie jest jakaś super ale nie przeszkadza, jest sobie w tle i pozwala się zająć tylko grą. Ciekawe natomiast są dźwięki wydawane przed bohaterów w czasie walki, plusem jest to że na każdym innym podłożu różnie brzmią.
Ale przodownictwo biorą dialogi. Naprawdę warto dobrze znać angielski gdyż ironii jest tam na pęczki co cudownie wpływa na odreagowanie. Dubbing też jest niesamowity, aktorzy wczuli się w role i idealnie odegrali sceny. Tak, to mnie najbardziej zachwyciło w tej grze. Choć jak wszystko tak i te filmiki mają minus ale maleńki. Kiedy Raziel zbliża się do Soul Reavera cały ekran zaczyna drżeć, najpierw powoli jakby w rytm pulsu, lecz z czasem coraz mocniej. Jest to bardzo irytujące. Na szczęście taki filmik jest tylko jeden za to baaardzo długi.
Jak wspomniałam będziemy rozwijać SoulReaver\'a a to znaczy, że nie spotykamy na swej drodze wampirów, którym odbieramy moc, nie posiadamy żadnych czarów itp. itd. W sumie na swej drodze spotykamy cztery, bardzo różne kuźnie: Mroku, Światła, Wiatru i Ognia. Każda jest inaczej skonstruowana, każda zachwyca swym wnętrzem i każdą inaczej się uruchamia by wywołać przemianę. Musimy odpowiednio ustawić makietę planet by wywołać zaćmienie; nakarmić imitacje bogów i dostać się do paszczy kobry; poustawiać złote lustra i wreszcie pływać w hektolitrach krwi.
Co zaś tyczy się walki nie jest to szczyt możliwości. Co ambitniejsi mogą walczyć bronią zdobytą, ci co idą na łatwiznę pomachają (zaznaczam pomachają, nie musi być w pobliży wróg) Łupieżcą a ten osiągnie punkt kulminacyjny swej mocy po czym wystarczy tylko drasnąć przeciwnika a ten rozpływa się oddając nam duszę. Walka jest słabszą częścią gry, bardziej skupiono się na rozwiązywaniu zagadek „jak uruchomić kuźnię”.
Zawiedziecie się jeśli oczekujecie spektakularnej walki z jakimś czarnym charakterem, chociaż… hm… kwestia sporna, zagrajcie to się przekonacie.
Moje wrażenia? Nie żałuję wydanej kasy (wszak nie było jej wiele). Wracam często do tej gierki, jest ona przyjemna, chociaż nie daje już takiej satysfakcji jak za pierwszym razem, kiedy to nie wiemy co trzeba zrobić by wzmocnić Łupieżcę, ale mimo to zabawa jest bardzo pozytywna. Polecam z czystym sumieniem… no… prawie ;)[/blok]##edit_bykacnafein 2006-03-12 18:59:13##ed_end##


Autor: 139


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności